Rząd jest powszechnie krytykowany za wysokie nagrody przyznane sobie. To jednak nie przekonało ministra Kowalczyka, który stwierdził, że i tak zarabiają za mało.
Kowalczyk uważa, że zamiast dawania im premii, należy dać im wyższe pensje, ponieważ ministrowie nie dostają podwyżek wynagrodzenia od kilkunastu lat.
„Ministrowie zarabiają za mało, a szczególnie podsekretarze stanu. Nie ma zachowanych proporcji w wynagrodzeniach pracowników ministerstw. Dyrektorzy, jednostki podległe zarabiają więcej” – stwierdził Kowalczyk
Czytaj też: PiS kapituluje na całego w dwóch sprawach. Przed Izraelem i przed Niemcami
Kowalczyk oświadczył, że w 2017 r. jako minister dostał łączną premię w wysokości ponad 60 tys. zł. Pytany, czy w jego opinii nagroda należała mu się, odpowiedział, że „zapracował na to”. – To był dodatek comiesięczny. A jeśli pracownik zakładu za godziny nadliczbowe dostaje dodatkowe wynagrodzenie, to ja, pracując średnio 14 godzin dziennie, zapracowałem na to.
Czytaj też: PILNE! Znamy decyzję Komisji Europejskiej w sprawie unijnego budżetu. Fatalne wiadomości dla Polski
Ostatnio opublikowano nagrody ministrów: 21 konstytucyjnych ministrów (od 65,1 tys. do 82,1 tys. zł), 12 ministrów w KPRM (od 36,9 do 59,4 tys. zł) oraz b. premier Beata Szydło (65,1 tys. zł).
Jarosław Kaczyński powiedział niedawno, że nowa władza w pierwszym roku się uczy, w drugim robi coś dla ludzi, w trzecim robi dla siebie, a w czwartym przegrywa wybory. Właśnie mamy trzeci rok.
Źródło: TVP Info