Wojaczka

REKLAMA

Nigdy w życiu nie zabiłam człowieka. Co prawda nie zabiłam nawet kury ani ryby, które kupuję wypatroszone. W ogóle to nie lubię zabijać. Wiem, że muszę żywić się mięsem (ale gdy osiągnę odpowiedni wiek, przestanę je jeść), a przynajmniej muszą się nim żywić Mężczyźni, by pozostać Mężczyznami. Więc przyrządzam ptactwo, króliki, ryby, befsztyki.
Jednak jeśli Mężczyźni chcą, bym coś usmażyła czy ugotowała – to muszą mi tę zwierzynę dostarczyć w stanie ubitym. Czy ktoś widział, by jaskiniowiec przynosił swej kobiecie żywego mamuta i kazał jej samej go dobijać?
My, kobiety, nie jesteśmy maszynami do zabijania. Od tego (i od innych nieprzyjemnych rzeczy) mamy Mężczyzn. Dlatego pomysłów rozmaitych feministek, domagających się, by kobiety służyły również w wojsku, po prostu nie mogę pojąć.
Zabijanie jest nieprzyjemne, zabijanie ludzi budzi we mnie wstręt niemal nieprzezwyciężony. Może gdyby chciano zabić mi dziecko, to bym strzeliła. Może.
A chyba jeszcze mniej bym lubiła, gdyby to mnie zabijano.
Wbrew temu, co sądzą feministki, bycie żołnierką nie polega na prasowaniu spodni i poprawianiu loków pod furażerką – lecz na zabijaniu. Albo na byciu zabijaną. Zupełnie bez sensu.
Czasem się zastanawiam: parę dni temu RAIUno pokazało, jak żołnierze holenderscy zostawili powierzonych sobie Bośniaków na łasce jakichś innych Jugosłowian – i schowali się w bezpiecznym miejscu, podczas gdy tamci ich wywieźli i zamordowali. Jeśli wojowanie w Unii Europejskiej ma na tym polegać – to ostatecznie i my, kobiety, też możemy wojować [Autorka nie wiedziała, że ci holenderscy żołnierze otrzymają jeszcze za swoją służbę medale! – a.f.]. Tyle że nie ma gwarancji, iż jacyś niewychowani barbarzyńcy nie zaczną do nas jednak strzelać. Być może wojny jednak odchodzą do przeszłości – i kobiety w wojsku będą gwarancją, że żadna armia nie ruszy do ataku – bo przecież normalna kobieta, gdy kazać jej zaatakować o 5.37 (ulubiona pora do rozpoczynania wojen!), obudzi się gdzieś koło siódmej i zażąda ciepłej kąpieli.
Teraz trochę serio: walka polega nie tylko na strzelaniu – bardzo często dochodzi do starć wręcz. Ponieważ kobiety są o 20 kilo lżejsze od mężczyzn i mają też krótsze ręce, w takich walkach nie mają szans. Chyba że byłyby to walki w błocie, a przeciwnicy zapuściliby sobie długie włosy.
Więc w ogóle o tym nie dyskutujmy. Od wojaczki mamy Mężczyzn – i koniec.

REKLAMA