Giertych odchodzi: komentarz Macieja Motasa

REKLAMA

O przyczynach spadku poparcia dla Partii Romana Giertycha pisano już na łamach Myśli Polskiej wielokrotnie, co zrozumiałe, biorąc pod uwagę czasowe poparcie Tygodnika dla LPR. Jak podała w oficjalnym oświadczeniu PKW LPR uzyskała 1,3 % głosów, co oznacza poparcie około 160.000 obywateli. Wynik ten, w porównaniu z wynikiem z 2005 r., gdy Partia ta uzyskała 941.000 głosów i 8 % poparcia mówi sam za siebie.

Warto przypomnieć, że w szczytowym momencie popularności, podczas wyborów do Parlamentu Europejskiego w 2004 r., Ligę poparło 16 % wyborców. Analizy na ten temat będą powstawały, powinny. W tym miejscu chcę się jednak skupić nad ostatnim, dwuletnim okresem polityki władz LPR i osiągniętym w ostatnich wyborach wynikiem.

REKLAMA

Stawiam tezę, że błędem, leżącym u podstaw dzisiejszej klęski, było wejście Partii Giertycha do rządu tworzonego przez PiS. Do tego bowiem momentu Partia braci Kaczyńskich traktowana była w oficjalnej propagandzie partyjnej Ligi jako odległa programowo, a nawet ideologicznie. Oto, jakie wymowne pytania odnajdujemy w „Opoce w kraju” z kwietnia 2006 r., w artykule niewiarygodność programowa PiS: „Co więc zostało z programu katolicko – narodowego PiS – u ? Co miałaby LPR popierać wchodząc do rządu?”.

Wielu w tym miejscu być może powie o utracie przez LPR poparcia, udzielanego przez rozgłośnię Ojca Tadeusza Rydzyka i przekonaniu większości elektoratu o konieczności koalicji z PiS i Samoobroną. Wszystko to prawda, ale są momenty, gdy przewidujący lider stronnictwa postąpić musi wbrew własnemu środowisku – partii i wyborcom.

W powstałej podczas ostatniej wojny światowej „Historii Polski” Stanisław Cat – Mackiewicz pisał: „Czym należy tłumaczyć politykę Dmowskiego w niepodległej Polsce, którą możnaby scharakteryzować wyrazami: ‘Nieśpieszno nam do władzy’? (…) Sądzę, że Dmowski napatrzył się dosyć przykładów demoralizowania się stronnictw, myśli politycznej, szkoły politycznej, przez sprawowanie władzy, okupionej koniecznościami kompromisów. Widział stańczyków, którzy wykończyli się sprawowaniem władzy w Galicji, widział szybką demoralizację polityków ludowych, skoro dochodzili do mandatów lub dygnitarstwa, widział wreszcie obóz Piłsudskiego, a w nim również ludzi szybko i prędko zatracających fizjonomię moralną przez sprawowanie władzy.” Na marginesie warto dodać, że postawa taka, była jedną z przyczyn ogromnego autorytetu, jakim cieszył się Dmowski wśród przedwojennego młodego pokolenia.
Przykład taktyki Romana Dmowskiego na przykład z roku 1905 jest tu wielce wymownym. Pomimo groźby utraty części swoich zwolenników, dokonał „niepopularnego” wyboru politycznego. Ten wielki polityk dla doraźnych korzyści politycznych nigdy nie szedł na wątpliwe kompromisy ideowe, „ bo nie może być kompromisów z sumieniem, z ideologią, z prawdą”.

Nie trzeba było wchodzić do rządu PiS. Jak dobrze oddaje przykład i wynik osiągnięty przez PSL (największy wzrost notowań ze wszystkich partii zasiadających w Parlamencie) „stanie z boku” i bycie rozważną, racjonalną opozycją, procentuje. Nikt nie bronił Romanowi Giertychowi obrania takiej drogi. Można też przypuszczać, że przy jej obraniu to on dzisiaj czerpałby soki z PiS, a nie odwrotnie. Część elektoratu, zawiedzonego polityką PiS – u, paradoksalnie, nie mając po prostu na kogo głosować, poparło… PiS, zamiast niewiarygodnej, strojącej się za pięć dwunasta w piórka opozycji, Ligi. Także umizgi do „antysemickiego” wyborcy w spocie wyborczym Ligi, w którym postawiono (słuszną!) tezę o tym, że Polska idzie w rydwanie międzynarodowej polityki Stanów Zjednoczonych (czytaj Izraela) poprzez swoje zaangażowanie w Iraku, po pamiętnej wizycie w Jedwabnym, nie były zbytnio wiarygodne. W zasadzie Liga, po wejściu Polski do UE, ani razu, pomimo szumnego powoływana się na dorobek myśli geopolitycznej Narodowej Demokracji, nie wyraziła swojego stanowiska w kwestiach międzynarodowych. No może, poza zajęciem stanowiska w okresie pomarańczowej rewolucji na Ukrainie.

Dziś chciałoby się powiedzieć „Panie Romanie, kończ Waść!”, bo zmarnowałeś wielką szansę, wielu ludzi i duży potencjał, który stanowiła LPR, ośmieszyłeś się jako minister i zdezawuowałeś w oczach opinii publicznej ruch narodowy (pomimo odcięcia się od niego, czego nie zmienią inicjatywy w rodzaju, skądinąd bardzo dobrego portalu Endecja.pl, Roman Giertych pozostał jego ikoną).

Decyzja o wycofaniu się w zacisze kancelarii adwokackiej, teraz chyba jedyna słuszna, ma jednak znamiona obrażenia się na wyborców i daje dowód bezrefleksyjnej postawy. R.G. zapowiedział ustąpienie z funkcji prezesa Ligi. Teraz? Należało to uczynić, usuwając się do drugiego szeregu, gdy zaczęło się w Partii dziać źle, dokonywać zmian, gdy był jeszcze jakiś kapitał, gdy było, co ratować. Przecież rotacja liderów, to w ramach innych partii oczywistość. Teraz to, jak pisał, wspominany już Cat – Mackiewicz „cień Hajduka zamiata cieniem miotły cień karety”. Wszystko to R.G. powinien i zapewne zrobiłby, gdyby zależało mu na ruchu, na idei. Też to powinien wiedzieć, że PiS przy „neutralizowaniu” koalicjantów zastosował klasyczną metodę na populistów – zaprosił ich do współrządzenia (patrz Austria), z nadzieją graniczącą z pewnością, że wyłożą się sami.

Jeszcze jedno jest też pewne, ugrupowane, które będzie się w przyszłości mniej lub bardziej jawnie odwoływało do tradycji narodowo – demokratycznej, aby samodzielnie zaistnieć na polskiej scenie politycznej, będzie musiało na swoją szansę poczekać ładnych parę lat. Tak jak po czasach ZChN czekała LPR (uogólniając, nie miejsce tu bowiem na politologiczne analizy na ile były to twory endeckie, a na ile chadeckie). Chodzi o wrażenie i to, z czym dane środowisko jest kojarzone – ZChN też swego czasu mówiło o Dmowskim… Aby zatrzeć złe wrażenie po Lidze, wrażenie buty, niekompetencji i taniego cwaniactwa (medialne pomysły – po konferencjach zarzucane) w wykonaniu liderów potrzeba upływu długiego czasu. Żeby termin „wszechpolski” nie był kojarzony wyłączne z „nazi – pijatyką” trzeba jeszcze dłuższego czasu.

Nie załamujmy jednak rąk. Jak bowiem powiedział Witold Bałażak (LPR) w powyborczym komentarzu: „Nie ma takiej siły na świecie, która by zniszczyła polski ruch narodowy”…

REKLAMA