Wielomski po wyborach: Giertych i pretorianie

REKLAMA

Stało się to, co stać się musiało. Każda partia polityczna, choćby nie wiadomo ilu miała „naturalnych” wyborców, musi zejść ze sceny politycznej jeśli jej kierownictwo popełnia błąd za błędem. A to jest właśnie przypadek LPR.

Dlaczego piszę o „naturalnych” wyborcach LPR? Dlatego, że w naszym kraju jest dobrych kilka milionów ludzi, którzy chcą głosować na partię katolicką i umiarkowanie narodową. I trzeba autentycznie dużej politycznej wirtuozerii, aby oddać te niezmierzone masy elektoratu partii takiej jak PiS. Przecież na czele tegoż PiS stoi działacz KOR, „wykształciuch z Żoliborza”. Ani on sam, ani jego otoczenie z dawnego PC nie mają nic wspólnego ani z partią katolicką (w przypadku Ludwika Dorna to nawet z katolicyzmem jako takim), ani z tradycją „endekoidalną”. PiS to tradycja typowo lewicowa, laicka i inteligencka. A przecież patriotycznej i laickiej przedwojennej inteligencji już nie ma; nie ma także patriotycznych i laickich mas proletariatu głosujących na przedwojenną PPS. Patrząc racjonalnie, PiS nie powinien mieć w ogóle elektoratu i wyniki PC w granicach 4% oddają realne poparcie społeczne dla tego typu formacji.

REKLAMA

Ale ta analiza skażona jest błędem „wykształciuchostwa”, gdyż ma charakter racjonalny, czyli oparty na założeniu, że ludzie kierują się rozumem. W moim przypadku to zresztą może nie tyle „wykształciuchostwo”, co rozum w pojęciu tomistycznym, zakładający, że człowiek rozumem może dojść do pewnego poziomu poznania prawdy Ale to założenie błędne, gdyż kierownictwo LPR nigdy nie kierowało się intelektem, żywym przykładem podważając antropologię polityczną św. Tomasza. Jeśli zepsucie natury ludzkiej gdziekolwiek występowało w przykładzie modelowym, to właśnie w LPR! Tutaj rozum wydawał się zawsze w stanie zaniku, a może konkretniej, namiętność władzy tak zdominowała myślenie, że wszystko podporządkowano jedynie ceremoniałowi dworskiemu i kultowi oddawanemu władcy (prezesowi, co to jest „z tych” Giertychów).

Dla kierownictwa LPR dobro prawicy, katolicyzmu i państwa równało się wzmocnieniu ceremoniału dworskiego i kultu Wodza. Dlatego z partii należało się pozbyć wszystkich, którzy cokolwiek znaczyli, mieli własne zdanie, nie klaskali na komendę. Najgorszą herezją było samodzielne myślenie, gdyż groziło rozwinięciem refleksji krytycznej nad genialnością Wodza. W pewnym momencie wyrzucano już nie za publiczną krytykę Ukochanego Przywódcy, ale za wyrażanie jej na zamkniętym forum internetowym MW (znany na całą Polskę przypadek Pawła Bały); potem wyrzucano już nawet nie za krytykę, ale ewentualną zdolność do samodzielnego myślenia. W ten sposób idealnym działaczem LPR był… osioł. Zawsze mierny, ale wierny.

Pomysł Romana Giertycha był prosty: po co mi legiony, po co pospolite ruszenie Polaków przeciwko lewicy? Ja mam mały batalion pretorianów i tym batalionem wygram walkę o Polskę = o władzę dla Dynastii Wodzów. A więc wyrzucamy z partii wszystkich krytykantów, krytykujących po cichu, krytykujących w myślach, zdolnych do krytyki, w końcu zdolnych do myślenia. Ale za każdym działaczem lokalnym i ogólnokrajowym odchodzą ludzie, wyborcy. I tak to wykapywał z LPR procent za procentem.

Miarka się przegrała, gdy Ukochany Przywódca podjął strategiczną decyzję pożegnania się z Ojcem Dyrektorem. Pamiętam jak jeden z pretorianów Wodza przekonywał mnie, że RM to jakiś 1-2% głosów, więc jak LPR ma 15% poparcia, to można wyciąć ludzi z tego środowiska, nie mieć ich w klubie. Lepsze 13% i klub parlamentarny na kolanach przed Wodzem! I tu miarka błędów się przebrała. Na 2 tygodnie przed wyborami z 2005 roku LPR miała po 14% w sondażach. I nagle środowisko RM zmieniło front i zaczęło popierać PiS. W ciągu tygodnia LPR straciła połowę elektoratu i zdobyła niecałe 8% głosów! Ponieważ zaś rząd Kaczyńskiego dosyć dobrze udawał, że PiS to partia katolicka i narodowa, to pełen pychy i niezdolny do współpracy z kimkolwiek Wódz przestał być ludziom potrzebny. Kula śniegowa wyborców LPR poparcia dla PiS nabrała rozpędu i zatrzymała się na poziomie 1,3%. Nie zdziwiłbym się, gdyby 1 % z tej liczby stanowili zwolennicy UPR, ponieważ to elektorat mały, ale bardzo zdyscyplinowany.

Roman Giertych zrealizował swój wielki plan: chciał aby została przy nim tylko kohorta pretorianów. I zostali, ale tylko oni i nikt więcej. Nie mamy przeto wątpliwości, kto odpowiada za fakt, że na prawej stronie sceny politycznej panuje chadek, korowiec i jakobin Jarosław Kaczyński. Katolicka Polska dziękuje Panu za to, Panie ROMANIE!

(źródło)

REKLAMA