Ziemkiewicz o Francji: Cwana Żaba…

REKLAMA

To zabrzmi jak odwołanie znacznej części tego, co dotąd w swej publicystyce zawarłem – ale doszedłem do wniosku, że Francuzi wcale nie są tacy głupi, jak się wydaje.
A dlaczego mielibyśmy sądzić, że są głupi? Oczywiście, z uwagi na ich politykę z grubsza polegającą na brnięciu w coraz to gorszy socjalizm. Każde kolejne posunięcie francuskich władz potwierdza twardo realizowany kurs na spowalnianie wzrostu gospodarczego, trwonienie narodowych zasobów i powiększanie i tak już gigantycznego zadłużenia. Ot, przykład najnowszy: po fiasku inicjatywy podniesienia podatku od firm w Europie Wschodniej, odrzuconej na spotkaniu unijnych ministrów finansów, Francja – zamiast myśleć o obniżaniu podatków, redukowaniu biurokracji czy likwidacji idiotycznego 35-godzinnego tygodnia pracy – ogłosiła, iż przeznaczy miliard euro na dotacje dla firm, które mimo wszystkich powyższych problemów zdecydują się nie przenosić produkcji do krajów tańszych i rządzonych mniej głupio. Oczywiście ten miliard trzeba będzie skądś wziąć i skądkolwiek by go wzięto, na dłuższą metę spotęguje to kłopoty.

Ale na krótszą – poprawi sytuację. Ileś tam tysięcy miejsc pracy zostanie przez jakiś jeszcze czas zachowane, dzięki czemu ileś tam tysięcy Francuzów będzie nadal stać na beztroskie spędzanie czasu po kafejkach i popijanie serwowanych tam pyszności dobrym winem. Czy to sprawa opodatkowania firm, czy dnia pracy, czy dopłat do rolnictwa albo rybołóstwa – wszystko, co dzieje się we Francji, ma jeden wspólny mianownik: żyjmy wygodnie, póki się da, a rachunki zapłaci następne pokolenie. Na pierwszy rzut oka wydaje się to potworną krótkowzrocznością.

REKLAMA

Ale tę ocenę trzeba zweryfikować, jeśli sobie uświadomić jedno: następne pokolenie Francuzów, to, zasadniczo, nie będą już Francuzi. To znaczy: nie będą to już Francuzi, nazwijmy to, etniczni.

W tym bezdzietnym kraju zobaczyć inne dziecko niż śniade albo czarne można chyba tylko w telewizji. Stare powiedzonko „po nas choćby potop” nabrało nowego sensu – potop istotnie jest pewny, potop kolorowych imigrantów skuszonych dobrobytem tego kraju. I jeśli to sobie uświadomić, postępowanie Francuzów staje się oczywiste, choć oczywiście cyniczne.

To nasz dobrobyt i my go dojemy do ostatnich resztek, jakie jeszcze pozostały na talerzu – a smoluchy niech odziedziczą tylko długi. Więc bawmy się i wypłacajmy sobie, ile jeszcze można zasiłków na kredyt, bo to nie nasze dzieci będą te kredyty spłacać, względnie wobec niemożności ich spłacenia zbankrutują. Nie można temu postępowaniu, dla pozorów obudowanemu bzdurami o otwarciu i wielokulturowości, odmówić rozsądku.

REKLAMA