Europejski kołchoz: praca w Holandii

REKLAMA

Holandia rozważa obejście podstawowych przepisów o swobodzie przemieszczania się i wprowadzenie obowiązkowych kursów „integracyjnych” dla przyjezdnych ze wschodniej części UE. Od 1 stycznia na obowiązkowe kursy języka holenderskiego i życia w Holandii muszą chodzić imigranci spoza UE. Uczą się podczas nich np., jak umówić się na wizytę u lekarza, jak napisać list motywacyjny i gdzie szukać pracy. Kursy trwają po kilkaset godzin, zależnie od poziomu języka, na którym zaczyna kursant, i są płatne. Na koniec trzeba zdać egzamin. Jeśli się obleje, kara za pierwszym razem wynosi 500 euro, za następnymi – już tysiąc. Bez zdanego egzaminu nie można otrzymać pozwolenia na stały pobyt. (źródło)

(…) Nie ma co się łudzić, że Polska jest równoprawnym członkiem UE, skoro traktuje się nas jak emigrantów z poza wspólnoty europejskiej. Nie może być mowy o równości gdy parę dobrych lat po wstąpieniu do Unii, Polacy wciąż nie mogą swobodnie się przemieszczać tak jak inni członkowie (choć to akurat ma się zmienić po nowym roku) i wciąż mają zamknięty dostęp do wielu rynków pracy.

REKLAMA

Może wkrótce zaczniemy zamykać tych, którzy „nie chcą się zintegrować” w zakładach psychiatrycznych (tak jak to robił Breżniew), albo w specjalnych obozach do reedukacji!? Przydatność pracownika powinien oceniać rynek i koniec! Jeżeli nie potrafi języka kraju w którym pracuje okaże się mniej przydatny i nie znajdzie pracy – PROSTE!

No i na koniec uśmiałem się po pachy czytając o tym, że całą inicjatywę popiera partia liberalna. Co to za liberalizm który zmusza ludzi do czegokolwiek? Prawdopodobnie jest to holenderski odpowiednik „liberalizmu” Platformy Obywatelskiej.
(źródło)

REKLAMA