Posłuchaj: skandaliczna rozmowa telefoniczna między pracownicami ZUS-u!

REKLAMA

Ponieważ nie wszyscy mieli okazję posłuchać więc przypominamy rozmowę telefoniczna dwóch urzędniczek pracujących w ZUS-ie. Standard w państwowym molochu czy jednorazowy wybryk?

[mp3]2007/11/499.mp3[/mp3]

REKLAMA

Poniższy wiersz wydaje się zyskiwać na aktualności:

Byłem dziś w ZUS-ie
O, Jezusie!
Pół dnia tam byłem.
Cud, że przeżyłem.

– Hm, proszę Pana, w tej deklaracji
W kodzie pocztowym nie mamy spacji.
– Skąd ja mam wiedzieć, gdzie wstawić kreskę?
– Musi wypełnić Pan raz jeszcze.

Więc wypisuję jeszcze raz.
Nic się nie stało. Ja mam czas.

– A tutaj, o, w słowie „składkę”
Ogonek wyszedł poza kratkę.
Mamy komputer (mądra maszyna),
Tego ogonka nie przetrzyma.
Był tu przedwczoraj taki klient,
Wstawił ogonek, a za chwilę
Komputer wysiadł
I do dzisiaj
Znaleźć nie można trzech milionów.
I komu to potrzebne, komu?

Więc wypisuję jeszcze raz.
Nic się nie stało. Ja mam czas.

– O, tu jest błąd! Fundusz wypadkowy
Mamy od wczoraj całkiem nowy.
Wzrosło o dwa przecinek trzy.
Musi Pan zmienić, przykro mi.

– Lecz kiedy byłem tu poprzednio
Wisiała kartka, tam, przede mną,
że wypadkowy po staremu
a teraz zmiana, no i czemu?

– Kartka na ścianie, że tak powiem,
jest dokumentem nieurzędowym.
A składka wzrosła, to jest fakt.
Musi Pan zmienić, nie, czy tak?

Więc wypisuję jeszcze raz.
Nic się nie stało. Ja mam czas.

Po wypełnieniu sześciokrotnym
postanowiłem być bezrobotnym.

Przypominamy też tekst red. nacz. Tomasza Sommera pt. „ZUS to podatek”:

Opłaty ZUS-owskie to oczywiście podatek. Z założenia ma on opłacać wypłacanie emerytur. Do pewnego stopnia zakłada się, że emerytury mają dostawać ci, którzy je płacili. W praktyce jednak dostają je po prostu ci, którym przyzna je państwo na podstawie takich kryteriów, jakie sobie w danym momencie wymyśli. Wszyscy więc naiwniacy, którzy sądzą na przykład, że „składka” jest gdzieś „odkładana” i wpłacone przez nich pieniądze mają jakikolwiek związek z sumami, jakie kiedyś, jeśli w ogóle, dostaną, najwyraźniej nie mają pojęcia o tym, w jakim systemie żyją. Nie mniejszą naiwnością wykazują się ci, którzy sądzą, że emerytura im się „należy”.

Przypominam, że Trybunał Konstytucyjny uznał 7 lutego iż emerytura nie jest tym, co obowiązkowo należy się każdemu po odpracowaniu kilkudziesięciu lat (i tyleż trwającym okresie wpłacania składek), ale wyłącznie przywilejem.

Takie podejście jest groźne dla przyszłości, bo co powiemy, gdy kiedyś ustawodawcy arbitralnie obniżą wypłaty na przykład o połowę lub w ogóle wstrzymają ich wypłacanie? Wówczas okaże się, że emerytura to łaska, a nie coś, co się po prostu należy.

Już teraz ZUS ustala wypłaty arbitralnie i na tym opiera się cały system. Są one tak naprawdę wypadkową tego, co się da ściągnąć z podatnika (jak wiadomo, nie tylko w formie samych opłat ZUSowskich), pewnych raczej wydumanych kryteriów zasługi (często niezwiązanych z wiekiem – np. policjanci i wojskowi mogą dostać świadczenie po 15 latach pracy, podczas której w ogóle nie płacą na ZUS) oraz poziomu tzw. średniej krajowej. Realnie ktoś sobie po prostu siedzi i wymyśla. Temu damy tyle, temu tyle, zastosujemy wzorek, obmyślimy współczynniki… Jak będzie więcej środków, to zrewaloryzujemy. Jak mniej, to obniżymy. Tak to wygląda.

Dlatego jeśli mamy trzymać się systemu repartycyjnego, to najlepiej po prostu zastosować wariant czeski – minimalna emerytura dla wszystkich na jednym poziomie – a sumy dodatkowe z prywatnych funduszy.

REKLAMA