Nasza opieka zdrowotna upada

REKLAMA

Polacy należą do największych pesymistów w Europie odnośnie funkcjonowania i przyszłości państwowej opieki zdrowotnej – wynika z badań zaprezentowanych w Warszawie przez londyński Stockholm Network oraz Fundację Niepodległości. „Nasza opieka zdrowotna upada” – mówią pacjenci. Tylko jeden na siedmiu Polaków uważa, że państwowy monopol w opiece zdrowotnej wychodzi im na zdrowie. Spośród 11 badanych krajów Polska zebrała najniższe oceny – tylko 3,8 na 10 punktowej skali. Wyniki badań przedstawili w poniedziałek na konferencji prasowej w restauracji „Bohema Ryck Nye” – dyrektor firmy Populus Adam Kruszewski – autor rozdziału poświęconego Polsce, Paweł Hrobon z czeskiego portalu healthreform.cz oraz Tomasz Sommer – prezydent Fundacji Niepodległości.

REFORMY OD ZARAZ

REKLAMA

Stockholm Network (www.stockholmnetwork.org) to brytyjski think-tank skupiający sieć wolnorynkowych instytutów spraw publicznych z całej Europy. W Europie Środkowowschodniej badanie przeprowadzono na grupie 3000 obywateli w Polsce, Słowacji i na Węgrzech. Dane zebrała firma Populus – renomowana agencja badania opinii publicznej, realizująca zlecenia m.in. dla magazynu „The Times”.

Wydatki na opiekę zdrowotną w Europie należą do największych wydatków budżetowych i wynoszą od 5,7 (Słowacja) do 10,9 proc. (Niemcy) produktu krajowego brutto. Jednak właśnie w Polsce największy jest deficyt między tym, czego pacjenci oczekują od służby zdrowia, a tym, co dostarcza im państwo.

W 2004 r. za upadającą służbę zdrowia wzięli się Słowacy, wdrażając prorynkowy plan reform.
W 2006 r. możemy oczekiwać zmian w Polsce, na Węgrzech, w Czechach, jeśli wybory wyłonią nowe siły polityczne skore do reform. Polacy są targani kompleksem niższości wobec swoich sąsiadów z UE. Aż 90 proc. rodaków uważa, że za granicą usługi medyczne są lepsze. Co wzmacnia negatywne postrzeganie – 75 proc. jest zdania, że sektor jest niedofinansowany. Taka sama liczba Polaków jest gotowa wyjechać za granicę, jeśli koszty leczenia zostaną pokryte z przymusowej składki na zdrowie. Co do sytuacji w służbie zdrowia – nikt nie ma wątpliwości. To najbardziej odpowiedni czas na zmiany – 85 proc. mieszkańców Polski jest przekonanych, że reformy trzeba przeprowadzić natychmiast.

GORZEJ BYĆ NIE MUSI

Wyniki badań przeprowadzonych przez Populus okazują się bardzo ciekawe. Polacy stają się powoli indywidualistami. Mimo iż wciąż przedkładają solidarność społeczną nad interes jednostki, na pytanie: co jest ważniejsze w służbie zdrowia, równość dostępu czy jakość usługi, postulatów kolektywistycznych jest coraz mniej. Mieszkańcy znad Wisły są obok Brytyjczyków drugim narodem, który ceni jakość, nie równość.

Polacy, obok Niemców, są też największymi realistami odnośnie funkcjonowania służby zdrowia w przyszłości. 77 proc. populacji jest przekonana, że w przypadku braku reform, ochrona zdrowia pogorszy się, jeśli nie stoczy się na dno. Niewiele jest pozytywnych opinii dotyczących państwowego monopolu. Zaledwie 12 proc. ankietowanych rodaków ocenia dobrze czas oczekiwania na usługę (niemal dwa razy gorzej od średniej). Tylko co piąty Polak ma wrażenie, że otrzymuje pomoc w odpowiednim czasie i miejscu.

„Zgodnie z wynikami ankiet, Polska ma najgorszy system opieki zdrowotnej, spośród badanych krajów, jeśli weźmiemy pod uwagę opinie obywateli” – konkluduje Adam Kruszewski, autor komentarza poświęconego Polsce. Kruszewski zauważa, że usługi zdrowotne nie nadążały z transformacją.

Są wrogie pacjentowi, zbiurokratyzowane, zmuszają chorych do stania w gigantycznych kolejkach i zmuszają do zadowalania się usługami marnej jakości. „95 proc. szpitalnych łóżek i ponad połowa otwartej opieki zdrowotnej pozostaje wciąż w rękach państwa (…). Narodowy Fundusz Zdrowia jest jedynym graczem na rynku” – pisze Kruszewski. Każda próba zmian jest blokowana przez hermetyczny, zdemotywowany personel. To sprawia, że z roku na rok jest coraz gorzej. Rozwija się wyłącznie szara strefa. A z dziurawego systemu bez ograniczeń wyciekają fundusze.

CHCEMY INFORMACJI

Co znamienne, wśród kwestii, które najbardziej bolą pacjentów, jest dostęp do informacji medycznej. Według badań, aż 79 proc. respondentów uważa, że należy udostępnić chorym więcej informacji na temat schorzeń, na które cierpią. W dalszej kolejności pacjenci postulują zwiększenie nowych form terapii i dostępu do najnowszych leków. Chorzy chcieliby także większej kontroli społecznej nad wydatkami na zdrowie.

Okazuje się, że w kwestii wiedzy o zdrowiu najbardziej polegamy na sobie. 81 proc. respondentów polega na swoim doświadczeniu, a dopiero potem na wiedzy lekarzy czy personelu medycznego. Ważnym źródłem wiedzy medycznej są media. Najmniej ufamy oficjalnym statystykom, przemysłowi farmaceutycznemu oraz politykom. Polacy uważają urzędników za najmniej wiarygodne źródło informacji o ochronie zdrowia. Ufając wyłącznie sobie i mediom, wielu pacjentów trafia na manowce, korzystając z substytutów medycyny: wątpliwej skuteczności metod „naturalnych” lub trafiając wprost w ręce bezwzględnych oszustów.

Obecne naciski środowisk pacjentów na zniesienie państwowego monopolu na informację medyczną zaowocowały dwoma propozycjami deregulacji wymienionej dziedziny. Pierwsza – firmowana przez Patryka Coxa -zakłada całkowitą liberalizację kwestii informacji. Druga – Gintera Verheugena – postuluje utworzenie tzw. publicznych baz danych o lekach i usługach medycznych. Chorzy mieliby dostęp do informacji, kontrolowanych jednak przez urzędników. Dlatego wydaje się, że propozycja Verheugena niewiele zmienia, a pacjentom pozostaje domagać się bezwzględnego zniesienia rządowej cenzury

REKLAMA