Ziemkiewicz: parki technologiczne

REKLAMA

Dogońmy i przegońmy Amerykę” – mobilizowali swego czasu lud roboczy przywódcy Związku Sowieckiego. Jak pamiętamy, nic z tego nie wyszło, bo motorem pościgu nie miało być kopiowanie rozwiązań, które nadały Ameryce cywilizacyjny rozpęd, tylko kosztowne inwestycje w uważany wówczas za motor rozwoju przemysł ciężki. Dziś o doganianiu Ameryki przebąkują sfery rządzące Francją i Niemcami. Czynią to w sposób, który każe stwierdzić, że nie potrafią się uczyć na cudzych błędach.

W obu krajach, szczycących się najpełniejszym w dziejach wcieleniem w życie zasad „sprawiedliwości społecznej” oraz zerowym wzrostem gospodarczym, modna stała się idea budowania „parków technologicznych”. Albo, mówiąc inaczej – „inwestowania w nowe technologie”. Nie sposób już dłużej nie przyjmować do wiadomości, że zachodnia Europa człapie w ogonie rozwoju cywilizacyjnego i jeśli dalej będzie człapać w tym tempie, za paręnaście lat okaże się dziadem w porównaniu nie tylko z USA, ale nawet z Indiami. Trzeba coś wymyślić – nie to, jak temu przeciwdziałać, bo jedyna skuteczna metoda została wymyślona dawno i fachowcy dobrze ją znają; trzeba wymyślić jakieś magiczne zaklęcie, dzięki któremu jeszcze przez jakiś czas zachodnioeuropejskie rządy będą mogły uciekać przed decyzjami, które są oczywiste jak dwa plus dwa, ale absolutnie nie do zaakceptowania dla rozpuszczonych socjalem europejskich wyborców.

REKLAMA

Wymyślono więc „parki technologiczne”.

W „parki technologiczne” zainwestuje się pieniądze z budżetu Unii i rozwinie tam nowe technologie; nowe technologie zaś pociągną rozwój gospodarczy. Ot, takie francusko-niemieckie Taganrogi i Magnitogorski. Ale hasło chwyciło, bo „parki technologiczne” mają powstać za pieniądze unijne, kosztem obcięcia po 2007 roku funduszy na rozwój infrastruktury w nowych krajach członkowskich. Mówiąc prosto, obiecują zachodnioeuropejscy politycy swym wyborcom, że ich podatki, zamiast na poprawę życia jakichś brudasów ze Wschodu pójdą na poprawę życia ich samych. Jasna sprawa, że z punktu widzenia szans na następną kadencję znacznie lepiej jest opowiadać bajki o „parkach technologicznych” niż przypominać o potrzebie cięć wydatków socjalnych i reform w sferze ochrony zdrowia, a zwłaszcza emerytur. Ludziska chętnie wierzą, że dzięki „nowym technologiom” dogonią Amerykę bez żadnych wyrzeczeń. Ludziska zawsze gotowi są uwierzyć w każdą bzdurę, jeśli tylko jest im z nią wygodnie.

REKLAMA