O Pawlaku, ktory ma swoje zdanie, ale się z nim nie zgadza oraz służbach specjalnych

REKLAMA

Doszło do koalicji PO-PSL. Będziemy mieli rządy „liberałów” z socjalistami wiejskim. Pan Waldemar Pawlak będzie: „zaspokajał potrzeby zbiorowe polskiego społeczeństwa”, a pan Donald Tusk w kampanii wyborczej przypominał słowa Jana Pawła II, że: „rynek jest najbardziej skutecznym narzędziem wykorzystywania zasobów i zaspokajania potrzeb”.

[youtube:http://www.youtube.com/watch?v=yAEi0NFANOk 325 255]

REKLAMA

Czyżby premier Waldemar Pawlak – przynajmniej werbalnie nie zgadzał się z papieżem?

No i kuriozalna wypowiedź Bronisława Wildsteina, kiedyś szefa państwowej telewizji: „Podzielenie sceny politycznej pomiędzy Prawo i Sprawiedliwość, a Platformę Obywatelską jest szansą dla polskiej demokracji” (?). A zrobienie jednej partii z Prawa i Sprawiedliwości i Platformy Obywatelskiej – nie byłoby jeszcze większą szansą dla polskiej demokracji?- chciałoby się zapytać Bronisława Wildsteina.

Och ta demokracja w modzie; wszyscy się o nią troszczą ,dbają, powtarzają, że jest najlepsza jako ustrój, że bez niej i życie byłoby jakieś zubożone, jakieś beznamiętne, niedopowiedziane. A w tej sprawie Adam Mickiewicz pisał tak: „Podczaszy, mimo równości, wziął tytuł markiza. Wiadomo, że tytuły pochodzą z Paryża. Jakoż, kiedy się moda odmieniła z laty. Tenże sam markiz przybrał tytuł demokraty.”

Teraz Pan Demokrata, Waldemar Pawlak będzie ministrem gospodarki. Gospodarka gospodarką, wymaga jedynie by dać jej spokój, żeby poszczególne podmioty uczestniczące w grze rynkowej, mogły to robić spokojnie, bez powiązania z jakimś tam ministerstwem biurokratycznym, które jedynie może im przeszkadzać w zaspokajaniu wszelkich potrzeb społecznych, bo jak powiedział Jan Paweł II „rynek jest najbardziej skutecznym narzędziem wykorzystania zasobów i zaspokajania potrzeb”. Papież – jak widać – nic nie mówi o żadnym ministerstwie w procesie zaspokajania potrzeb, ani o żadnej innej biurokracji, ani o wicepremierze gospodarki…

W Orwellowskim roku 1984 pojawiła się w Polsce pierwsza spółka nomenklaturowa, pod nazwą „Agrotechnika”, a zorganizowali ją młodzi aktywiści ze Związku Młodzieży Wiejskiej i -uwaga!- specjaliści z Wojskowej Akademii Technicznej, o których to specjalistach pełno jest w raporcie likwidacyjnym dotyczącym Wojskowych Służb Informacyjnych. Ciekawe połączenie! Czym zajmowała się „Agrotechnika”???

„Agrotechnika” korzystając z kredytu Banku Światowego, przeznaczonego na modernizację sektora rolniczego, zajmowała się… sprowadzaniem do Polski sprzętu komputerowego (!!!) Sprowadzała go również dla potrzeb Związku Radzieckiego, a tam wykorzystywano go do… no mniejsza z tym!

W tamtych realiach, prowadzenie tego typu transakcji było głęboko związane ze służbami specjalnymi, bo jakże mogło być inaczej.

Pani Jadwiga Staniszkis w swojej książce pt „Postkomunizm” wydanej w 2001 roku na stronie 193 pisze, że w „Agrotechnice” działał Waldemar Pawlak. Potem – jakimś dziwnym trafem – zrobił błyskawiczna karierę. W 1985wstąpił do ZSL, w 1989 roku zostaje posłem, w 1991 jest już prezesem NKW PSL – w1992 roku, mając 33 lata – dostaje misję tworzenia rządu podczas zamieszania wokół teczek w czasie „Nocnej zmiany”.

„Panie Waldku, pan się nie boi…” – śpiewał Kazik, kiedyś sympatyk Unii Polityki Realnej.

Pani red. Magdalena Subotić, w artykule w „Rzeczpospolitej” (27\28.10.2007r) w artykule pt: „Lekcje zostały odrobione” napisała, że dla Wałęsy Pawlak był „narzędziem doczyszczenia archiwum i służb specjalnych z ludzi Olszewskiego” i „swoje zadanie wykonał”. Przypomnę, że na to potrzebował jedynie 33 dni!!!! Naprawdę sprawny człowiek…

W 2002 roku, pan premier Pawlak został prezesem Warszawskiej Giełdy Towarowej, gdzie głównym udziałowcem tej giełdy był Zbigniew Komorowski – poseł PSL, szef firmy „Bakoma”, której współzałożycielem był nie kto inny, jak Edward Mazur, podejrzany o zlecenie zabójstwa Marka Papały, komendanta policji i powiązany służbowo ze służbami specjalnymi..

Gdy Waldemar Pawlak w1993 roku został drugi raz premierem, jego doradcą miał zostać pan Edward Mazur, ale nie został..

Sam Mazur zapytany przez dziennikarzy „Rz” o kontakty z ludźmi SLD, PSL i służb specjalnych odparł: „Bo kiedy przyjeżdżałem do Polski w latach 70-tych i 80-tych, tylko z nimi można było robić interesy” (Rz. 26.10.2006).

Pan Edward Mazur miał wtedy kontakty z Ministerstwem Handlu Zagranicznego i centralami pośredniczącymi w eksporcie, które były „gniazdami bezpieki”(!). Zamieszkiwał w słynnej „zatoce czerwonych świń” w Wilanowie, obok Ałganowa z KGB. Znał pana Kunę i Żagla, pana Rakowskiego. Pan Mazur pracował w firmie „Polmarck” u panów Kuny i Żagla, powiązanych z fundacją „Porozumienie bez barier” pani Jolanty Kwaśniewskiej.

Zapytany, skąd wzięła się „Bakoma” pan Mazur odpowiedział: „Bakoma wzięła się, kiedy w Polsce zaszły zmiany. Został mnie przedstawiony Pan Komorowski, jako prywatny inicjator z dobrą reputacją(?), który dużo mógł(). Tak więc Centrala Handlu Zagranicznego powiedziała, bo w danych warunkach, to było w 1989 roku, tylko przez CHZ można było działać. Firmę nazwaliśmy Bakoma pochodzącą od naszych nazwisk”.

Panów Mazura i Komorowskiego łączyła jeszcze firma „Abexim”, zajmująca się sprzedażą samochodów i maszyn rolniczych do Rosji. „Abexim” miał siedzibę na terenie „eksterytorialnej działki rosyjskiej” przy ulicy Połczyńskiej w Warszawie. Wtedy UOP skaptował pana Mazura na swojego współpracownika. Gdy opublikowano raport z likwidacji WSI – okazało się, że WSI serwisowała samochody w firmie „Abexim”.

Ciekawa jest też sprawa znajomości pana premiera Pawlaka z królem żelatyny z Głuchowa koło Grójca panem Kazimierzem Grabkiem. Mniejsza już o szczegóły biznesu pana Kazimierza Grabka, ale ciekawym jest dlaczego premier Waldemar Pawlak w 1993 roku bardzo energicznie naciskał Radę Ministrów, by zaakceptowała rozporządzenie zakazując eksportu skrawków skór wołowych?

Pan Cimoszewicz, jako ówczesny minister sprawiedliwości protestował, twierdząc, że rząd staje się reprezentantem interesów jednego producenta żelatyny, pana Grabka..

Ostatecznie projekt rozporządzenia upadł, ale w ostatnich dniach swojego urzędowania, premier Waldemar Pawlak podpisał decyzję o wprowadzeniu opłat wyrównawczych na żelatynę. Jej import stał się nieopłacalny, a więc pan Kazimierz Grabek podniósł opłatę na ten produkt o 80%(!). Nieźle wykombinowane – z jaką gracją i tupetem.

Agentów co niemiara: i Marek Siwiec, i Dariusz Rosatti, i Marcin Libicki i Andrzej Urbański… Wygląda na to, że cała czołówka ze wszystkich partii to agentura!

A przed gabinetem wicepremiera Pawlaka widziano pana Gromosława Czempińskiego (szef UOP) oraz pana Roberta Kwiatkowskiego, prezesa TVP – za czasów premierowania Leszka Millera. Pan Robert Kwiatkowski jest synem płk dr Stanisława Kwiatkowskiego, doradcy generała Wojciecha Jaruzelskiego. Prezesem TVP został bo popierał bardzo Aleksandra Kwaśniewskiego. Nazwisko pana Kwiatkowskiego pojawia się w kontekście pana Rywina.

Poseł Prawa i Sprawiedliwości, pan Zbigniew Girzyński mówi,ze: „Dla partii Pawlaka szczególnie ważne będzie publiczne radio, które na wsi jest bardzo popularne”.

Gromosław Czempiński ukończył szkołę wywiadu PRL w Kiejkutach; w MSW pracował od 1970 roku, był funkcjonariuszem Departamentu I, czyli wywiadu. Od 1990 roku pracował w UOP-ie.

Ludowcy szykują się też do kontrolowania branży turystycznej. Chodzi głównie o Polską Organizację Turystyczną, która swojego czasu była siedliskiem wschodniej agentury.

Do gry wracają również ludzie Pawlaka: Lesław Podkański i Jacek Buchacz. Lesław Podkański utworzył Agencję Rozwoju Gospodarczego, wprowadził do niej akcje państwowych firm. Jacek Buchacz kontynuował politykę Lesława Podkańskiego, choć NIK zakwestionował prawne podstawy Agencji Rozwoju Gospodarczego. Jak to u nas w Polsce – wszystko przechodzi bez echa.

W latach 1998-1999 NIK przeprowadziła kontrolę działalności spółek z udziałem mienia Skarbu Państwa, w tym Chemii Polskiej i Ciechu. Jak ustalono, były minister ds. współpracy gospodarczej z zagranicą Jacek Buchacz, łamiąc uchwały Rady Ministrów wniósł do trzech spółek majątek o łącznej wartości 545 mln zł. Były to: Polski Fundusz Gwarancyjny SA, Międzynarodowa Korporacja Gwarancyjna sp. z o.o i Chemia Polska sp. z o. o. (trójkąt Buchacza). Nie chcę już nudzić Czytelników tymi zawiłościami biurokratycznymi, które biurokracja związana z Polskim Stronnictwem Ludowym natworzyła, żeby zamazać wielkie marnotrawstwo. Tygodnik „Wprost” określił wtedy działalność „trójkąta Buchacza” mianem największego szwindla III RP, na którym to szwindlu my – jako podatnicy – straciliśmy kilkaset milionów złotych…

Niewesoło to może wyglądać, gdy ludowcy dorwą się do konfitur… Ich pazerność jest już znana w kręgach władzy. Interesują ich jedynie posady i wpływy w tym zbiurokratyzowanym na śmierć państwie. Ta szarańcza nie ma żadnych skrupułów.. Oni państwo postrzegają jako miejsce gdzie można nasycić swoje materialne żądze… Wyborcy zgotowali nam niezły los!

No cóż! Mam swoje zdanie i nie zgadzam się ze zdaniem Polskiego Stronnictwa Ludowego, że państwon ależy traktować jako łup polityczny..

..a miało być to dobro wspólne..

Mam swoje zdanie, ale jestem „za” a nawet „przeciw”.. prawda?

(źródło)

REKLAMA