Stanisław Michalkiewicz: Gejowszczyzna

REKLAMA

Zachodni świat trapi plaga tak zwanych „wesołków”. Tak bowiem należy tłumaczyć angielskie słowo „gay”, którym określają się homoseksualiści męscy. Jest to o tyle dziwne, że „wesołkowie” wcale nie odznaczają się zwiększonym poczuciem humoru, przeciwnie – sprawiają nawet wrażenie nieszczęśliwych, zwłaszcza, gdy rozwodzą się nad „dyskryminacją”. Podobni są w tym do działaczy chłopskich starej daty, żałośliwie dowodzących, że „najcięższa jest dola chłopa”.

„Wesołkowie” nie są jednak zwyczajnymi homoseksualistami. Zwyczajni, albo – jeśli można tak powiedzieć – „normalni” homoseksualiści uważają, że sposób zaspokajania potrzeb erotycznych należy do sfery ściśle prywatnej. „Wesołkowie” – przeciwnie. Nie tylko uważają, że dziedzina erotyki należy do sfery publicznej, ale cała ich aktywność zmierza do postawienia tych zagadnień w centrum polityki. Innymi słowy, „wesołkowie” próbują zastąpić tradycyjne poglądy polityczne, jak np. konserwatyzm, liberalizm, nacjonalizm, socjalizm, faszyzm, czy komunizm, ich namiastką w postaci gejowszczyzny, tzn. żądania specjalnego statusu prawnego ze względu na sposób zaspokajania popędu płciowego.

REKLAMA

Nieszczęśliwym zbiegiem okoliczności, gejowszczyzna wychodzi naprzeciw oczekiwaniom elit politycznych. Oligarchizacja życia politycznego sprawia, że politycy przestają różnić się od siebie czymkolwiek, a już zwłaszcza poglądami politycznymi, których zwyczajnie nie mają. W tej sytuacji gejowszczyzna pozwala im stworzyć pozory ideologicznego zaangażowania. Dobrym tego przykładem jest poseł PO Janusz Palikot.

Jest on również członkiem Komisji Trójstronnej założonej w 1973 roku przez Dawida Rockefellera i uważanej za jeden z nieformalnych ośrodków władzy na świecie, a nawet – za rodzaj rządu światowego. Rola nieformalnych ośrodków władzy wydaje się rzeczywiście bardzo ważna, zarówno w Eurosojuzie, gdzie taką funkcję spełnia Klub Bilderberg, czy na świecie. Wprawdzie są one przedmiotem ostrej krytyki, ale wobec oczywistej i całkowitej jej nieskuteczności, jest różnica, czy, dajmy na to, w Komisji Trójstronnej zasiadają jacyś wariaci, rodzaj obłąkanych docentów, czy jednak ludzie mający poczucie rzeczywistości i odpowiedzialności.

Niestety ogólne zepsucie, z jakim mamy dzisiaj do czynienia, dotknęło również nieformalne ośrodki władzy, takie jak Komisja Trójstronna, czy Klub Bilderberg. Zwłaszcza kryteria doboru muszą być tam zadziwiające czego dowodem jest m.in. obecność tam posła Palikota. Zapewne w interesach wykazuje on przytomność umysłu, bo inaczej straciłby fortunę, ale w innych sprawach najwyraźniej go ona opuszcza. Najlepszą tego ilustracją jest wywiad, jakiego poseł Palikot udzielił jednej z gazet, która przepytała go na temat gejowszczyzny. Poseł Palikot opowiedział się tam za wprowadzeniem sądowego karania tak zwanej homofobii, czyli niechęci do „wesołków”. Domaga się Robert Biedroń w nadziei, że umożliwi to „wesołkom” sterroryzowanie wszystkich pozostałych i wymuszenie w ten sposób zgody na uprzywilejowany status prawny. Ale poseł Palikot pozuje na liberała, więc udzielenie przezeń poparcia takiej totalniackiej tendencji nie tylko zaskakuje, ale wywołuje wątpliwości, czy poza sferą biznesową zachowuje on jeszcze poczucie rzeczywistości. A przecież to dopiero początek drugiej kadencji tego posła, który jeszcze niedawno był człowiekiem zupełnie normalnym.

(żródło)

REKLAMA