Co najmniej godzinę poświęcił w piątek Donald Tusk na przekonywanie nas, jak świetnie rząd poradzi sobie z budowaniem dróg oraz obniżaniem deficytu budżetowego i podatków przy jednoczesnym podwyższaniu zarobków. Bo, tłumaczył, gospodarka nie jest grą o sumie zerowej. Premier przekonywał, że możemy mieć więcej pieniędzy – nawet jeśli obniżymy podatki – gdy gospodarka będzie pędzić. A nowy rząd wie, jak sprawić, by pędziła. Wcale nie wykluczam, że to możliwe.
Świetnym kołem zamachowym może być Euro 2012. Szef rządu zapowiedział, że zorganizuje świetne mistrzostwa. Równie dobrym kołem zamachowym mogłaby być Światowa Wystawa Expo we Wrocławiu. Dziś w Paryżu zapadnie decyzja, komu przyznać jej organizację.
Nasi konkurenci, podobnie jak władze Wrocławia, stają na głowie, by ją otrzymać. Do stolicy Francji przyjechali z Maroka prezydent i król, z Korei – prezydent i premier. Decyzja waży się do ostatniej chwili i nasi rywale wiedzą, że trzeba atakować z każdej strony.
Polskie najwyższe władze uważają widać inaczej. Do Paryża z Warszawy nie przyjedzie nikt. Prezydent Wrocławia zwracał się do prezydenta Lecha Kaczyńskiego, do premiera Donalda Tuska, do ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego oraz do marszałków: Sejmu Bronisława Komorowskiego i Senatu Bogdana Borusewicza. Niestety, w przeciwieństwie do przywódców Maroka i Korei wszyscy polscy mężowie stanu są niezwykle zajęci i mają inne, ważniejsze sprawy na głowie. Borusewicz sam podobno przyznał, że był brany “z łapanki”. Ale i tak się nie zdecydował.
Chwytam się za głowę. Tyle lat starań, tyle wydanych pieniędzy (14 milionów złotych) i żadna z polskich osobistości nie może znaleźć jednego wolnego popołudnia, by osobiście poprzeć kandydaturę Wrocławia. Trudno w to uwierzyć.
Czy to tylko typowy polski bałagan? A może zlekceważenie ważnego projektu? Jak wytłumaczyć to, że Polska będzie jedynym krajem, którego najwyższe władze nie będą obecne w Paryżu?
Polityków prosimy o wyjaśnienia.
