Zbliża się 13 grudnia…

REKLAMA

Dnia 13 grudnia w Lizbonie, zostanie podpisany Traktat Reformujący UE, który ma zastąpić odrzuconą w referendach we Francji i Holandii Konstytucję Europejską. Praktycznie ta sama konstytucja lecz dla niepoznaki pod zmienioną nazwą i z kosmetycznymi zmianami dotyczącymi głównie symboliki i nazewnictwa, wprowadzona zostanie tylnymi drzwiami- bez referendów, bez konsultacji z europejskimi narodami i bez pytania tychże o zdanie.

Preambuła nie zawiera odwołania do chrześcijaństwa, natomiast zawiera odwołanie do wartości wywodzących się z Rewolucji Francuskiej. W myśl traktatu ustanowiona zostanie osobowość prawna Unii Europejskiej, zgodnie z którą będzie ona miała prawo zawierać umowy międzynarodowe w imieniu państw członkowskich. Zostanie powołany Przewodniczący UE a za politykę międzynarodową odpowiadał będzie Wysoki Przedstawiciel ds. Zagranicznych i Polityki Bezpieczeństwa.

REKLAMA

Traktat Reformujący ma być nadrzędny nad konstytucjami narodowymi. Prawo europejskie ma być nadrzędne nad prawami krajowymi. Przestaje obowiązywać zasada jednomyślności a co za tym idzie, prawo weta zostało zniesione w większości przypadków, z wyjątkiem m.inn. polityki zagranicznej, obronnej i podatków. Powstanie jedno wielkie europejskie superpaństwo ze stolicą w Brukseli. System głosowania z Nicei będzie obowiązywał do roku 2014 a po okresie przejściowym, od roku 2017 będzie obowiązywała tzw. podwójna większość, korzystna dla Niemców ale zdecydowanie niekorzystna dla Polski.

Unia wobec demokracji

Główni promotorzy wizji europejskiego państwa, którzy na co dzień mają usta pełne demokracji i praw człowieka, nie wpadli do tej pory na tak zasadniczy pomysł jak zapytanie własnych społeczeństw, jakie mają na ten temat zdanie. Z wypowiedzi dostojników europejskich wynika coś zupełnie odmiennego: Odrzucają oni możliwość przyjmowania Traktatu przez poszczególne państwa na drodze referendalnej, proponując przeniesienie prawa do decydowania na rzecz parlamentów krajowych.

Niewątpliwie jest to związane z odrzuceniem w 2005 r. Konstytucji Europejskiej w referendach we Francji i Holandii. Tym razem jak widać euroentuzjaści z Brukseli nie chcą popełnić tego „błędu” i narazić się na wyroki opinii publicznej która ponownie mogłaby okazać się dlań nieprzychylna. W takich warunkach dyspozycyjne „maszynki do głosowania”, w postaci krajowych parlamentów są nie do przecenienia.

Zadziwiający jest fakt, iż w tej fundamentalnej sprawie nie przeprowadzono rzetelnej publicznej debaty. Zarówno w Polsce jak i innych krajach Unii Europejskiej, nachalnie prezentowana jest odgórna wykładnia: Traktat należy przyjąć. Świadomość obywateli związana z zagadnieniem przyszłości europejskiej jest nikła na tyle, że w wielu przypadkach w ogóle nie mają oni pojęcia o tym co im się oferuje. A przecież chodzi tutaj o elementarne prawo narodów do samostanowienia, które właśnie jest im odbierane.

W zamian za to proponuje się im nowomowę w stylu „Traktat Reformujący” zamiast Konstytucji Europejskiej, „Przewodniczący” zamiast Prezydenta, „Wysoki Przedstawiciel” zamiast Ministra, a wszystko po to aby zasadniczy cel dokumentu nie został dostrzeżony. Tak przyjęta metoda informowania ma za zadanie upewnić obywateli w tym, że chodzi tutaj tylko o przeprowadzenie reformy instytucjonalnej, w celu usprawnienia wciąż tej samej Unii. Prawda jest jednak zgoła odmienna i można ją wyczytać między wierszami w tekście traktatu.

Art. 32 ustanawia osobowość prawną Unii Europejskiej a art. 9b ust. 5 i 6 Przewodniczącego Rady Europejskiej, czyli faktycznie Przewodniczącego UE wybieranego na dwuipółletnią kadencję. Nastąpi likwidacja dotychczas funkcjonującego rotacyjnego sześciomiesięcznego przewodnictwa poszczególnych państw w UE. Art. 8 wprowadza unijne obywatelstwo, art. 11 mówi o wspólnej polityce zagranicznej i bezpieczeństwa a art. 9e, również o Wysokim Przedstawicielu Unii do spraw Zagranicznych i Polityki Bezpieczeństwa, mianowanym przez Radę Europejską.

Nie wszystkie państwa będą posiadać swoich przedstawicieli w Komisji Europejskiej. Natomiast te które będą ich posiadać, również nie mają powodów do optymizmu. Sposób ich wybierania nie do końca jest jasny i nasuwa wątpliwości czy w ogóle będą oni choć trochę brali pod uwagę interesy swoich macierzystych krajów. Art. 9d ust.3 wręcz im tego zabrania. Natomiast ust. 7 wskazuje iż:

Rada, za wspólnym porozumieniem z wybranym przewodniczącym, przyjmuje listę pozostałych osób, które proponuje mianować członkami Komisji. Są oni wybierani na podstawie sugestii zgłaszanych przez Państwa Członkowskie (…)

Jeśli dobrze rozumieć, to najpierw Rada Europejska ustali listę kandydatów których chce mianować na członków Komisji a dopiero potem będą oni opiniowani przez państwa członkowskie. Wynika z tego, że zbyt wielkiego wyboru to one mieć nie będą…

Koniec suwerenności

Art. 4 ust. 2 traktatu obiecująco wskazuje iż:

Unia szanuje równość Państw Członkowskich wobec Traktatów, jak również ich tożsamość narodową, nierozerwalnie związaną z ich podstawowymi strukturami politycznymii konstytucyjnymi (…)

to jednak ust. 3 uderza już bezpośrednio w kwestię suwerenności w podejmowaniu decyzji przez rządy krajowe:

Państwa Członkowskie ułatwiają wypełnianie zadań Unii i powstrzymują się od podejmowania wszelkich środków, które mogłyby zagrażać urzeczywistnieniu celów Unii.

Wymieniony ust. 2 to ogólnikowe i możliwe do szerokiej interpretacji nic nie kosztujące stwierdzenie. Natomiast ust. 3 nakazuje państwom członkowskim aby powstrzymały się od działań zagrażających celom Unii. Jest więc oczywistym, iż państwa te mają podejmować decyzje zgodne z celami UE a niekoniecznie zgodne z własnymi interesami. Mówiąc wprost, program Unii ma być programem narodów.

Ust. 1 tego samego artykułu jak też art. 5 ust. 2 stwierdzają, iż kompetencje nie przyznane Unii w traktatach należą do Państw Członkowskich. Problem w tym, iż zgodnie z art. 4 (Traktatu o funkcjonowaniu Unii Europejskiej) istnieje cała masa kompetencji unijnych dotyczących takich sektorów jak: rynek wewnętrzny; polityka społeczna; spójność gospodarcza, społeczna i terytorialna; rolnictwo i rybołówstwo; środowisko naturalne; ochrona konsumentów; transport; sieci transeuropejskie; energetyka; przestrzeń wolności, bezpieczeństwa i sprawiedliwości; wspólne problemy bezpieczeństwa w zakresie zdrowia publicznego.

Są to tzw. kompetencje dzielone między UE a państwami członkowskimi, w których obie strony mogą pracować wspólnie, jednak zgodnie z ograniczeniami dla tych drugich wynikającymi ze wspomnianego art. 5 ust. 2. Natomiast zdefiniowane są również kompetencje wyłączne. W obszarach których dotyczą, jedynie Unia może stanowić prawo oraz przyjmować akty prawnie wiążące, więc są one wyjęte spod wpływu rządów narodowych.

Art. 3 przyznaje UE wyłączną kompetencję w następujących dziedzinach: unia celna; ustanawianie reguł konkurencji niezbędnych do funkcjonowania rynku wewnętrznego; polityka pieniężna w odniesieniu do państw członkowskich, których walutą jest euro; zachowanie morskich zasobów biologicznych w ramach wspólnej polityki rybackiej; wspólna polityka handlowa jak też zawieranie umów międzynarodowych – w ostatnim przypadku na określonych warunkach.

Eurosojuz

Traktat Reformujący, gwarantuje w wielu dziedzinach dominację struktur europejskich nad narodowymi a w niektórych wręcz wyklucza jakiekolwiek wpływy państw członkowskich. Zatrważające jest, iż dotyczy to nie tylko takich strategicznych sfer jak: energetyka, transport czy polityka pieniężna ale również dotyczy, prawa, polityki zagranicznej, czy też kwestii bezpieczeństwa i obrony.

Czy w takiej sytuacji możemy sobie wyobrazić np. nieskrępowane kontynuowanie współpracy polityczno – wojskowej ze Stanami Zjednoczonymi? Interesy Brukseli są odmienne od interesów Waszyngtonu. Jeśli Polska w ogóle ma tutaj coś do wygrania z naszymi zachodnimi partnerami, to tylko właśnie współpracując z USA.

Niejako na pokrzepienie serc, tworzony jest szum medialny jakoby Polska odniosła wielkie sukcesy w walce o zachowanie suwerenności. Drobne zmiany na korzyść, nie zmieniają niestety zasadniczo niekorzystnej sytuacji w jakiej się znajdujemy. Tej sytuacji nie zmieni protokół z zapisem kompromisu z Joanniny, czy też przedłużenie o kilka lat systemu głosowania z Nicei, który i tak w końcu dobiegnie kresu. Nie zmieni tego stanu również protokół ograniczający stosowanie Karty Praw Podstawowych, czy też otrzymanie stałego Rzecznika Generalnego w Trybunale Sprawiedliwości.

Jest tylko kwestią czasu kiedy biurokratyczny aparat zechce protokoły zmienić lub odrzucić. Zwłaszcza, że już teraz zachęta do tego jest artykułowana nie skądinąd jak tylko z Polski i to w osobie naszego nowo wybranego premiera. System głosowania jest wtórny w stosunku do państwa któremu służy. Choćbyśmy mieli i najlepszy system to nie zmieni to faktu, że Traktat nie przewiduje suwerenności krajów przynależących.

Na naszych oczach tworzone jest nowe, europejskie państwo, które będzie dowodzone przez najsilniejszych do których my się nie zaliczamy. Proces tworzenia przebiega z wykluczeniem realnego nań wpływu zainteresowanych opinii publicznych, jak i bez należytego informowania ich o sensie i prawdziwych konsekwencjach takiego działania.

Przy założeniu, iż w ustroju demokratycznym suwerenem jest naród, to mamy tutaj do czynienia z gabinetowym zamachem stanu przeprowadzanym przez wąską grupę wysokich dostojników europejskich, przy niemal pełnej akceptacji uległych i często słabych lokalnych rządów. Odbywa się to przy poparciu beneficjentów globalizmu a wbrew zainteresowanym społeczeństwom, które – jeśli wsłuchać się w europejskie sondaże – w co najmniej kilku przypadkach by tą nową konstytucję odrzuciły, gdyby miały możliwość oddania głosu.

Narody Europy właśnie tracą prawo suwerena a rzeczywista władza ustawodawcza i wykonawcza, oddala się od nich tak dalece, że staje się nieosiągalnym złudzeniem. Powstaje nowy Eurosojuz odwołujący się do tradycji Rewolucji Francuskiej, oparty na filozofii materialistycznej, lansujący egoistycznie rozumiane prawa człowieka a negujący niezbywalne prawa naturalne. Z punktu widzenia filozoficznego, jego zbieżność z jeszcze nie tak dawno upadłym ZSRR jest uderzająca.

(źródło)

REKLAMA