„Czerwoni” staną się „zielonymi” – tak w skrócie brzmi idea transformacji wizerunkowej jakiej podda się Sojusz Lewicy Demokratycznej. Lewica chce teraz stawiać na ekologię.
Sojusz postanowił zająć się odnawialnymi źródłami energii i sposobami oszczędzania wody, bo jak to ujął „Dziennik”:
PiS jest socjalny, a Platforma Obywatelska jest liberalna. Co pozostało do zaoferowania Sojuszowi? Niewiele. I było to widać po wynikach wyborczych. Teraz SLD chce zmienić wizerunek – z partii nijakiej ma się przekształcić w partię ekologiczną.
Zmiany programowe będą szły w parze ze zmianami estetycznymi. Tradycyjne czerwone legitymacje zostaną zastąpione zielonymi, wyprodukowanymi z tańszego tworzywa nadającego się do recyklingu. Grzegorz Napieralski, sekretarz generalny Sojuszu, tłumaczy:
Zieleń jest kolorem ekologii. Nowe legitymacje mają podkreślić to, że ekologia była i będzie bardzo ważnym elementem dla SLD
Krystyna Łybacka, była minister edukacji jest początkowo zaskoczona pomysłem, ale już wkrótce rozmarza się:
Zieleń to kolor nadziei, więc może dobrze to wróży Sojuszowi
Z „zielonej rewolucji” podśmiewa się za to były działacz SLD, Józef Oleksy:
Chcą pokazać ekologię przez legitymacje, które działacze trzymają w kieszeniach? To bardzo zabawne. Przecież twarz ekologiczną partie pokazują przez akcje proekologiczne, a nie poprzez kolor legitymacji. Wymiana legitymacji to tylko niepotrzebne koszty
Cóż, nasza lewica nie ma szczęścia do transformacji wizerunkowych. Ostatnia, przedwyborcza próba nie wypadła najlepiej. Udał się tylko jeden spot, a dumnie prezentowany wzór logotypu LiD niebezpiecznie otarł się o plagiat.
Polska scena polityczna potrzebuje lewicowej partii, która ma na siebie jakiś pomysł. Ale akcje ekologiczne to odrobinę za mało by przekonać ludzi, zwłaszcza tych młodych. Czekamy na kolejne propozycje.
A może wy macie jakieś pomysły na wizerunkową rewolucję w SLD?