Przekleństwo naszych czasów polega na tym, że ludzie, jak uczniowie czarnoksiężnika, uzyskali możliwość wpływania na rzeczywistość. Tyle że czarnoksiężnik miał głęboką wiedzę o tym, jakie są skutki czarów – a uczniowie stosują czary bez zastanowienia…
Niewpływanie na rzeczywistość zupełnie dobrze rzeczywistości robiło. Dowodem jest to, że gdy NIE mogliśmy regulować urodzin, płci dzieci, przekształcać przyrody itd. – to i przyroda miała się całkiem nieźle, i ludzkość rozwijała się znakomicie. W każdym razie: znacznie lepiej niż do tej pory – sądząc po jedynym rozsądnym wskaźniku, czyli przyroście naturalnym. Nie ma natomiast dowodu, że obecnie rozwija się lepiej – ani nawet: że ma szanse rozwijać się lepiej.
Fideiści są o tym przekonani – bo skoro Bóg tak zaplanował prawa natury, to sądzić należy, że zmiana tych praw, jako zakłócenie boskiego planu, raczej pogorszy rzeczywistość. Ale również coraz więcej ateistów zaczyna zastanawiać się, czy przypadkiem nasze „poprawianie” rzeczywistości nie podcina gałęzi, na której wszyscy siedzimy.
Teraz z ogólnej teorii wszystkiego zejdę na poziom całkiem praktyczny. Siedziałem na drobnym przyjątku obok pewnego pana – człowieka nieźle wykształconego, a i bardzo praktycznego, byłego ministra. Powiedział on, że jego organizacja zajmuje się m.in. fundowaniem dla dzieci z zapadłych wiosek wakacji nad morzem – bo w przeciwnym razie dzieci te nigdzie by nie wyjechały.
Obecni bez wyjątku kiwali głowami, doceniając humanitarność i wielkoduszność poczynań p. ministra.
A ja zacząłem pojmować, skąd biorą się te zastępy młodych dzikusów, które podrzynają gardła ludziom, by zdobyć 50 czy 500 zł. Dlaczego dawniej to zjawisko było znacznie rzadsze?
Otóż, dlatego że dawniej dziecko, które nie miało szans wyjechać nad morze, siedziało na swojej wsi i nie wyjeżdżało. Traktowało to jako coś naturalnego – tak, jak ja przyjmuję to, że nie mogę polecieć na Marsa. Jeśli to dziecko weźmiemy nad morze, utrzymamy tam w standardzie, na który je nie stać – to będzie ono zapewne chciało nad to morze wrócić, tyle że funda była raz. Dziewczyna więc zacznie się prostytuować, a chłopak zejdzie na drogę rozboju.
Przyczyną jest ingerencja w normalny porządek rzeczy. Zawsze tak było, że dzieci z biednych rodzin awansowały – ale awansowały (i „wyjeżdżały nad morze”) w wyniku swoich zdolności i/lub swojej pracy. Obecnie zabiera je „dobry pan” – a potem porzuca.
Wałęsający się po ulicach pies potrafi przeżyć tak wiele lat. Jeśli jednak weźmiemy go do domu, będziemy karmić, damy ciepły kąt i odrobinę uczucia – to wyrzucając go po roku na ulicę, najprawdopodobniej skażemy go na śmierć.
Dokładnie to samo dotyczy tych dzieci, którym sprawia frajdę p. minister. Demoralizacja – i tyle.
Wejdźmy teraz na wyższy poziom: Afryka. Dziesiątki międzynarodowych organizacji dwoi się i troi, by nieść Murzynom „pomoc humanitarną”. Prawdą jest, że dziś w 99 proc. owi „niosący pomoc” – to banda cwaniaków, żyjących z dobrze opłacanych posad w zasilanych przez rządy pieniędzmi podatników fundacjach. Załóżmy jednak, że zajmują się tym ludzie chcący jak najlepiej.
Po angielsku (pogardliwie): ” do-gooders „.
Efekt tego zalewania Afryki (dotowaną z naszych kieszeni) europejską i amerykańską żywnością jest taki, że Murzyni przestają orać – bo po co? Stają się bandą rozpróżniaczonych i zdemoralizowanych ludzi, którzy wreszcie dochodzą do (słusznego!) wniosku, że po co czekać na europejską żywność w N’Mbuktu , kiedy można przyjechać do np. Paryża i żebrać na ulicy – ostatecznie żebranie na kawałek chleba niczym nie różni się od tego, że ich minister żebrze o pomoc w ONZ czy UE – z wyjątkiem tego, że odpadają koszta udzielania tej pomocy (a dochodzą one do 99,6 proc.). Jak Murzyn uzbiera w paryskim metrze parę euro, to może połowę przepije, ale resztę wyda bezpośrednio na rozsądne wykarmienie siebie i swojej rodziny – zamiast karmić tłuste flądry z UNICEF-u.
Murzyni to duże dzieci. A odpowiedzialność za ich demoralizację, za to, że nie mogą normalnie dojrzewać – ponoszą biali panowie!
________________________________________________________
zachęcam do odwiedzenia internetowej księgarni nczas.com
● tylko wyselekcjonowane pozycje książkowe najlepszych Autorów!
● stawiamy na jakość, nie na ilość!
● książki wysyłamy dwa razy dziennie (tylko priorytetem)
● już wkrótce nowe kanały płatności
________________________________________________________
zachęcamy do zamówienia e-prenumeraty Najwyższego Czasu!
● Kupując e-wydanie wspierasz rozwój portalu nczas.com – KAŻDA wpłacona złotówka przekłada się na ilość tekstów na stronie
● 10 kolejnych numerów kosztuje jedynie 30 zł
● To tylko 3 zł za numer – czyli niecałe 10 gr za artykuł!
● W e-prenumeracie numer pojedynczy kosztuje tyle samo co podwójny (zawsze płacisz 3 zł zamiast 5 / 7 zł, które musiałbyś wydać w kiosku!)
Kliknij tutaj aby zamówić e-prenumeratę