Korwin Mikke: jest nadzieja na przywrócenie kary śmierci?

REKLAMA

W sprawie przywrócenia w Europie kary śmierci coś drgnęło. Nie w samej Europie, rządzonej przez gang nieoskrobanych chamów z Brukseli – lecz w krajach bardziej cywilizowanych.

Przede wszystkim w Japonii. Władze Cesarstwa straciły cierpliwość i po półtora roku „moratorium na wykonywanie wyroków śmierci” powiesiły czterech zbrodniarzy. Nie zawiadamiając o tym, oczywiście, uprzednio żadnych dziennikarskich hien, które niewątpliwie chciałyby zbić popularność na robieniu rozmaitych manifestacyj, protestów i czegoś-tam jeszcze. Tym samym nie można było poinformować o tym rodzin skazańców – które niewątpliwie poleciałyby z językiem do żurnalistów.

REKLAMA

Specjalnych protestów na świecie nie słychać. Japończycy sprytnie powiesili bandziorów w czasie, gdy Długonosi zajęci byli Świętami Bożego Narodzenia – a ich własny parlament miał przerwę w obradach. Nie bardzo mi się to podoba – wolałbym, by zrobiono to otwarcie, gdy cała „postępowa prasa” wyłaby przeciwko temu, rozmaici sojusznicy morderców organizowali petycje i protesty – a władze pokazały, że takie protesty mają w nosie i demonstracyjnie powiesiły ich na oczach protestujących. No ale dziś takie czasy, że np. w Polsce 78% zwolenników kary śmierci pokornie znosi dyktaturę 17%, które kary śmierci sobie nie życzą. W języku europejskim nazywa się to „d***kracją”.

„ANGORA” od kilku miesięcy prowadzi nagonkę na lekarzy i pielęgniarki niedbale wykonujących swoje obowiązki. JE Muammar Kadafi był konsekwentny – i libijski sąd ponownie skazał na śmierć bułgarskie pielęgniarki, które dopuściły do zarażenia dzieci AIDS. W pojęciu moim i większości Europejczyków kara śmierci za nieumyślne spowodowanie śmierci jest niesprawiedliwa – ale w Libii panują inne obyczaje. I byłoby dobrze, by takie osoby były w Polsce jednak karane – i to wysoko. Nie śmiercią, oczywiście – ale bezkarność jest demoralizująca.

A pewien jestem, że dostanę kilka listów, których Autorzy będą twierdzić, że w tej sprawie Libijczycy postępują właściwie. Dzieci w szpitalach będą wskutek wydania tego wyroku bezpieczniejsze.

W Europie dostrzeżono rocznicę zamordowania 17 lat temu przez agentów „Securitate” i GRU pp. Heleny i Mikołaja Ceausescu. Musieli zginąć – bo wiedzieli wszystko (o tym, że obecne państwo rumuńskie to – jak w Polsce III RP – po prostu twór bezpieki) i nie trzymaliby języków za zębami. Anty-Sowieci i pezetpeerowcy mają tu wspólny zgryz: Ceausescu pokazał bowiem, że można było być państwem komunistycznym graniczącym ze Związkiem Sowieckim – i jednocześnie demonstracyjnie być wrogiem Sowietów (co dowodzi, że Polska pod okupacją PRL też mogła – tylko szefostwu PZPR wygodniej było rządzić, używając Moskwy jako straszaka na opornych); z drugiej strony Ceausescu udowodnił, że można było być zapiekle anty-Sowieckim – mając ustrój znacznie gorszy niż sowiecki!! Polscy „anty-sowietnicy” mają więc kłopot z oceną rządów Ceausescu. Na wszelki wypadek wolą o Nim nie pisać.

Oto jednak w Bagdadzie skazano na śmierć p. Saddama Husseina, dyktatora Iraku. Zamordował On znacznie więcej politycznych przeciwników niż Ceausescu – mimo to jednak Lewica europejska protestuje przeciwko wykonaniu na Nim wyroku śmierci.

Jednak w wyniku interwencji amerykańskiej zginęło więcej Irakijczyków niż zamordował ich był p. Hussein. Powstaje pytanie: czy ten terror był usprawiedliwiony? A jeśli tak – to w imię czego? W imię jedności Iraku? Hmm – myślę, że jeśli Québec oddzieli się od Kanady (a resztówka rozpadnie się zapewne na co najmniej dwa państwa), to nikt nie będzie walczył zbrojnie o „jedność”. I słusznie: „państwo” – to tylko forma organizacji społeczeństwa. Jak z jednego państwa robią się trzy – to na ogół dobrze, bo rośnie różnorodność. Gorzej, gdy chce się 25 państw ujednolicić… Jeszcze gorzej, gdy ktoś chce utworzyć Państwo Światowe.

Konserwatysta jednak stara się zazwyczaj bronić status quo. Przypomnijmy, że zgoda Anglików na podział Indyj na Republikę Indii i Republikę Pakistanu kosztowała na początek pięć milionów zabitych, potem pół miliona pomordowanych w Bengalu, potem dwie wojny – i nie wiemy, jak to się skończy, bo obydwie Republiki mają już broń atomową… Nie wiemy więc, co by się stało, gdyby p. Hussein powiedział: „Mianuję się Królem Babilonu, Mezopotamię oddaję w pacht szyitom, a Kurdystan niech sobie będzie niepodległy”. Ostatecznie Persowie i Turcy, wszyscy z osobna, wymordowali znacznie więcej Kurdów niż p. Saddam Hussein!!! Jeśli więc p. Hussein został skazany – to może przyjść czas na tych z Teheranu i z Ankary. A ponadto Demokratyczna Partia Kurdystanu i Patriotyczna Unia Kurdystanu w walce o władzę (czyli o szyby naftowe) mogły zatłuc pięćdziesiąt razy tyle Kurdów, co p. Hussein…

Jak mawiali konserwatywni Rzymianie: „Quiquid agis, prudenter agas – et respice finem”. Czy p. Hussein działał roztropnie? Czy dobrze ocenił cel? Czy nie użył zdecydowanie zbyt surowych środków? Nie wiem – i to powinien ocenić niezależny sąd. Co samo w sobie jest o tyle niemoralne, że sądy sądzą wyłącznie obalonych dyktatorów – nieobaleni, jak np. JE Fidel Castro, sądzeni bowiem być, na szczęście, nie mogą.

Problem polega na tym, że w Iraku (i chyba w żadnym kraju po obaleniu dyktatury!) nie ma niezależnego sądu. Rządzący szyici mają większość – i ich władza ma taką samą „demokratyczną legitymizację”, jak gdyby po przyłączeniu Polski do III Rzeszy ludność Polgermanii większością głosów wysłała wszystkich Źydów do gazu, a Polaków na Kamczatkę. D***kratycznie, rzecz jasna. Stąd „wyrok sądu” jest odbierany, i słusznie, jako zemsta polityczna.

A poza tym władze obecnej Republiki Irackiej są marionetkami manipulowanymi przez Kapitol. „Sąd” nie jest więc „niezależny” aż z dwóch powodów.

Dlatego właśnie jestem przeciwny „sądzeniu” p. Husseina, „procesowi” w Norymberdze itp. Proces byłego dyktatora NIGDY nie może być sprawiedliwy. Lepiej więc byłoby, gdyby Alianci w 1945 r. powiesili kilkudziesięciu hitlerowców, a Koalicja w 2004 kilkudziesięciu saddamowców na zasadzie „prawa zwycięzcy” – niż kompromitować pojęcie Sprawiedliwości parodiami procesu.
Bo to jest, oczywiście, parodia.

REKLAMA