Stanisław Michalkiewicz: bez przerywania snu

REKLAMA

Czy to nie Kurt Vonnegut zwrócił uwagę na spustoszenie, jakie w ludzkich umysłach spowodowało kino, a teraz utrwala je telewizja i internet? Chodziło mu o zacieranie granicy między rzeczywistością, a fantasmagorią. Na przykład niektórzy przestępcy w Ameryce strzelali do swoich ofiar w przekonaniu, że wcale nie robią im nic złego, zwłaszcza gdy nie byli to ich znajomi z dzielnicy. W kinie bowiem nie zwraca się specjalnie uwagi na postacie drugiego planu, podobnie jak w telewizji, gdzie stanowią tzw. tło. Nawiasem mówiąc nie przypuszczałem, że ludzie mogą tak bardzo chcieć pokazać się w telewizji, że gotowi są znieść najgorsze upokorzenia, na jakie nigdy nie pozwoliliby w normalnych okolicznościach. Wydawało mi się np., że tzw. „publiczność” robiąca klakę w telewizyjnych programach, to wynajęci przez stację statyści. Tymczasem okazało się, że nic podobnego, że to ludzie przyjeżdżający do telewizji na własny koszt i poddający się terrorowi robiących te programy cwaniaków – żeby tylko się pokazać.

Rzeczywiście, Stanisław Lem miał rację; prawdziwie wielki przemysł nie zaspokaja potrzeb. On je stwarza. Dotyczy to zwłaszcza przemysłu rozrywkowego. Przemysł rozrywkowy zajmuje się produkowaniem fantasmagorii, a więc – jak to znakomicie ujął ks. S. Małkowski – dostarczaniem przeżyć w miejsce życia. Tak samo mawiał mój przyjaciel z młodości, znany pożeracz serc niewieścich; skoro już panienkę pozbawia się niewinności, a nie można poświęcić jej życia, to trzeba dostarczyć jej przynajmniej przeżyć. Wprawdzie chemiczne narkotyki w większości są zakazane, ale pewnie dlatego, że nasi okupanci dbają, by ludzie nie uzależniali się na własną rękę, tylko – jeśli już muszą – to od produkcji przemysłu rozrywkowego, którą łatwiej poddać politycznej i ideologicznej kontroli, a która powoduje takie samo uzależnienie, jak narkotyki, a właściwie nawet gorsze. Narkoman miewa bowiem lucida intervalla kiedy nawiązuje, wprawdzie bolesny, niemniej jednak prawdziwy kontakt z rzeczywistością, podczas gdy nałogowo oglądający Polsat członek rozgałęzionej familii Kiepskich już sam nie wie, na jakim świecie żyje. Ciekawe, że takim np. hitlerowcom nie udało się osiągnąć skiepszczenia Polaków przy pomocy folksdojczów i wódki. No ale wtedy nie było jeszcze telewizji z nieśmiertelnymi redaktorami Lisową i Lisem – bo z ich pomocą poszłoby im jak z płatka.

REKLAMA

W książce „Koniec pracy” Jeremiasz Ryfkin, doradca naukowy prezydenta Clintona twierdzi, że praca 10 procent ludzi pozwoliłaby zaopatrzyć całą resztę w dobra materialne i usługi. Problem wszelako w tym, na jakich zasadach ta reszta ma uczestniczyć w podziale dochodu narodowego, a przede wszystkim – czym wypełnić jej wolny czas. W swoim czasie w Ameryce rozważano całkiem serio zalegalizowanie narkotyków, żeby tacy np. Murzyni trwali sobie pogrążeni w nirwanie, nie nastręczając problemów społecznych. Utrzymanie zakazu obrotu narkotykami dowodzi, że postawiono na przemysł rozrywkowy, którego podstawowym, chociaż oczywiście nie jedynym narzędziem, jest telewizja. Działając na zmysł wzroku i słuchu, a więc podstawowe narzędzia ludzkiego poznania, podsuwa odbiorcom namiastkę rzeczywistości. Ponieważ taką namiastkę tak czy owak trzeba przecież preparować, to dlaczego nie preparować jej według wskazówek tego, kto tym przemysłem kieruje, a w ostateczności tego, kto da więcej?

Dlatego też wszystkie reżymy, wcale nie tylko te totalitarne, ale demokratyczne przede wszystkim, starają się utrzymać kontrolę i nad systemem edukacyjnym i nad przemysłem rozrywkowym, gdzie, podobnie zresztą, jak w finansach, tej śmietance gospodarki, w charakterze owsików intelektualnych, panoszą się Żydzi. Weźmy np. reformę edukacyjną, wprowadzoną przez charyzmatycznego premiera Buzka pod dyktando koalicyjnej Unii Wolności. O ile poprzednie systemy, przy wszystkich ich ułomnościach, nastawione były jednak na produkowanie ludzi wykształconych, tzn. przygotowanych do myślenia samodzielnego, to system obecny nastawiony jest na produkowanie człowieka umiejącego rozwiązywać testy, a więc – mechanicznego recytatora odpowiedzi poprawnych. Taki ma właśnie być zadowolony z własnego rozumu obywatel Eurokołchozu i użależniony konsument gówna, chlustającego nieprzerwanym strumieniem z telewizyjnych ekranów.

Na rezultaty nie trzeba długo czekać. Ostatnie wybory wygrała Platforma Obywatelska, co jest zaledwie zapowiedzią zjawisk jeszcze gorszych i bardziej brzemiennych w konsekwencje. Platforma jest bowiem tylko epizodem, który ma umocnić w Polsce kapitalizm kompradorski. Okazało się, że „naród idiotów” nawet nie zauważył przeprowadzonego na nim eksperymentu i obecnie zakochał się w pani Nelly Rokicie, której pozycja w polityce wynika z tych samych przyczyn, co niejakiej „Frytki” w przemyśle rozrywkowym. Ale czegóż oczekiwać od Kiepskich, skoro intelektualiści też jeszcze nie kumają, że siekiera już do pnia przyłożona?

Oto pan red. Terlikowski, wybitny przedstawiciel „judeochrześcijaństwa” skrytykował publicystów dziennika „Dziennik”, że jak za panią matką, za „Gazetą Wyborczą” powtarzają ostrzeżenia przed „państwem wyznaniowym”. Red. Terlikowski jeszcze się nie zorientował, że z punktu widzenia strategicznego partnerstwa medialnego żydowsko-niemieckiego, również „judeochrześcijaństwo”, w którym on sam pokłada nadzieje na udobruchanie Salonu, jest też tylko etapem w procesie obezwładniania zwyczajnego chrześcijaństwa, do którego zarówno mełamedzi ortodoksyjni, jak i trockistowscy, mają awersję nieprzezwyciężoną. Oczywiście do czasu mogą basować nawet red. Terlikowskiemu, póki jest poputczikiem, alias – pożytecznym idiotą i ujada np. na Radio Maryja. Kiedy jednak, niczym w bajce Ezopa, już rozprawią się z owczarkami, to nie oszczędzą łagodnych chrześcijańskich owieczek, żeby nie wiem jak im się nadstawiały i nawet po „judeochrześcijańsku” pobekiwały.

Oto w jaki sposób przywódcy narodów mądrzejszych rozbrajają narody głupsze bez przerywania im snu. Wystarczy dostarczać strawy duchowej za pośrednictwem takich przeżuwaczy, jak państwo redaktorstwo, wystarczy premiować gorszość, schlebiać gówniarstwu, czyli tzw. „młodym”, co to „skrzykują się” SMS-ami zgodnie z sugestiami oficerów prowadzących, wystarczy przygotować złote plastry do zalepiania ust autorytetom moralnym i wziąć na utrzymanie parę świętych rodzin z Krakowa i Warszawy – a wszyscy pomaszerują w karnych szeregach choćby i do rzeźni, jeśli tylko na czele korowodu będzie postawiony ktoś podobny do Adama Michnika. Oto w mijającym roku premier rządu i jego minister spraw zagranicznych, w obecności prezydenta państwa podpisał Traktat Lizboński, poddający Polskę władzy Unii Europejskiej, której politycznym kierownikiem są Niemcy, mające wobec Polski roszczenia obejmujące trzecią cześć państwowego terytorium. To jest prawdziwa rzeczywistość, w odróżnieniu od produkowanych przez jurgieltników fantasmagorii.

________________________________________________________
zachęcam do odwiedzenia internetowej księgarni nczas.com

UWAGA! Nowe książki już dostępne! Zajrzyj koniecznie!

● tylko wyselekcjonowane pozycje książkowe najlepszych Autorów!
● stawiamy na jakość, nie na ilość!
● książki wysyłamy dwa razy dziennie (tylko priorytetem)
● już wkrótce nowe kanały płatności

________________________________________________________
zachęcamy do zamówienia e-prenumeraty Najwyższego Czasu!

● Kupując e-wydanie wspierasz rozwój portalu nczas.com – KAŻDA wpłacona złotówka przekłada się na ilość tekstów na stronie
● 10 kolejnych numerów kosztuje jedynie 30 zł
● To tylko 3 zł za numer – czyli niecałe 10 gr za artykuł!
● W e-prenumeracie numer pojedynczy kosztuje tyle samo co podwójny (zawsze płacisz 3 zł zamiast 5 / 7 zł, które musiałbyś wydać w kiosku!)

Kliknij tutaj aby zamówić e-prenumeratę

REKLAMA