Piękne różnice gatunkowe i polityczne Jak partia mówi, że weźmie – to weźmie, a jak partia mówi, że da – to mówi. Tę spiżową prawdę zdążyliśmy sobie przyswoić w głębokim PRL-u, kiedy jeszcze nikomu nie śniło się o transformacji ustrojowej i nawet Adam Michnik martwił się tylko, czy studenci w 1968 roku nie demonstrowali aby przeciwko socjalizmowi. Nawiasem mówiąc, JKM w ostatnim felietonie postawił bardzo ciekawą tezę, że ogniwem pośrednim między człowiekiem rozumnym a zwierzętami człekokształtnymi, którego bezskutecznie poszukiwali dotąd naukowcy, mogą być właśnie socjaliści. Szalenie interesującym pendant do tego poglądu są z kolei uwagi dr. Adama Wielomskiego na temat zapłodnienia in vitro.
Zwraca on uwagę na bezradność nauki w określeniu momentu, od którego „płód” można już zakwalifi kować do rodzaju ludzkiego. Wprawdzie Kościół katolicki twierdzi, że człowieczeństwo, którego wyznacznikiem jest posiadanie duszy, trwa od momentu poczęcia (pewien szlagon wyraził tę myśl w niezwykle plastyczny sposób: „człowiek jeszcze trwa w przyjemności, a Pan Bóg z duszą gotów”), ale działacze organizacji na rzecz dzieciobójstwa, jak np. pani Wanda Nowicka, na tej bezradności nauki próbują konstruować argumentację na rzecz własnych morderczych skłonności. Inna rzecz że na widok pani Nowickiej każdemu może przyjść do głowy myśl, że w pewnych sytuacjach dzieciobójstwo jest mniejszym złem, ale taki wniosek byłby oczywiście fałszywy. Z punktu widzenia logiki formalnej, a także z punktu widzenia prawa, słuszne może być eliminowanie szkodników rzeczywistych, a nie zaledwie
potencjalnych, jakim pani Nowicka niewątpliwie musiała być już w życiu płodowym. Zresztą nie o nią tu chodzi, bo ważniejsze jest co innego. Otóż bardzo wielu wybitnych działaczy ewicy twierdzi, że nie mają duszy – i kiedy słyszę taką deklarację z ust takiego, dajmy na to, posła Jerzego Szmajdzińskiego czy posłanki Joanny Senyszyn, to jestem absolutnie pewien, że dobrze wiedzą, co mówią. W końcu któż lepiej od nich samych może wiedzieć takie rzeczy?
Jest to dodatkowy argument przemawiający za tezą postawioną przez JKM. W tej sytuacji przedstawicieli ogniwa pośredniego może być znacznie więcej niż nam się wydaje i stosowne wnioski powinni wyciągnąć z tego nie tylko genetycy i moraliści, ale przede wszystkim – ekologowie. Może się bowiem okazać, że człowiek rozumny jest już gatunkiem zagrożonym, między innymi przez podstępne strategie dominacji, przedsiębrane przez stada reprezentantów ogniwa pośredniego. To zagrożenie nie jest wcale teoretyczne – zniknięcie człowieka neandertalskiego jest chyba wystarczającą przestrogą. Być może nadchodzi ostatni moment rzywrócenia zachwianej równowagi, a odpowiednim uzasadnieniem prawnym mogłaby być uznawana w UE za jedno z fundamentalnych pryncypiów zasada rozwoju zrównoważonego. W tej sytuacji sejmowa uchwała za przyjęciem Karty Praw Podstawowych bez żadnych ograniczeń może otwierać przed Polakami zupełnie nieoczekiwane możliwości, które chyba ktoś powinien zacząć im uświadamiać. Wracając do rozpoczętego zaledwie wątku, chciałbym zwrócić uwagę, że w sferze werbalnej („jak partia mówi, że da – to mówi”) większość ugrupowań polskiej sceny politycznej przyswoiła sobie jeśli nie całość, to w każdym razie znaczną część programu Unii Polityki Realnej z roku 1990. Już wszyscy wiedzą – no, może poza niektórymi działaczami Polskiego Stronnictwa Ludowego oraz LiD – że obniżanie podatków bywa korzystne dla rozwoju gospodarczego. Doszło do tego, że państwowa telewizja w porze najwyższej oglądalności pokazała felieton filmowy o tym, jak tanie mogłyby być paliwa płynne, gdyby zmniejszyć zawarte w ich cenach podatki. Wprawdzie pogląd ten wypowiadał jakiś Niemiec, ale nie bądźmy zbyt wymagający, a poza tym – czyż nie wiadomo, że co Francuz wymyśli, to Niemiec zrobi, Polak polubi, a Ruski… no, mniejsza z tym. Skoro zatem w Niemczech elektorat zaczyna kapować, jak go orzynają tamtejsi okupanci, to jest szansa, że i nasze snoby zaczną takie opinie powtarzać, a wtedy i politycy zorientują się, z jakiego klucza wypada im bajerować naiwniaków. Tu muszę przyznać rację red. Fijorowi, że z Anschlussu mogą wynikać też pewne korzyści, chociaż w perspektywie bilans zapowiada się dla Polski, rzecz jasna, fatalnie. Już wszyscy wiedzą, że armia zawodowa jest lepsza, chociaż oczywiście jeszcze nie teraz, gdzieżby tam znowu, tylko dopiero po zakończeniu „okresu przejściowego”. Niewiarygodne – ale wiedzą nawet i to, że „urynkowienie” takiej, dajmy na to, ochrony zdrowia, a nawet edukacji może być korzystne. 4 stycznia widziałem w telewizji felieton poświęcony edukacji domowej, tzn. prowadzonej przez rodziców, chociaż dla symetrii przytoczono opinię nauczycieli, że nic nie zastąpi szkoły, bo wyrabia ona „odporność na tresy” – ale na koniec pan redaktor poprosił widzów o nadsyłanie opinii. Nie protestów przeciwko zamachowi na zdobycz ludu pracującego miast i wsi w postaci „bezpłatnej edukacji”, tylko zwyczajnie – „opinii”! Z drugiej jednak strony pani minister Ewa Kopacz, która znakomicie przyswoiła sobie kilka określeń z modnego żargonu („przyjazny szpital” i temu podobne), co, jak się wydaje, jest wystarczającym dowodem kompetencji do udziału w rządzie pana premiera Tuska, nie widzi innego sposobu na uzdrowienie sytuacji w administrowanej przez siebie dziedzinie jak nałożenie na obywateli dodatkowego haraczu.
Krótko mówiąc: video meliora proboque deteriora sequor (widzę i pochwalam lepsze, ale idę za gorszym). Skąd bierze się ten dysonans poznawczy? Jedynym wyjaśnieniem jest pragnienie rozwiązania problemu kwadratury koła, tzn. jak efektywnie zarządzać sektorem publicznym, a nawet państwem – i jednocześnie się nakraść. Polska jest bowiem krajem ubogim i – powiedzmy sobie szczerze – poza majątkiem państwowym nie ma innego, z którego można by się nakraść, tym bardziej że prywatni właściciele pilnują swego (kijem tego, co nie pilnuje swego!). Tym właśnie tłumaczę sobie zwłokę w przyswojeniu sobie przez elity polityczne łatwego przecież i zrozumiałego programu UPR z roku 1990. Zwykli ludzie, którym tłumaczyłem go podczas kampanii wyborczej w roku 1991, chwytali go w lot, podczas gdy elitom zajęło to aż 18 lat! Czyżby funkcjonował tu dobór negatywny, preferujący przedstawicieli ogniwa pośredniego? Wykluczyć tego oczywiście nie można, ale można to wytłumaczyć prościej:
że mianowicie elity charakteryzują się specyficznym rodzajem mądrości, którą nazywamy sprytem. Dzięki temu mogły zauważyć, że przy takim programie nikt nie zdoła się nakraść, a w tej sytuacji rozsądniej i korzystniej będzie albo udawać głupiego, albo – jeśli to z jakichś powodów nie byłoby bezpieczne – zachwalać zalety i konieczność wprowadzenia jak ajdłuższych „okresów przejściowych”. I tak minęło 18 lat, w trakcie których niedawni gołodupcy zdążyli nie tylko porozwiązywać sobie problemy socjalne, ale stali się milionerami, a niektórzy nawet pozakładali stare rodziny. Nikt przytomny dobrowolnie nie wyrzeknie się takich możliwości, więc dlatego teraz rząd pana premiera Donalda Tuska pokazuje PiS-owi i jego poplecznikom „ruski miesiąc” – żeby na przyszłość wszyscy pamiętali o najważniejszej zasadzie uzgodnionej przy okrągłym stole: że my nie ruszamy waszych, a wy nie ruszacie naszych.
Poza tym można sobie przemawiać albo „solidarnie” , albo „wolnorynkowo”, bo trzeba „pięknie się różnić” – no nie?
PS. W księgarni nczas.com dostępne są nowe książki m.in.:
● „Demokracja, bóg który zawiódł (Hans-Hermann Hoppe)” – Pozycja, ktora moze byc dla wielu Czytelnikow szokujaca. Bo jej autor, Niemiec, który mial dosc eurosocjalizmu i uciekl przed nim do USA nawoluje wprost do obalenia demokracji! Polecam!
● „Dekadencja (Janusz Korwin-Mikke)” – Zmian kulturowych, które zachodzą w Unii Europejskiej nie da sie ukryć. Nie da się też ukryć, że zmiany te nie są spontaniczne, a starannie planowane. Czy winić trzeba dekadencję?
● „Kontrewolucja, której nie bylo (Adam Wielomski)” – PiS mial historyczna szanse na przeprowadzenie kontrrewolucji. Niestety okazal sie kolejnym wcieleniem domoliberalizmu, tym razem z patriotyczna twarza. Adam Wielomski tlumaczy dlaczego
________________________________________________________
zachęcam do odwiedzenia internetowej księgarni nczas.com
NOWE KSIĄŻKI! JUŻ DOSTĘPNE!
● tylko wyselekcjonowane pozycje książkowe najlepszych Autorów!
● stawiamy na jakość, nie na ilość!
● książki wysyłamy dwa razy dziennie (tylko priorytetem)
● już wkrótce nowe kanały płatności
________________________________________________________
zachęcamy do zamówienia e-prenumeraty Najwyższego Czasu!
● Kupując e-wydanie wspierasz rozwój portalu nczas.com – KAŻDA wpłacona złotówka przekłada się na ilość tekstów na stronie
● 10 kolejnych numerów kosztuje jedynie 30 zł
● To tylko 3 zł za numer – czyli niecałe 10 gr za artykuł!
● W e-prenumeracie numer pojedynczy kosztuje tyle samo co podwójny (zawsze płacisz 3 zł zamiast 5 / 7 zł, które musiałbyś wydać w kiosku!)
Kliknij tutaj aby zamówić e-prenumeratę