Uniwersytet zamknięty dla Benedykta XVI

REKLAMA

Profesorski sprzeciw wobec wizyty papieża na uniwersytecie, niesmaczne wybryki studentów i uznanie, że w mury uczelni „reakcjonista” wstępu mieć nie może – to bardzo zły znak dla Europy. Okazuje się bowiem (nie pierwszy raz), że dla pewnych środowisk katolicyzm, chrześcijaństwo czy w ogóle religia jest nie do zaakceptowania w sferze publicznej. Ludzie wierzący mają według nich siedzieć cicho, przepraszać za to, że żyją, a już broń Boże (ops, przepraszam za użycie słowa, które powinno być na indeksie) nie powinni móc wykładać czy choćby występować na uczelniach świeckich. Tam wstęp mieć powinni wyłączni ci, którzy wylegitymują się świadectwem braku chrztu (lub przynajmniej apostazji), zadeklarują ślepą wiarę w obowiązującą wersję mitu o Galileuszu i zapewnią, że są absolutnymi przeciwnikami katolickiej etyki.

Nie ma co ukrywać, że to obowiązkowe Credo powinno być zresztą dłuższe. Potencjalny wykładowca powinien wręcz składać przysięgę antyreakcyjną, w której jasno i wyraźnie wyprze się wiary w jeden, święty powszechny i apostolski Kościół, a także uzna za absolutną prawdę wymysły komunistycznej propagandy na temat Piusa XII, mity dotyczące inkwizycji, palenia czarownic na stosie i całą resztą obecnie obowiązującej mitologii antyreligijnego fundamentalizmu. Później powinien przyjść czas na próbę, czy aby wyznanie wiary jest szczere, bo nie ma przecież nic gorszego niż ukrywający się ze swoją wiarą chrześcijanin. Tym jednak zajmą się radykalni koledzy, którzy jak nikt inny wyczują „reakcjonistę” na kilometr i albo sami załatwią tę sprawę, albo poinformują grono profesorskie.

REKLAMA

Przesadzam? Oczywiście. Ale nie za bardzo. Przypomnę tylko, że wcale nie jest to pierwszy przypadek uznania poważnie wyznawanego katolicyzmu za występek ograniczający prawa obywatelskie. Wcześniej ofiarą podobnego myślenia padł Rocco Butiglione, któremu nie dane było zajęcie ważnej funkcji unijnej tylko dlatego, że inni politycy wiedzieli, jakie są jego poglądy religijne w sprawie grzeszności homoseksualizmu. Teraz powodem ograniczenia możliwości swobodnej wypowiedzi okazała się „reakcyjność” czy poglądy na temat Galileusza. Pozostaje czekać na dalszy postęp i rozwój pałkarskich metod dyskusji. Pomysłów jest wiele. Można wprowadzić getto ławkowe dla katolików, numerus clausus dla ludzi religijnych, ale też – wzorując się na starszych radykalnie antychrześcijańskich braciach ze Związku Sowieckiego w walce z reakcją – zwyczajnie zakazać praktykowania wiary. A papieża uczynić więźniem Watykanu, tak by nie mógł głosić swoich „antyhumanistycznych herezji”.

Szkoda też, że papież ostatecznie zrezygnował z wizyty na Uniwersytecie „La Sapienza”. Spotykanie się z intelektualnymi, ale i całkiem dosłownymi, pałkarzami nie należy wprawdzie do przyjemności, ale decyzja Stolicy Apostolskiej tylko ich ośmieli. Teraz już wiedzą oni, że głośnym krzykiem, knajackim zachowaniem i brutalną siłą można zdziałać wiele. I jak to z pałkarzami bywa nie zawahają się tej wiedzy wykorzystać. Idą ciężkie czasy dla ludzi wierzących, nie tylko katolików.

(źródło)

REKLAMA