Pracownicy coraz częściej porzucają pracę z dnia na dzień. Za nagłe odejście z firmy prawo nie przewiduje żadnych sankcji. Pracodawcy chcą odszkodowań od podwładnych. Otwarcie europejskich rynków pracy spowodowało, że coraz więcej pracowników decyduje się na porzucenie pracy i wyjazd za granicę. Pracodawcy narzekają, bo ponoszą straty z powodu nagłej i niewyjaśnionej nieobecności pracownika w pracy. Dlatego domagają się zaostrzenia kar dla takich osób.
– Kiedy zadzwonił do mnie pośrednik pracy z ofertą zatrudnienia w jednej z brytyjskich restauracji, nie wahałam się – mówi Magda Raczkiewicz, studentka.
W Polsce była zatrudniona w sieci sklepów odzieżowych. Musiała się zdecydować od razu, bo w kolejce po tę pracę czekało sześć innych osób. Powiadomiła szefa o natychmiastowej rezygnacji z pracy i rozwiązała stosunek pracy na mocy porozumienia stron. Jej kolega Mariusz Rogalski, który nie poinformował pracodawcy o wyjeździe za granicę i podjęciu tam pracy, został zwolniony dyscyplinarnie.
W opinii Marcina Wojewódki, radcy prawnego w Kancelarii Radców Prawnych Wojewódka Pabisiak, pracodawcy chcąc ukarać pracowników za porzucenie pracy nie wydają im świadectw pracy.
– Jest to jednak bezwzględny obowiązek pracodawcy. Mogą oni natomiast, po otrzymaniu informacji o porzuceniu przez pracownika pracy, rozwiązać z nim umowę o pracę w tzw. trybie dyscyplinarnym czyli z zastosowaniem art. 52 k.p. – podkreśla Marcin Wojewódka.
Wtedy rozwiązanie umowy w tym trybie powoduje tylko, że jeśli pracownik nie podejmie zatrudnienia przez pół roku, nie będzie miał prawa do zasiłku dla bezrobotnych.
– Budowa niemal stanęła, bo niespodziewane jeden z kluczowych pracowników porzucił pracę – opowiada Stanisław Moreń, szef firmy budowlanej z Podkarpacia.
Pewnie zaproponowałby podwładnemu większą pensje, gdyby został przez niego poinformowany o jego planach. Pracownik jednak nie powiadomił go o tym, że podejmuje pracę w innym miejscu. W związku z tym zwolnił go dyscyplinarnie.
– Szukałem w pośpiechu innego pracownika z odpowiednimi kwalifikacjami, co nie było proste. Zanim jednak go zatrudniłem, musiałem czekać na wyniki wstępnych badań lekarskich – mówi przedsiębiorca.
W podobnej sytuacji znalazł się Michał Wieteska prowadzący firmę transportową na Mazowszu. Jego pracownik miał zawieźć towar do Gdańska – produkty spożywcze o krótkim terminie przydatności do spożycia. Nie stawił się jednak w pracy. Nie poinformował także pracodawcy o ewentualnej chorobie czy skorzystaniu z prawa do urlopu na żądanie. Przedsiębiorca nie mógł znaleźć zastępstwa, przez co opóźnił transport i naraził się na straty. Niesolidnego kierowcę zwolnił dyscyplinarne z pracy, ale nie domagał się od niego odszkodowania za poniesione straty, ponieważ przestał być jego pracownikiem.
– Pracodawca może domagać się na podstawie k.p. odszkodowania od pracownika, który porzuca pracę na mocy przepisów o odpowiedzialności materialnej pracowników – uważa Elżbieta Judasz z Departamentu Prawnego w Głównym Inspektoracie Pracy.
Dodaje, że jest to jednak trudne wobec tych pracowników, którzy porzucili pracę, i związku z tym nie zależy im na dotychczasowym etacie, bo np. rozpoczęli pracę w innej firmie.
W opinii Sądu Najwyższego dochodzenie przez pracodawcę odszkodowania od pracownika jest możliwe. W wyroku z 29 kwietnia 2005 r. (III PK 2/05, M.P.Pr. 2005/6/142), SN orzekł, że pracownik, który niezgodnie z prawem rozstaje się z pracodawcą, musi liczyć się z zapłatą odszkodowania.
– Pracodawca musi jednak udowodnić, jaki wpływ na powstanie szkody miał fakt zaprzestania przez pracownika wykonywania obowiązków pracowniczych – podkreśla Marcin Wojewódka.