Gwiazdowski: Pan Prezydnet i ABW

REKLAMA

Doktor habilitowany nauk prawnych Prezydent Rzeczpospolitej Polskiej Lech Kaczyński przyznał się w wywiadzie dla „Wprost”, że wiedział o planach zatrzymania Barbary Blidy – rozmawiał na ten temat z ówczesnym szefem ABW Bogdanem Święczkowskim.

Zdaniem Pana Prezydenta, zgodnie z ustawą o ABW, Święczkowski miał obowiązek przekazać mu taką informację.

REKLAMA

Więc sięgnijmy do ustawy z dnia 24 maja 2002 roku o Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego oraz Agencji Wywiadu. Jej art. 18 stanowi:

„1. Szefowie Agencji, każdy w zakresie swojej właściwości, przekazują niezwłocznie Prezydentowi Rzeczypospolitej Polskiej i Prezesowi Rady Ministrów informacje mogące mieć istotne znaczenie dla bezpieczeństwa i międzynarodowej pozycji Rzeczypospolitej Polskiej.

2. Szefowie Agencji, każdy w zakresie swojej właściwości, przekazują niezwłocznie Prezydentowi Rzeczypospolitej Polskiej informacje, o których mowa w ust. 1, w każdym przypadku, kiedy Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej tak zdecyduje.

3. Jeżeli informacje, o których mowa w ust. 1, dotyczą spraw objętych zakresem działania właściwego ministra, Szef Agencji przekazuje je temu ministrowi, chyba że Prezes Rady Ministrów zdecyduje inaczej.”

Więc Pan Prezydent musiał uznać, że zamiar zatrzymania byłej poseł przez Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego stanowi „informację mogącą mieć istotne znaczenie dla bezpieczeństwa i międzynarodowej pozycji Rzeczypospolitej Polskiej”. No ale szkopuł w tym, że o zamiarze zatrzymania kogokolwiek decyduje (a przynajmniej teoretycznie powinien decydować – zgodnie z obowiązującymi przepisami prawa) prokurator, a nie szef ABW. A tu się okazuje, że Prokurator, szef ABW i Prezydent RP nie mają nic lepszego do roboty tylko się spotykają i naradzają kogo zamknąć.

Już więc chyba wiadomo, dlaczego Pan Prezydent zapowiedział veto w przypadku uchwalenia przez Parlament zapowiadanej przez Pana Ministra Ćwiąkalskiego ustawy o rozdzieleniu funkcji Ministra Sprawiedliwości i Prokuratora Generalnego. Bo jakbyśmy mieli niezależnego Prokuratora Generalnego, to mógłby on powiedzieć tym wszystkim naszym mężom stanu – „spieprzać dziady”.

(źródło)

REKLAMA