Jak zarobić pierwszy milion zanim skończysz 20 lat?

REKLAMA

W czasie gdy ich rówieśnicy bawili się na prywatkach i sprawiali kłopoty wychowawcze, ci młodzi przedsiębiorcy tworzyli bank. Jak zawsze ujawniamy sekrety nad wyraz skutecznych i udanych przedsięwzięć biznesowych – wybraliśmy inspirujące historie piątki dzieciaków – z których każde zarobiło swój pierwszy milion dolarów, zanim jeszcze skończyło 20 lat.

Zakładali spółki z przyjaciółmi, rodzeństwem, mentorami z dzieciństwa, lub pracowali na własny rachunek. Troje pochodzi z USA, a dwójka z Wielkiej Brytanii. Wszyscy zaczynali zanim skończyli 15 lat, a jeden z nich zaczął w wieku lat dziewięciu. Łączy ich jedno: wrodzony zmysł biznesowy i niesamowita determinacja by swoje idee przekuć w rzeczywistość.

REKLAMA

Choć czwórka z nich odkryła prawdziwe żyły złota w Internecie, Fraser Dohtery budował swoją karierę w tradycyjny sposób. W 2002 roku, gdy miał 14 lat Dohtery zaczął gotować dżemy według przepisów swojej babci, w kuchni swoich rodziców w Edynburgu. Sąsiedzi i przyjaciele z parafii uwielbiali je, w miarę jak pocztą pantoflową rozprzestrzeniała się renoma dżemów Dohtery’ego, zaczął dostawać więcej zamówień niż był w stanie samodzielnie zrealizować, dlatego wynajmował całą linię produkcyjną na 200 osób na kilka dni w każdym miesiącu.

Płyń z prądem

W wieku lat 16, Dohtery odszedł ze szkoły (z błogosławieństwem rodziców) żeby zająć się produkcją dżemów w pełnym wymiarze godzin. Na początku 2007 roku, Waitrose, slow-foodowy supermarket w Wielkiej Brytanii zwrócił się do niego, z propozycją wystawienia jego Superjamu w swoich sklepach. W ciągu miesiąca słoiki dżemów Dohtery’ego stały na półkach 184 sklepów. Był to dla jego firmy prawdziwy punkt zwrotny.

Nastoletni biznesmen pożyczył 5000 funtów (9000 dolarów) z banku na pokrycie kosztów i dodatkowy czas w fabryce, by otworzyć produkcję trzech dodatkowych smaków: jagodowo- porzeczkowego, rabarbarowo- imbirowego i żurawinowo malinowego. Kolejnym jego klientem zostało Tesco, które wprowadziło produkty Dohtery’ego na półki 300 supermarketów w całej Wielkiej Brytanii i Irlandii.

W zeszłym roku sprzedaż Superjamu przyniosła 750 000 dolarów i prawdopodobnie podwoi się w 2008 (około 50000 słoików na miesiąc). w oparciu o zdroworozsądkową metodę wyceny jego zysków i ponoszonych kosztów – Dohtery powinien mieć w tej chwili od jednego do dwóch milionów dolarów.

Nieźle jak na 19-latka. Jego rada dla młodych przedsiębiorców: „Traktuj biznes jak przygodę i ciesz się podróżą.”

Podbijaj stawkę

Cameron Johnson faktycznie zachował się w ten sposób przekuwając jeden sukces w kolejne. W 1994 roku, kiedy miał dopiero 9 lat założył swoją pierwszą firmę w rodzinnej Virginii. Zajmował się robieniem zaproszeń na świąteczne przyjęcie wystawiane przez jego rodziców. W wieku 11 lat, Johnson miał zaoszczędzonych kilka tysięcy dolarów, dzięki sprzedaży pocztówek z życzeniami. Swoją firmę nazwał Cheers and Tears („Życzenia i łzy” – przyp. tłum.)

Jednak młodociany przedsiębiorca nie spoczął na laurach. W wieku 12 lat, zaproponował swojej siostrze 100 dolarów w zamian za jej kolekcję trzydziestu Beanie Babies firmy Ty, które wtedy były absolutnym hitem. W krótkim czasie zarobił ponad 10 razy tyle sprzedając je na eBayu. Gdy wyczuł potencjalną żyłę złota skontaktował się z Ty i zaczął kupować lalki hurtowo, żeby sprzedawać je potem na eBayu i na stronie Cheers and Tears.

W niecały rok Johnson zarobił „na czysto” 50 000 dolarów – te pieniądze poszły na rozkręcenie kolejnego przedsięwzięcia: My EZ Mail – to usługa która przekazuje wiadomości e-mail na wskazany adres nie ujawniając danych odbiorcy. Zatrudnił do tego programistę, który zrealizował jego pomysł i w ciągu dwóch lat My EZ Mail, generował 3 000 dolarów na miesiąc z reklam.
Bądź nieustraszony

Johnson wciąż nie miał dość. W 1997 roku połączył siły z innymi nastoletnimi przedsiębiorcami, Aaronem Greenspanem i Tomem Kho, w celu stworzenia firmy reklamowej online, Surfingprizes.com, która umieszczała rozwijane reklamy w górnej części przeglądarek Internetowych. Ci którzy zdecydowali się pobrać oprogramowanie Surfingprizes.com, dostawali 20 centów za godzinę (to malutki procent zysków reklamodawcy) w ramach rekompensaty za udostępnienie monitora własnego komputera jako billboardu.

Wykorzystano tu dodatkowo klasyczną strukturę piramidy, w celu rozpowszechnienia Surfingprizes.com. Ci którzy przekonali do korzystania z usług firmy, mieli zarobić dodatkowe 10% zysków nowego „pracownika”.

Jednak Johnson i spółka nie trudnili się tylko sprzedażą oprogramowania. Sami mieli ochotę na kawałek tego smakowitego tortu, jakim są zyski z reklam. Rozwiązaniem okazało się partnerstwo z takimi firmami jak DoubleClick, L90 i Advertising.com, które mogły sprzedawać reklamy dla Surfingprizes.com, w ramach umowy pośrednik miał zarabiać 30 procent z każdej transakcji, podczas gdy chłopcy dzielili między siebie pozostałe 10 procent.

-Miałem 15 lat, gdy miesięcznie zacząłem otrzymywać czeki opiewające na 300 000 – 400 000 dolarów – mówi Johnson. W wieku lat 19, sprzedał nazwę i oprogramowanie firmy (ale nie bazę klientów) nieujawnionemu klientowi. – Zanim zdałem maturę, moje aktywa były warte w sumie ponad milion dolarów – dodaje.

W tej chwili ma 23 lata i zajmuje się innymi przedsięwzięciami. Spędza czas prowadząc szkolenia i promując swoją książkę – „Pokaż się światu”- radzi by „nie bać się odrzucenia, nie bać się niczego!”

Trzymaj się swojej wizji

Piętnastoletnia Catherine Cook i jej siedemnastoletni brat Dave, przeglądali ich szkolny rocznik i wpadli na pomysł stworzenia jego darmowej interaktywnej wersji online. W 2005 roku, zdołali przekonać starszego brata, Geoffa, który sam był w tym czasie rozwijającym się prężnie przedsiębiorcą internetowym, by zainwestował 250000 dolarów i pomógł im rozwinąć MyYearbook.com – serwis społecznościowy, oparty na Skillman, N.J.

Niedługo później, Cooks połączyli siły z Zenhex.com – finansowanym z reklam serwisie, w którym użytkownicy umieszczali wszelkiego rodzaju quizy i łamigłówki -w efekcie podwoiło to liczbę odwiedzających ich stronę, jednak gdy chcieli rozwijać się bardziej, napotkali pierwsze trudności. Potencjalni inwestorzy chcieli przenieść siedzibę firmy do Nowego Jorku, a rodzeństwo Cook, nie miało ochoty się przeprowadzać, inwestorzy chcieli też by reklamy pojawiały się też na stronach z profilami użytkowników, na co rodzeństwo nie chciało się zgodzić.

Okazało się, że trzymanie się spójnej wizji przez rodzeństwo wyszło mu na dobre. Do 2006 roku MyYearbook zarobił 4,1 miliona dolarów od takich firm jak U.S. Venture Partners czy First Round Capital. Potem zaczął przyciągać takich reklamodawców jak Neutrogena, Disney i ABC 0- na całym świecie ma 3 miliony użytkowników, a zyski ze sprzedaży przestrzeni reklamowej sięgają rocznie na wet siedmiocyfrowych liczb, jak twierdzi Catherine.

Jak konkurować na rynku zdominowanym przez MySpace i Facebooka? Wykorzystuje się niszę. -Nasz serwis ma służyć przede wszystkim uczniom szkół średnich, i naprawdę zwracamy uwagę na wszelkie sugestie naszych użytkowników – mówi Catherine.

Chociaż rodzeństwo Cook nie chce rozmawiać o wartości własnych udziałów w przedsięwzięciu, jeden z inwestorów na MyYearbook (który zgodził się na rozmowę pod warunkiem zachowania anonimowości) twierdzi, udział Cooków wart jest grubo ponad milion dolarów.

Siedem cyfr to dużo, nawet bardzo dużo, jeśli chodzi o nastolatków. Mimo to wszyscy ci genialni przedsiębiorcy, w sercach pozostają dziećmi. – Nie jeżdżę jakimiś super samochodami – mówi Dohtery. – Mi chodziło o przygodę.

Zyski i perspektywa – brzmi jak idealny przepis na dalsze oszałamiające sukcesy w przyszłości.

W naszym internetowym sklepie nczas.com pojawiły się nowe książki:

Prezes (Cezary Zawalski): Janusz Korwin-Mikke jest politykiem, ktory u czesci obserwatorow i uczestnikow polskiej polityki budzi szczery podziw, u innych zas wywoluje poblazliwy smiech. Kim wiec jest naprawde: blyskotliwym wizjonerem czy jedynie przesmiewca i trefnisiem? Nic dziwnego, ze stal sie „obiektem” badan naukowych. Biografia Janusza Korwin – Mikkego, ktora polecamy naszym Czytelnikom jest bowiem… doktoratem. Napisana ze swietna znajomoscia „tematu”, pozwala poznac zarowno osobe glownego bohatera, jak i zrozumiec jego poglady, ktorych realizacja wydaje sie byc ostatnia szansa wydobycia kraju z permanentnego kryzysu.

Rosja bez zludzen, uroki demokracji suwerennej (Wojciech Grzelak): Rosja zaczyna znowu grozic. Ale czym jest tak na prawde dzisiaj szara Rosja? Odpowiedz daje w swojej najnowszej ksiazce Wojciech Grzelak, ktory chcial w Rosji osiasc na stale, ale ostecznie sie rozmyslil. Przeczytaj jesli chcesz wiedziec dlaczego!

Dobry „zly” liberalizm (Stanislaw Michalkiewicz): Klasyczna ksiazka znanego publicysty. Bardzo przystepny wyklad podstaw liberalizmu – zarowno dla nieprzekonanych jak i zagorzalych zwolennikow. Lektura obowiazkowa!

W przededniu konca swiata (Stanislaw Michalkiewicz): Bogato niuansowane, czasami tryskajace humorem prostolinijnym, czesciej zas kpina metaforyczna, delikatna, wielowarstwowa, choc zawsze ostra niby brzytwa felietony Michalkiewicza dosiegaja wrogow (glownie wszelkiej masci lewakow i farmazonow) w czule miejsca. Tam zas, gdzie autor rezygnuje z kpiarstwa na rzecz przekazu prelekcyjnego dostajemy wyklad, charakteryzujacy sie zelazna logika i uzyciem argumentow, ktorych celnosc demoluje przeciwnika. Wstepem opatrzyl Waldemar Lysiak.

Protector traditorum (Stanislaw Michalkiewicz): Michalkiewicz nie boi sie nazywac rzeczy po imieniu. Przypomina slynna tzw. komisje Michnika, ktora w 1990r., na polecenie owczesnego ministra edukacji narodowej Henryka Samsonowicza, dokonala tzw. badan w archiwach MSW. Przez kilka miesiecy „komisja” buszowala w teczkach. Do dzis nie wiadomo, dlaczego, jakim prawem, co zniszczono, a co wyniesiono. Wiadomo tylko m.in., ze z teczki „drogiego Bronislawa” zostaly tylko okladki. Kto sie boi teczek i dlaczego?

Polska ormowcem Europy (Stanisław Michalkiewicz): Felietony, zamieszczone w tym tomiku to autentyczne, tryskajace humorem, ironia, a niekiedy sarkazmem „perelki”. Podziwu godna jest spostrzegawczosc p. Stanislawa, jego bezlitosna wprost dla wszelkiego lewactwa i innej glupoty logika.

Na niemieckim pograniczu (Stanislaw Michalkiewicz): Przedmiotem refleksji autora jest przyszlosc Europy, w której Niemcy, jako „powazne panstwo” odgrywaja szczegolna role. Michalkiewicz zwraca uwage na fakt, ze obecnie nim doszlo do tzw. zjednoczenia Europy czy, jak pisze z wlasciwym sobie sarkazmem,”europeizacji” Europy, forsowanej przez Francje daje sie zauwazyc poczatki jej przyszlego rozpadu.

Umarly cmentarz (Krzysztof Kakolewski): Drugie, poszerzone wydanie „Wstepu do studiow nad wyjasnieniem przyczyn i przebiegu morderstwa na Zydach w Kielcach dnia 4 lipca 1946 roku”. 4 lipca 1946 r. przed Trybunalem Norymberskim rozpoczely sie przemowienia stron w sprawie zbrodni katynskiej. Tego samego dnia mial miejsce tzw. pogrom kielecki, podczas ktorego bestialsko zamordowano kilkudziesieciu Zydow. Autor stawia teze, ze pomiedzy tymi dwoma wydarzeniami istnial zwiazek przyczynowo-skutkowy; innymi slowy, ze za wydarzeniami kieleckimi stalo NKWD, ktore w ten sposob chcialo odwrocic uwage swiata od zbrodni katynskiej (i – dodajmy – zrobilo to skutecznie). Przedstawia rowniez dowody, iz zbrodni dokonali nie mieszkancy Kielc, ale agenci UB.

REKLAMA