Sommer: Alleluja! Mamy 18 lat!

REKLAMA

Równo 18 LAT temu, 31 marca 1990 roku, do kiosków trafił pierwszy numer „Najwyższego CZASU!”. Osiągnęliśmy więc szczęśliwie i w całkiem niezłej kondycji pełnoletność! To dobra wiadomość. Dobrą wiadomością jest też to, że nadal jesteśmy – jak to ujął na pierwszej stronie pierwszego numeru założyciel „NCz!” Janusz Korwin-Mikke – „pierwszym antysocjalistycznym, antyetatystycznym pismem”.

Jest jednak także sporo złych wiadomości. Po pierwsze – jak utknęliśmy wówczas „u progu wolności” (taki był tytuł programowego artykułu w nr 1), tak nadal u tego progu tkwimy. Co gorsza, wydaje się, że jesteśmy z niego znów spychani, tyle że w kierunku niewoli. Po drugie – z programu UPR, który wówczas został przedstawiony, udało się zrealizować naprawdę niewiele. A wielu patologicznych zjawisk, z którymi teraz musimy się borykać – jak np. propaganda Hominternu – wtedy po prostu w Polsce nie było. Z całą pewnością natomiast udało się i ciągle udaje się zrealizować cel misyjny, o którym w następujący sposób w swoim wstępniaku pisał wtedy JKM:

REKLAMA

„Piszę te słowa do Ciebie, Obywatelu Rzeczypospolitej. Polaku-lewaku z wykształcenia, ale Polaku-prawicowcu z tradycji. Do Ciebie piszę – by wyzwolić Twą duszę zduszoną miliardami słów i obrazów narzuconych nie tylko przez partyjną prasę, radio i telewizję. Piszę, by dać Ci: Słowo”. No i takie w gruncie rzeczy jest ciągle zadanie „NCz!” – dawać słowo. Słowo, dzięki któremu prawicowość i wolnościowość w Polsce zyskały samoświadomość oraz intelektualne zaplecze, dzięki któremu zwyciężają one, wbrew sprawującym władzę politykom, w debacie publicznej. Bo to właśnie jest chyba nasze największe osiągnięcie – nikt rozsądny nie przeczy tezom, które głosimy. Niestety ci sami rozsądni ludzie ani myślą o wcielaniu tych idei – z którymi się przecież na poziomie argumentacji zgadzają – w życie. I to jest właśnie nasze zadanie na kolejne 18 lat. Miejmy nadzieję, że w ich trakcie przejdziemy wreszcie od rozmyślań ideowych do wcielania rozwiązań wolnościowych w życie.

Ale oczywiście wszystko to dopiero po Świętach Wielkanocnych, z okazji których pozdrawiam wszystkich Czytelników jakże już starożytnym wezwaniem do radości: Alleluja!

REKLAMA