Fiskus w wirtualnym świecie

REKLAMA

Coraz więcej fortun powstaje dzięki inwestowaniu w wirtualnych światach. Urzędy skarbowe już szykują się do ściągania podatków.

Najpopularniejszym wirtualnym światem, gdzie można zarobić fortunę, jest gra komputerowa Second Life. Zarejestrowanych jest tam ponad 13 mln ludzi z całego świata, z czego kilka tysięcy w Polsce. Niektórzy zarabiają po kilka tysięcy złotych miesięcznie. Niedawno w Stanach Zjednoczonych pojawiła się nawet pierwsza milionerka, która zarobiła milion dolarów na obrocie nieruchomościami w Second Life.

REKLAMA

Żeby zarabiać, wystarczy tylko zarejestrować się i kupić obowiązującą w wirtualnym świecie walutę, czyli linden dolary. Na serwisach aukcyjnych 1 tys. linden dolarów kosztuje obecnie ok. 14 zł. W każdej chwili można je wymienić na prawdziwe pieniądze. W Second Life, tak jak w realu, istnieje cała skomplikowana gospodarka. Wszelkie najnowsze wskaźniki ekonomiczne i dane są dostępne na stronie gry.

Największe zyski przynosi tu deweloperka. Gracze bardzo chętnie płacą 420 linden dolarów za rezydencję, którą potem odsprzedają z zyskiem. Zarobione wirtualne pieniądze wymieniają następnie w inter- netowym kantorze (prowadzi go firma, która zarejestrowała Second Life) na prawdziwe dolary.

Duże pieniądze przynosi też spekulacja walutą. Kurs wirtualnej waluty jest jednak bardzo zmienny. Ustala się go na podstawie aktualnego popytu i podaży. Tempo rozwoju wirtualnej gospodarki jest tak duże, że linden dolary nieustanie zyskują na wartości. Do dziś internauci obrócili w wirtualnym świecie kwotą prawie 5 mld dol. W ciągu doby do wirtualnego świata trafia nawet 1,5 mln dol.

Nikt jeszcze nie oszacował obrotów, jakie osiągają polscy gracze.

W USA fiskus jako pierwszy na świecie wpadł na pomysł opodatkowania pieniędzy zarabianych w grze. Okazało się bowiem, że podlegają one opodatkowaniu tak samo jak zysk z internetowych transakcji aukcyjnych.

– Nawet zyski, które powstają i pozostają w wirtualnych światach, powinny być opodatkowane – twierdzi Bryan Camp, profesor Texas Tech University School of Law. – Jeśli spojrzymy na światy takie jak Second Life czy World of Warcraft, zobaczymy, że działają one tak samo jak gospodarki w świecie realnym.

Na razie podatek trzeba zapłacić dopiero, wymieniając zyski z gry na prawdziwe pieniądze. Władze USA jednak pracują intensywnie nad nowymi przepisami skarbowymi. Dzięki nim transakcje w wirtualnym świecie będą opodatkowane tak samo jak te dokonywane w świecie realnym. Za sprzedaż wirtualnego domu, samochodu czy założenie firmy Amerykanie odprowadzą podatek od zysków.

A jak jest w Polsce? Urząd Kontroli Skarbowej kontroluje e-handel i serwisy aukcyjne. Polskie przepisy podatkowe obejmują wszelkiego rodzaju transakcje za wyjątkiem tych, które są niezgodne z prawem. W gdańskim Urzędzie Kontroli Skarbowej istnieje już wydzielony zespół, którego zadaniem jest monitorowanie transakcji przeprowadzonych w internecie, także tych mających związek z rzeczywistością wirtualną, tj. dotyczących waluty do gier typu Second Life. Jednak podatku od zarobionych w świecie wirtualnym pieniędzy nikt nie płaci.

Ale jest to możliwe. – Uczestnicy tego typu transakcji są nie do końca anonimowi i ich identyfikacja jest jak najbardziej możliwa – mówi Marcin Gałek, rzecznik prasowy UKS w Gdańsku.

Czy możliwe jest w przyszłości, że w wirtualnej rzeczywistości powstaną urzędy kontroli skarbowej?

– Obecnie ich tam nie ma. Jednak postęp cywilizacyjny stawia różne, często najbardziej zaskakujące wymogi – odpowiada Gałek. – Dlatego takiej ewentualności wykluczyć nie można. Wiele zależy od osób biorących udział w grze. Im będzie ich więcej, tym bardziej będzie opłacało się to robić. Na pewno trzeba będzie stworzyć skuteczny system egzekwowania tych pieniędzy.

Eksperci twierdzą, że w ciągu trzech lat podatki wejdą na stałe do wirtualnych światów.

REKLAMA