Z błogosławieństwem wszystkich partii politycznych powstaje kartel, który podzieli między siebie rynek telewizyjny w Polsce między TVP, Polsat i TVN.
Abonenci w ostatnich tygodniach przecierali oczy ze zdumienia. Nie za sprawą fantastycznego programu telewizyjnego, lecz wskutek oglądania spektaklu, którzy fundują im decydenci: politycy, urzędnicy i włodarze największych stacji telewizyjnych w naszym kraju.
W ostatnim czasie doszło do bezprecedensowych wydarzeń. Nie tylko ścisłej współpracy opozycji – PiS i SLD – za sprawą powołania do Rady Programowej TVP Piotra Gadzinowskiego przez prezesa Andrzeja Urbańskiego. Czołowi prywatni nadawcy telewizyjni – Polsat i TVN – opowiedzieli się za zachowaniem abonamentu radiowo-telewizyjnego, z którego finansowane są państwowe radio i telewizja. Ponadto Polsat i TVN zgodnie zaproponowały dofinansowanie programu socjalnego budowanego przez rząd w ramach przejścia z nadawania analogowego na nadawanie cyfrowe.
Polsat wraz z TVN zdeklarowały że dopłacą do rozdawanych przez państwo dekoderów do odbioru telewizji cyfrowej, jeśli Urząd Komunikacji Elektronicznej zamknie dla konkurencji rynek telewizyjny co najmniej do 2012 roku, powierzając im monopol na obsługę nadawania cyfrowego w Polsce. W tym celu kartel TVP-TVN-Polsat, chce pozyskać jeszcze polityków partii rządzącej. O co toczy się gra
Cyfryzacja oznacza wyłączenie nadajników nadawania analogowego i przejście w całości na nadawanie cyfrowe. Jest to z jednej strony proces przymusowy, narzucony przez wymogi Komisji Europejskiej
wobec nadawców publicznych. Zgodnie z zaleceniami KE, państwa członkowskie powinny wyłączyć nadawanie analogowe do 2012 roku.
„Sukcesem”, który wynegocjowała sobie Warszawa, jest przedłużenie okresu przejściowego do 2015 roku, a może nawet później, bowiem przy obecnej strategii mamy marne szanse szybkiego uporania się z cyfryzacją. Z drugiej strony cyfryzacja jest procesem wymuszanym przez rynek. Postęp technologiczny, podaż nowych programów cyfrowych, zwłaszcza tematycznych (informacyjnych, sportowych, filmowych, pogodowych itd.), powoduje, że starsze technologie wypierane są przez nowsze, tak jak kiedyś obraz kolorowy wyparł obraz czarno-biały, co jest w zasadzie praktyczną
realizacją prawa Saya, mówiącego że to podaż tworzy rynek.
Do tego dochodzi ogromna presja ze strony konsumentów. W Polsce istnieje niesłabnący popyt na nowoczesne telewizory, które umożliwiają odbiór kanałów cyfrowych. W zeszłym roku Polacy kupili 1,5 mln odbiorników typu plazma czy LCD. Niestety specyfi ką rodzimego rynku jest to, że na tych nowoczesnych telewizorach na ogół oglądamy zwykłe programy tworzone i przesyłane w standardowej rozdzielczości cyfrowej (SD), a nie obrazy tworzone w najwyższej rozdzielczości HD, czyli 1920 x 1080.
Polski konsument jest wyzyskiwany z jednej strony przez telewizję publiczną, na którą łoży ze swoich podatków, a która nie jest w stanie zapewnić mu usług przyzwoitej jakości (z powodu braku możliwości
nadawania w technologii HD, czego wymagał MKOl, TVP straciła wyłączność na transmisję olimpiady w Pekinie). Z drugiej strony podział rynku telewizji cyfrowej między kilku nadawców zmusza telewidzów do kupowania płatnego dostępu do marnej jakości sygnału cyfrowego. Za kilka programów w rozdzielczości HD trzeba jeszcze płacić dodatkowo.
Jak nietrudno zauważyć, rodzimym oligopolistom taka sytuacja jest jak najbardziej na rękę. Z jednej strony domagają się więc zamknięcia rynku w celu zachowania status quo, z drugiej zaś grają na
maksymalne osłabienie telewizji publicznej. Innymi słowy: zależy im na tym, aby cyfrowa telewizja publiczna była jak najgorszej jakości.
W zasadzie nie ma się czemu dziwić – to naturalne, że firmy prywatne dążą do maksymalizacji swoich zysków. Jednak w Polsce dzieje się to poprzez wykluczenie z konkurencji innych graczy, zmowę rynkową oraz zmuszanie konsumentów do korzystania z ograniczonej oferty. Na tle innych krajów świata Polska jest technologicznym dinozaurem.
Najbardziej scyfryzowanymi krajami są Stany Zjednoczone i Japonia. Właśnie tam HD jest już standardem – nie tylko dzięki bardzo bogatej ofercie programowej, ale także dzięki ogromnemu parciu na elektroniczne gadżety, takie jak cyfrowe kamery HD, odtwarzacze blue-ray i inne. Nad cyfryzacją Europy czuwa tradycyjnie Komisja Europejska, ale poszczególne rządy mają w tym zakresie pełną autonomię. Rynek cyfrowy rozwija się tak dynamicznie, że nie nadążają za nim analitycy.
Najpopularniejszym sposobem odbioru telewizji cyfrowej w Europie jest odbiór satelitarny. Według szacunków Instytutu Globalizacji, ok. 50 mln gospodarstw domowych na naszym kontynencie odbiera
telewizję cyfrową przez satelitę. W Wielkiej Brytanii państwowa BBC udostępniła platformę FreeSat, obejmującą 40 bezpłatnych kanałów, dostępnych dla 98 proc. ludności drogą satelitarną. Właśnie w jej ślady powinna pójść TVP. Jeśli myśli się poważnie o prywatyzacji telewizji publicznej w przyszłości, należy stworzyć jak najbardziej wartościową i konkurencyjną publiczną platformę cyfrową.
Warto zauważyć, że gdyby TVP uruchomiła nieodpłatną platformę z programami HD na wzór BBC, konkurencji nie pozostałoby nic innego niż zrezygnować z pobierania haraczu za dostęp do telewizji.
Podobnie stało się we Francji. Tamtejsza TNTSAT oferuje niekodowany dostęp nie tylko do 30 kanałów francuskojęzycznych, lecz także do 150 programów telewizyjnych z innych krajów oraz 160 stacji
radiowych z całego świata. Z punktu widzenia podatnika najtańszą i najbardziej skuteczną metodą budowania platformy cyfrowej jest cyfryzacja satelitarna.
Pozwala ona na szybki start, zasięgiem obejmuje cały kraj, a co najważniejsze – koszty jej uruchomienia są nawet 10-krotnie niższe niż budowa nadawania naziemnego, sprawdzającego się wyłącznie w przypadku aglomeracji.
Obecny układ na rynku telewizji cyfrowej jest zdominowany przez kilku graczy. Największą liczbą abonentów może poszczycić się debiutujący właśnie na Warszawskiej Giełdzie Papierów Wartościowych Cyfrowy Polsat z ponad 2-milionową rzeszą abonentów. Na drugim miejscu, z o połowę mniejszą widownią, plasuje się Cyfra +, a dopiero 300 tys. abonentów uzbierała od października
2006 roku. TVN-owska Platforma „n”. Na konkurencję jest więc sporo miejsca, a właściwie można powiedzieć, że konkurencja dopiero ma szansę się rozpocząć, podobnie jak dzieje się to obecnie na
rynku telefonii komórkowej. Aby zdominować rynek telewizji cyfrowej, Polsat i TVN utworzyły oddzielną
spółkę Polski Operator Telewizyjny. POT bierze czynny udział w lobbowaniu, aby tylko ta firma była operatorem dwóch multipleksów, dzięki którym będzie nadawany sygnał cyfrowy.
Stąd walka przeciw prezesowi Urzędu Komunikacji Elektronicznej, Annie Streżyńskiej, która chciałaby
wystawić drugi z multipleksów na przetarg. Trzeci multipleks, dostępny dla konkurencji, miałby zostać uruchomiony dopiero po 2012 roku, gdy obecni gracze w pełni zdominują rynek cyfrowy w Polsce.
Operatorzy namawiają także, aby telewizja publiczna nie zawracała sobie głowy budowaniem telewizji satelitarnej i ograniczyła się do nadawania naziemnego. Byłoby to bardzo obciążające dla podatnika,
gdyż technologia naziemna ma liczne ograniczenia technologiczne w zakresie zasięgu oraz interaktywności. Jest też bardzo droga i mniej wydajna. Operatorzy dopingują więc TVP do dziadostwa, czyli do nadawania tylko programów najniższej jakości (SD) oraz skoncentrowania się na promocji programu socjalnego wokół cyfryzacji.
Chodzi o 200 tys. najuboższych, których nie stać na samodzielne nabycie dekodera do odbioru telewizji cyfrowej. Rząd planuje dotowanie dekoderów, a operatorzy zdecydowali się dopłacić do interesu po połowie. Zapewne wiedzą, co robią.
Konkurencja zamiast socjalu Rząd działa jednoznacznie na niekorzyść podatnika. Buduje się socjalną telewizję cyfrową marnej jakości, maksymalizując koszt dotarcia sygnału cyfrowego do końcowego użytkownika, nie licząc się z wydatkami oraz potęgując dwuznaczne sytuacje korupcjogenne – czy to przy targach z multipleksami, czy poprzez planowane dotowanie dekoderów.
Przecież najprostszym sposobem ograniczenia społecznych kosztów cyfryzacji byłoby stworzenie ulgi cyfryzacyjnej – odpisu od podatku wydatków na zakup dekodera. W ten sposób producenci konkurowaliby między sobą o klienta, zamiast walczyć o przychylność dopuszczających ich do rynku decydentów. Zakładając realistycznie, że TVP nie zostanie rychło sprywatyzowana (co nie przekreśla
tego, że jest to bardzo cenna marka), nadawca publiczny powinien stworzyć jak najbardziej konkurencyjną platformę cyfrową, po najniższych kosztach dla podatnika. Niestety działania zarządu publicznej telewizji najprawdopodobniej spowodują, że sytuacją w tej instytucji znów zainteresuje
się prokuratura. Do prasy trafi ł niedawno list otwarty jednego z pracowników TVP, w którym zwraca on uwagę na liczne nieprawidłowości i niszczenie wartości rynkowej firmy.
TVP zamówiła co prawda urządzenia donadawania w systemie Direct-to-Home (DTH), lecz wyłącznie w zakresie wysyłania sygnału. W jaki sposób abonencibędą odbierali sygnał cyfrowy z satelity, tego nie wie nikt. Natomiast wiarygodny projekt cyfryzacji powinien zawierać publicznie dostępną kalkulację budowy platformy satelitarnej, łącznie z jej wszystkimi aspektami. Zwłaszcza gdy planuje się
wydać na ten cen 2 miliony euro. Równocześnie Andrzej Urbański, Piotr Walter i Zygmunt Solorz-Żak zaczęli wspólnie wywierać naciski na prominentnych polityków Platformy Obywatelskiej, w tym na marszałka sejmu Bronisława Komorowskiego. Wkrótce okaże się, czy w zamian za poparcie rządzących partii czołowe stacje otrzymają promesę zamknięcia rynku telewizyjnego na konkurencję, czy też prezes UKE Anna Streżyńska okaże się na tyle silna i niezależna, aby przeforsować komercyjną sprzedaż obsługi jednego z multipleksów na zasadzie publicznego przetargu.
Druga możliwość jest szansą nie tylko na wzbogacenie rynku medialnego. Gdy zwiększy się konkurencja, zyskają głównie konsumenci, poznając, jakie naprawdę zalety niesie ze sobą cyfrowa telewizja.
Artykuł pochodzi z bieżącego ewydania „Najwyższego Czasu!”. Zachęcamy do wykupienia e-prenumeraty.
W sklepie nczas.com pojawiło się 15-ście książek zaliczanych do absolutnej klasyki. Polecamy również pakiety publikacji Janusz Korwin Mikkego, Stanisława Michalkiewicza, zbiór książek o Żydach itd.:
———————————————————————————————–
koniec
———————————————————————————————–
UWAGA: Przedruk artykułów (w całości lub części) z działu „numer bieżący” oraz „ważne”, jest możliwy jedynie:
a) za podaniem klikalnego źródła
b) tylko w niezmienionej formie: artykuł + informacje poniżej artykułu (aż do napisu „koniec”) np. o ewydaniu, nowych publikacjach w sklepie itp.