Stowarzyszeniu Autorów ZAiKS grozi bankructwo z powodu zaległego podatku VAT. Kto spłaci dług – twórcy czy budżet państwa? Chodzi o 7-proc. podatek VAT, który Związek Autorów i Kompozytorów Scenicznych – największa i najstarsza organizacja zarządzająca prawami autorskimi w Polsce – powinien płacić od trzech lat, ale tego nie robi z powodu różnic w interpretacji prawa. W październiku zeszłego urząd kontroli skarbowej zażądał 70 mln zł zaległego podatku za 2005 r. ZAiKS się odwołał, ale w maju decyzja została utrzymana w mocy.
– Będziemy zrujnowani! To koniec organizacji o 90-letniej tradycji – mówi prezes stowarzyszenia, kompozytor Edward Pałłasz. Zaległości za lata 2005-07 mogą wynieść z odsetkami nawet 300 mln zł. To więcej niż rocznie wpływa do kas ZAiKS-u z tytułu tantiem i licencji na prawa autorskie. Zagrożony jest majątek organizacji: sześć domów pracy twórczej w Konstancinie, Zakopanem i innych atrakcyjnych lokalizacjach oraz odbudowany ze składek członkowskich Dom pod Królami w Warszawie, w którym mieszczą się biura stowarzyszenia.
Dlaczego ZAiKS nie płaci podatku, z którego rozlicza się w Polsce każdy przedsiębiorca?
– Nie jesteśmy przedsiębiorstwem, ale stowarzyszeniem autorów nienastawionym na zysk. Działalność artystyczna jest w świetle obowiązujących przepisów zwolniona z podatku VAT – mówi prezes Pałłasz.
Inaczej uważa Ministerstwo Finansów, które rok temu, jeszcze za rządów PiS, stwierdziło, że ZAiKS jest podmiotem gospodarczym takim jak inne, wypracowuje zyski i w związku z tym ma obowiązek płacić VAT.
– Ta interpretacja to ekwilibrystyka cyrkowa. Pobieramy 15 proc. od tantiemów, ale to nie jest nasz dochód, lecz opłata przeznaczona na pokrycie kosztów utrzymania administracji. To wirtualne widzenie prawa – mówi dyrektor generalny stowarzyszenia Witold Kołodziejski.
– Nie mam tych pieniędzy, który żąda fiskus. Zostały już dawno rozdane autorom polskim i zagranicznym. Czy zaległy podatek mają spłacać Wisława Szymborska, Tadeusz Różewicz, Sławomir Mrożek i Wojciech Kilar? – dodaje Pałłasz.
Bankructwo ZAiKS może oznaczać paraliż systemu pobierania opłat autorskich w Polsce.
– Jeśli ZAiKS padnie, będzie wielki problem z ochroną praw autorskich – ocenia poseł Jerzy Fedorowicz (PO), wiceprzewodniczący sejmowej komisji kultury i środków przekazu.
ZAiKS broni się jak może przed fiskusem, jednak interwencje u parlamentarzystów i w rządzie nic nie dały. W maju po raz kolejny stowarzyszenie wystąpiło o odroczenie wykonania decyzji fiskusa. Prezes Pałłasz zapowiada, że odwoła się do sądu administracyjnego: – Jak będzie trzeba, pójdziemy nawet do Trybunału w Strasburgu. Nie wykluczam także protestu z udziałem znanych gwiazd sceny i estrady.
Tymczasem w ratowanie ZAiKS-u włączyło się Ministerstwo Kultury, które sprawuje nadzór nad stowarzyszeniem. Minister Bogdan Zdrojewski wystąpił do Ministerstwa Finansów z wnioskiem o umorzenie długu i abolicję. ZAiKS miałby zacząć płacić VAT dopiero od tego roku. – ZAiKS zaniedbał. Zamiast bronić środowiska, stał się dla niego źródłem kłopotów – ocenia minister Zdrojewski.
Politycy PO obawiają się jednak krytyki, jaką może wywołać umorzenie długów stowarzyszenia w sytuacji, kiedy na oddłużenie czekają szpitale.
– Chcemy uratować ZAiKS, ale w kontekście długów w służbie zdrowia będzie to bardzo trudne – mówi poseł Fedorowicz.
Abolicja dla ZAiKS może także wywołać protesty innych podatników, którzy wywiązują się ze swoich zobowiązań wobec fiskusa.
– Płacimy VAT i to jest nieuniknione – mówi Anna Wierzchowska-Woźniak z agencji autorskiej Panga Pank w Krakowie reprezentującej 12 polskich autorów teatralnych. – Nie widzę powodu, aby umarzać ZAiKS-owi podatek. ZAiKS jest monopolistą i wykorzystuje swoją pozycję największej organizacji zbiorowego zarządzania prawami autorskimi. Dlaczego jednych traktuje się inaczej, tylko dlatego że są więksi?
Jeśli rozwiązanie proponowane przez ministra kultury wejdzie w życie, ZAiKS będzie musiał zmienić formułę działania ze stowarzyszenia non profit na zwykłe przedsiębiorstwo pośredniczące w obrocie prawami autorskimi dla zysku. Może to oznaczać koniec wspierania „działalności kulturalnej”.
Źródło: Gazeta Wyborcza