Irlandzki minister sprawiedliwości Dermot Ahern przyznał, że Irlandczycy – jak wynika ze wstępnych danych odrzucili w czwartkowym referendum Traktat Lizboński. Minister ds. europejskich Dick Roche powiedział, że sprawa „nie przedstawia się dobrze” dla obozu zwolenników Traktatu Lizbońskiego.
Irlandia jest jedynym z 27 państw Unii, gdzie o losie traktatu musiało zadecydować referendum. Traktat Lizboński, który ma „usprawnić proces decyzyjny w unijnych instytucjach”, może wejść w życie jedynie pod warunkiem, że zaakceptują go wszystkie państwa członkowskie.
Zdaniem obserwatorów z ramienia irlandzkich partii wyniki referendum uzyskane w stolicy kraju Dublinie wskazują na prowadzenie przeciwników traktatu.
Według nich wyniki w pięciu okręgach wyborczych w Dublinie wskazują, że obóz „nie” przoduje, w trzech okręgach panuje równowaga, a w jednym zwyciężają zwolennicy Traktatu Lizbońskiego.
Dublin to mniej więcej jedna czwarta irlandzkiego elektoratu.
Poseł rządzącej w Irlandii Partii Republikańskiej (Fianna Fail) Michael Mulcahy powiedział w piątek PAP, że jest prawie pewne, iż Traktat Lizboński został odrzucony.
– To będzie duży szok dla biurokratów w Brukseli, ale nie myślę, żeby odrzuceniem traktatu przejęli się zwykli obywatele Unii Europejskiej – dodał Mulcahy.
Według państwowej telewizji irlandzkiej RTE, głosowanie na „nie” miało miejsce w wielu regionach wiejskich oraz w miastach, wśród elektoratu robotniczego.
Przedstawiciele klasy średniej w mniejszym stopniu niż oczekiwano poparli Traktat Lizboński – podała RTE.