Drogowy biznes. Fotoradary ratunkiem dla gminnych budżetów?

REKLAMA

Fotoradary okazały się dobrym sposobem na podreperowanie dochodów i walkę z bezrobociem. Do ich obsługi zatrudniani są ludzie bez pracy, a mandaty zasilają budżety gmin setkami tysięcy złotych – pisze DZIENNIK.

Zapotrzebowanie na fotoradary jest tak duże, że producenci ledwo nadążają z zamówieniami. Jednym z pierwszych miast, które kupiło fotoradary był położony w Zachodniopomorskiem 2,2-tys. Biały Bór.
Dzięki fotoradarom w ciągu roku samorząd zarobił na mandatach prawie 2 mln zł, czyli ponad 10 proc. budżetu, a pracę w dotkniętej 26-proc. bezrobociem gminie znalazło dziesięć osób, które zajmują się wyłącznie obsługą urządzenia oraz obróbką i wysyłaniem zdjęć.

REKLAMA

Z tych powodów na podobną inwestycję zdecydowały się m.in. władze Nysy, która w marcu tego roku kupiła fotoradar za 180 tys. zł. Inwestycja już się zwróciła – do tej pory urządzenie zarobiło ponad 200 tys. zł.

Zainteresowanie fotoradarami jest tak duże, że firmy zajmujące się ich sprzedażą i wynajmem ledwo nadążają z realizacją zamówień. Jan Radziwiłł z zielonogórskiego „Metra” codziennie odbiera przynajmniej kilka telefonów z pytaniami od zainteresowanych gmin.

[nice_alert]Według Radziwiłła, samorządy doskonale wiedzą, że to dobry interes, bo nawet niewielka gmina dzięki jednemu tylko fotoradarowi jest w stanie wystawić większą liczbę mandatów niż cała mazowiecka policja.[/nice_alert]

REKLAMA