Ogranieczą dostęp do zawodu dziennikarza?

REKLAMA

Dziennikarzem nie będzie mógł być każdy, a za słowa nie będzie można trafić do więzienia.
To niektóre propozycje zmian prawa prasowego, którymi zajmie się Ministerstwo Kultury. W poniedziałek odbędzie się debata na ten temat z udziałem autorów zmian, polityków i przedstawicieli prasy.

[nice_download]Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich proponuje ograniczenie dostępu do zawodu. Dziennikarzem mogłaby być tylko osoba z wyższym wykształceniem – co najmniej z licencjatem. Do uzyskania statusu dziennikarza zawodowego byłby wymagany co najmniej czteroletni staż pracy.[/nice_download]

REKLAMA

– Dziennikarz to zawód zaufania publicznego, podobnie jak np. adwokat. Nie może być tak, że może go wykonywać każdy i nie stawia się nawet minimalnych wymagań dotyczących wykształcenia – tłumaczy Krystyna Mokrosińska, szefowa SDP.

Stowarzyszenie proponuje też, by precyzyjnie określić, jak miałyby wyglądać sprostowania do podanych informacji, kiedy i w jakiej formie należałoby je drukować albo ogłaszać.

Projekt przygotowany przez Prawo i Sprawiedliwość do sprostowań przykłada duża wagę. Daje osobom, których dotyczy artykuł, czyli m.in. politykom, prawo do bezpłatnej odpowiedzi na artykuł. Mogłaby ona zajmować w gazecie nawet tyle miejsca, ile tekst, do którego się odnosi. PiS proponuje też wykreślenie z kodeksu karnego przepisów przewidujących odpowiedzialność karną za pomówienie i zniesławienie.

Izba Wydawców Prasy także postuluje zniesienie odpowiedzialności karnej za słowo. Chce, żeby redakcje miały obowiązek drukowania bezpłatnie tylko rzeczowej odpowiedzi, odnoszącej się do informacji, która jest nieprawdziwa lub nieścisła, ale bez rygoru sankcji karnej, jak to jest obecnie.

Projekt przewiduje, że dostęp do zawodu dziennikarza nie byłby w żaden sposób ograniczany. – Dziennikarstwo to działalność twórcza. Liczy się to, czy ktoś ma talent, czy nie, a nie to, czy ma odpowiednie wykształcenie – mówi Maciej Hoffman, dyrektor generalny Izby Wydawców Prasy.

REKLAMA