Zajefajny patriotyzm

REKLAMA

W tzw. polskim koncercie na londyńskim Wembley obok tubylczych celebrities udział wzięli także dwaj politycy, tj. Maciej Płażyński i Kazimierz Marcinkiewicz. Duet ten nie jest całkowicie przypadkowy, chociażby przez wzgląd na fakt, że Płażyński jako tenor założyciel i członek PO startował w ostatnich wyborach do sejmu z list PiS, choć jako kandydat niezależny – zaś Kazimierz Marcinkiewicz, niedawny poseł PiS i desygnowany przez to ugrupowanie premier, w ostatnich wyborach wspierał kandydatów PO.

Dużo to mówi zarówno o czytelności podziałów na naszej scenie politycznej, jak i klarowności poglądów polityków, które zmieniają się prawie tak szybko jak miejsca pracy byłego premiera Marcinkiewicza. Ten w ciągu ostatnich trzech lat zdążył jako premier obtańcowywać licealistki na studniówkach, pełnić obowiązki prezydenta stolicy, doradzać prezesowi PKO, etatyzować się w EBOR-ze, a ostatnio podjął współpracę z bankiem Goldman Sachs i został powołany do Rady Nadzorczej spółki Netia. Kazimierz Marcinkiewicz pełni również zaszczytną rolę członka Rady Edukacji i Ładu Informacyjnego przy giełdzie i chyba w poczuciu odpowiedzialności za ten ład informacyjny były premier i kolekcjoner stanowisk za najważniejsze przesłanie do wielotysięcznej londyńskiej Polonii uznał stwierdzenie, że jest… zajefajnie.

REKLAMA

[nice_alert]Można mieć nadzieję, że także absolwenci tworzonej przez Marcinkiewicza szkoły liderów politycznych będą wyłącznie zajefajni i po zdominowaniu przestrzeni publicznej w równie zajefajny sposób dokończą dzieło dorzynania watahy.[/nice_alert]

Trudno zrozumieć, o co chodzi w obecnych sporach politycznych, bez zrozumienia ich genezy, a wydaje się, że większość polityków swoje przekonania opiera nie na jakichś głębszych ideowych studiach, ale raczej na prywatnych obsesjach. Nie jest to rzecz nowa w naszej historii, gdyż Dmowski, charakteryzując błędy popełnione u zarania II RP, stwierdzał, że wraz z odzyskaniem niepodległości Polacy, zamiast zacząć „jak ten rozumny człowiek, który chce się dorobić”, rozpoczęli „wyścig do koryta, wyścig interesów.

Każdy uważał, że Polską może rządzić, każdy uważał, że jest powołany na dygnitarza, każdy uważał, że powinien zrobić majątek na tej Polsce”. Czy nie jest to aby wypisz, wymaluj charakterystyka III RP – trafna nie tylko w odniesieniu do sposobów dorabiania się i budowania podstaw bytu materialnego, lecz także w przypadku tego, że każdy uważa się za zdolnego do rządzenia nie tylko gminną spółdzielnią, powiatem czy miastem, ale również całym państwem i narodem?

Cytowaną wypowiedź Dmowskiego warto przypomnieć chociażby przez wzgląd na jeszcze jeden fragment, w którym przywódca endecji zauważał, że „niechby nasi ministrowie przy sosnowych stolikach siedzieli, ale niechby nasz budżet był w porządku, to by nas więcej szanowano zagranicą”.

Tymczasem komentator „Dziennika” ubolewa, że szef Kancelarii Prezydenta, Piotr Kownacki, musi tłumaczyć się, „dlaczego nie wyremontuje sobie wreszcie gabinetu i nie kupi normalnych mebli: zjadłyby go media, zarzuciły, że odbiera emerytom od ust, że rozpasany sybaryta. Będzie więc dziadował w obskurnym pokoiku, byle tylko dziennikarzy nie rozjuszyć”.

Właściwy problem tkwi oczywiście nie w sporze o wygląd takiej czy innej Bardzo Ważnej Kancelarii, w tym w sposobie jej umeblowania – ale w fakcie, że niestety sposób, w jaki mówi się o mało istotnych sprawach, jest taki sam jak sposób postrzegania i rozumienia spraw o wiele bardziej istotnych. Na tym samym poziomie są oświadczenia premiera o zastąpieniu złotego przez euro czy prezydenckie bajania o narodowotwórczej roli szkoły jako argumencie na rzecz utrzymywania państwowej oświaty. Prezydent, wspominając o roli narodowotwórczej, nie omieszkał jednocześnie po raz kolejny zaznaczyć, że ma na myśli „polskość rozumianą nie nacjonalistycznie, czego jestem wrogiem. Chodzi mi o polski patriotyzm”.

Ów polski patriotyzm wyraża się w tym, że jednym z nielicznych, którym prezydent bez zastrzeżeń zaklepał ambasadorską posadę, był Ryszard Schnepf, co do którego można być pewnym, że polskości nie będzie rozumiał nacjonalistycznie. Tego rodzaju oświadczenia i działania nie są jednakże przypadkowe, gdyż stanowią dalszy ciąg walki o to, jaka idea ma decydować o krajowej polityce Jest to ten sam spór, który w pierwszych latach II RP środowiska narodowej demokracji i prawicowe stronnictwa ludowe wiodły z piłsudczykami aż do momentu, kiedy tzw. sanacja postanowiła ten spór wygrać siłą. Dzisiejsza sanacja odbywa się oczywiście pod hasłami budowania IV RP i nie sprowadza się do obozu zwolenników PiS, gdyż pod tym względem niewiele dzieli PiS od PO.

W tym to duchu nasz rząd i prezydent dzielnie walczą o utrzymywanie „świadomości historycznej” – pod warunkiem, że ma to być tylko jedna strona historii. A ta jedna strona historii miele nasze dzieje wyjątkowo skutecznie – najlepszy dowód, że współczesną historię tworzą nam sami zajefajni politycy, których twarzą może być marszałek Niesiołowski, dawniej także Myszkiewicz.

[nice_info]Dział ekonomia w księgarnii NCZ!:[/nice_info]

„Czy mozna usprawiedliwic podatki?” (Tomasz Sommer): Pierwsza w Polsce ksiazka prezentujaca funkcjonujace w naszej rzeczywistosci usprawiedliwienia wymuszania podatkow. Oczywiscie wszystkie sa falszywe! Sam sprawdz dlaczego! Osadz czy Naczelny NCZ! ma racje!

„Ludzkie dzialanie – traktat o ekonomii” (Ludwig von Mises): Opus magnum papieza wolnosciowej ekonomii. Jesli chcesz dowiedziec sie jak naprawde dziala gospodarka i jak moglaby dzialac, gdyby nie socjalistyczne absurdy, musisz sie przeczytac te ksiazke!

„Ekonomia dla normalnych ludzi (Gene Callahan)”: Czy istnieje cos takiego jak naukowa ekonomia? Jesli przyznamy, ze takie naukowe ekonomie jak marksizm czy keynsizm okazaly sie nic nie warte to pozostala tylko szkola austriacka.

„Ekonomia Wolnego Rynku. Tom 1, 2, 3” (Murray Rothbard): Wreszcie w Polsce! Trzy tomy najwazniejszego dziela amerykanskiego profesora Murraya N. Rothbarda, najwybitniejszego ucznia samego Ludwiga von Misesa! Ksiazka lamie monopol przestarzalych, nieaktualnych i falszywych podreczników ekonomii obowiazujacych na polskich uczelniach. Moze dzieki tej pozycji, w 100 lat od obalenia paradygmatu Marksa o wyzysku kapitalistycznym i podejrzanym pochodzeniu kapitalu, a w 80 lat od obalenia paradygmatu Keynesa o korzysciach plynacych z interwencjonizmu panstwa w gospodarce, polscy nauczyciele akademiccy zaczna wreszcie uczyc rzesze mlodych polskich ekonomistow prawdy!?

„Kosciol a wolny rynek” (Thomas Woods): Katolicka obrona wolnego rynku. Czy bieda jest blogoslawiona, a bogactwo przeklete? Ksiazka o tym, ze liberalizm, jak niewiele innych pradow umyslowych, jest bliski nauczaniu Chrystusa, ktory w swoich naukach uwalnial czlowieka z wiezow opresyjnej wladzy i zakazow odbierajacych mu godnosc i wolna wole…

„Dobry „zly” liberalizm” (Stanislaw Michalkiewicz): Klasyczna ksiazka znanego publicysty. Bardzo przystepny wyklad podstaw liberalizmu – zarowno dla nieprzekonanych jak i zagorzalych zwolennikow. Lektura obowiazkowa!

„O szkodliwosci podatku dochodowego” (Frank Chodorov): Jedna z najlepszych ksiazek (nareszcie po polsku!) krytykujaca podatek dochodowy. Bardzo przystepnie i blyskotliwie napisana pozycja!

„Ekonomia stosowana” (Thomas Sowell): „Ekonomia stosowana” czyli co robic, zeby nie psuc gospodarki. Swietny podrecznik ekonomii dla nie-ekonomistow. Prozno tu szukac skomplikowanych wykresow, rownan matematycznych itd. Doskonala pozycja dla tych, ktorzy szukaja argumentow „za” wolnym rynkiem!

Zachęcamy do złożenia zamówienia!

[nice_info]UWAGA: Przedruk artykułów (w całości lub części), jest możliwy jedynie: a) za podaniem klikalnego źródła b) tylko w niezmienionej formie: artykuł + informacje poniżej artykułu np. o ewydaniu, nowych publikacjach w sklepie, itp.[/nice_info]

REKLAMA