Ścisły nadzór polityków nad programem, odnawiane licencje dla TVP i PR, dotacje dla nadawców komercyjnych – to główne tezy projektu PO
Tezy projektu ustawy o mediach publicznych, do którego dotarła „Rz”, zawierają propozycje rewolucyjne, choć na pozór dla widza zmieni się niewiele. Nie ma mowy o prywatyzacji, nadal istnieć będą TVP 1, TVP 2. Zniknie TVP Sport, ale pozostaną TVP Historia i TVP Kultura, być może TVP Info oraz trzy programy Polskiego Radia. Zmienią się jednak całkowicie zasady ich finansowania i oceny. Założenia nowej ustawy powstały w „zespole ekspertów” powołanym przez ministra kultury Bogdana Zdrojewskiego. Pracami kierował prof. Tadeusz Kowalski.
[nice_info]Najważniejszym punktem zmian jest likwidacja abonamentu radiowo-telewizyjnego i powołanie państwowego Funduszu Zadań Publicznych finansującego produkcję programów i wprowadzenie licencji programowych.[/nice_info]
Dla mediów publicznych będą one obowiązkowe i odnawiane co dwa lata. Fundusz będzie mógł też zawrzeć umowę licencyjną z komercyjnym radiem lub telewizją i przekazać mu pieniądze na realizację konkretnego serialu czy programu spełniającego warunki określone w umowie licencyjnej.
Zarówno w przypadku „dużej” licencji (dla całego kanału), jak i „małej” na pojedynczy film fundusz może zażądać zwrotu wypłaconych pieniędzy, jeśli uzna, że gotowy produkt nie spełnia warunków zawartych w umowie licencyjnej.
[nice_alert]FZP miałby dysponować pieniędzmi z podatku VAT z reklamy. Budżet TVP pochodziłby w 60 proc. z funduszu, a w 40 proc. z reklamy. W Polskim Radiu proporcje miałyby wynieść 80 do 20 proc.[/nice_alert]
– W praktyce oznacza to, że na media publiczne zostaną nałożone większe zadania, a finansowanie będzie mniejsze – mówi „Rz” Witold Kołodziejski, przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. – Z pobieżnych wyliczeń wynika, że pieniędzy będzie tylko tyle, żeby starczy ich na radio, telewizja zaś będzie zdychać.
Emisja reklam będzie w publicznych mediach wciąż możliwa ale tezy projektu ustawy ściśle określają zasady, na jakich można to robić. Nie mogą się one pojawiać „w czasie emisji audycji licencyjnych”. – Programów misyjnych nie będzie można finansować z reklamy komercyjnej, bo ta ma zostać zakazana przy tego typu audycjach – martwi się Kołodziejski.
Największe emocje wzbudzi zapewne proponowana w projekcie ustawy metoda sprawowania kontroli nad mediami publicznymi. Fundusz Zadań Publicznych ma być bowiem zarządzany przez trzyosobową radę powierniczą złożoną z „osób o wybitnej wiedzy z zakresu finansów publicznych”, ale powoływanych przez Sejm, czyli de facto rządzącą akurat w danej kadencji koalicję. Z kolei nadzór programowy nad realizacją licencji ma sprawować Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji. Tę, według ujawnianych wcześniej pomysłów Platformy, także ma powoływać Sejm, czyli znów doraźna polityczna większość. A nadzór nad funduszem sprawować będzie minister kultury i dziedzictwa narodowego – czyli członek rządu.
[nice_info]– Politycy ustalą, kiedy pokazać program „Jak wysoko świeci nam słoneczko premiera” – kpi prezes TVP Andrzej Urbański. – To budzi we mnie jak najgorsze skojarzenia. Choć to pierwszy projekt, w którym jest sensowny pomysł na finansowanie mediów publicznych – mówi „Rz” Urbański. – Nie wiem, czy realny, czy zgodzi się na to Bruksela albo minister finansów. Ale propozycja do dyskusji jest.[/nice_info]
Zgodnie z tezami projektu PO rady programowe TVP, Polskiego Radia i publicznych mediów lokalnych zostaną zlikwidowane. Bardzo duże uprawnienia będzie miała za to Rada Programowa przy KRRiT, która raz na sześć miesięcy ma oceniać, czy udzielone przez FZP licencje programowe są wykonywane właściwie.
Zniknie też 17 rozgłośni lokalnych Polskiego Radia oraz 16 oddziałów terenowych TVP. Zostanie z nich utworzonych 16 spółek radiowo-telewizyjnych. Będą nadawały duże pasma wspólne, co oznacza powstanie nowych programów „niemal ogólnopolskich”. – To powrót lokalnych radiokomitetów – komentuje ze zdziwieniem Witold Kołodziejski.