Całe miasto finansuje Agorę

REKLAMA

182,5 tys. zł – to kwota, jaką Urząd Miasta Stołecznego Warszawy zapłacił z budżetu miasta – a więc z kieszeni wszystkich warszawiaków – spółce wydającej „Gazetę Wyborczą”. Pieniądze zostały przelane pod pretekstem „Święta Warszawskiego Metra” na stacji Warszawa Młociny. Jego zorganizowanie powierzono w bezprzetargowym trybie. Zawierając umowę z Agorą, miasto naciągnęło przepisy regulujące zasady udzielania zamówień z wolnej ręki.

[nice_alert]Pikanterii sprawie dodaje fakt, że tuż przed przydzieleniem Agorze lukratywnego zlecenia, Hanna Gronkiewicz-Waltz była ostro krytykowana przez media Agory, po podpisaniu umowy krytyka ucichła.[/nice_alert]

REKLAMA

Jak wynika z zamówienia opiewającego na kwotę 180 tys. zł, podpisanego między miastem stołecznym Warszawa a spółką Agora SA (ZP/EG/341/II-203/08), to opłata za przygotowanie i przeprowadzenie 25 października na stacji metra Warszawa Młociny widowiska plenerowego „Święto Warszawskiego Metra”.

Pytania i zastrzeżenia jednak budzą nie tylko koszty całej imprezy – 180 tys. zł, ale też powód i tryb zawarcia takiej umowy. Zlecenie dla spółki wydającej „Gazetę Wyborczą” miejscy urzędnicy podpisali, nie przeprowadzając wcześniej ani przetargu, ani procedury konkursowej. Tymczasem, choć przepisy ustawy o zamówieniach publicznych pozwalają w przypadku udzielania zamówienia w zakresie działalności twórczej lub artystycznej na podstawie art. 67 ust. 1 dokonać wyboru wykonawcy w trybie z wolnej ręki, to jednak obowiązująca interpretacja prawna zapisów tejże ustawy wskazuje, że w tym przypadku prawo mogło zostać złamane.

[nice_info]Dopuszczalność udzielenia zamówienia z wolnej ręki uzależniona jest od istnienia na rynku w danym miejscu i czasie tylko jednego wykonawcy, który może wykonać określone zamówienie. Co więcej, taki stan rzeczy musi mieć przy tym charakter trwały i nieprzezwyciężalny.[/nice_info]

Tymczasem w samej stolicy funkcjonuje co najmniej kilkanaście prężnych firm, które taką imprezę mogłyby zorganizować: zarówno prywatnych, jak i miejskich. Do żadnej z nich urzędnicy nie zwrócili się z ofertowym zapytaniem. Zlekceważono również największą warszawską instytucję kulturalną – stołeczną Estradę.
– Nie otrzymaliśmy takiej propozycji – przyznaje Marek Will, wicedyrektor Estrady.

[nice_alert]Z pytaniami o powód takiego a nie innego wyboru, koszty, wreszcie pominięcie przewidzianej prawem procedury zwróciliśmy się wczoraj do miejskich urzędników. Okazało się, że wyjaśnienie sprawy sprawia im poważne trudności. – My się tym nie zajmowaliśmy, to prowadziło Biuro Promocji – tłumaczy Marek Kraszewski, dyrektor Biura Kultury Urzędu Stołecznego Miasta Warszawy.[/nice_alert]

Tomasz Andryszczyk, rzecznik Hanny Gronkiewicz-Waltz, zapewnił nas wczoraj, że odpowiedzi otrzymamy
„jeszcze w tym tygodniu”. Tymczasem, jak się dowiedzieliśmy w Biurze Prawnym Urzędu Stołecznego Miasta Warszawy, stosowną opinię dyrektor tego wydziału – Jowita Dzierzgowska, jeszcze wczoraj po południu przekazała do Biura Promocji. Do Redakcji jednak nie trafiła.

[nice_alert]Autor tekstu: Wojciech Wybranowski; źródło: Nasz Dziennik[/nice_alert]

REKLAMA