Trzeba oswoić demona seksu, który owładnął wszystkich – taką misję ma łódzki psycholog, który prowadzi w szkołach zajęcia dla młodzieży. Kontrowersyjne spotkania z uczniami drugich klas szkół średnich prowadzi członek łódzkiego Towarzystwa Wiedzy Psychologicznej „Start”. Na lekcjach fizyki, angielskiego czy polskiego uczniowie mają treningi z… dotyku.
[nice_alert]Uczniowie IX Liceum Ogólnokształcącego w Łodzi, których psycholog odwiedził dwukrotnie, są zmieszani. – Na pierwszych zajęciach pan psycholog poprosił mnie, abym wyszedł na środek klasy, chwycił mnie za rękę i mieliśmy spacerować po sali. Potem pan przylgnął do mnie torsem, objął mnie za szyję i mówił, że jest mu smutno, że ma zmartwienie – opowiada zmieszany 17-letni Piotr. Psycholog tłumaczył potem uczniom, że nie ma w tym nic złego, jeśli spragniony ciepła mężczyzna przytuli się do drugiego faceta.[/nice_alert]
Potem asystentką psychologa została 17-letnia uczennica. – Ten pan położył mi rękę na brzuchu i potem dotykał pomiędzy szyją a piersiami, ale nie miałam skojarzeń z seksem. Czułam się jak u lekarza – mówi. Na kolejnych zajęciach psycholog uświadamiał młodzież, jak mężczyzna macho zwraca się do swojej partnerki. Powiedział: „Nadstaw się, będę cię używał”. Cała klasa ryknęła śmiechem. Zwrot zrobił furorę. Chłopcy umieszczają sobie go w opisach komunikatora Gadu-Gadu.
Andrzej Kuśmierczyk uspokaja, że nie robi z młodzieżą nic złego. – Oni są w piekle hormonów i wszystko kojarzy się im z seksem. Kiedy mówię: stań naprzeciwko partnera, to słowo partner wywołuje śmiech – mówi terapeuta. – Nie ma w tym nic złego, jeśli chłopca prowadzę za rękę. Będziemy dalej z nimi pracować, powinni się połapać, że kontakt fizyczny może być bezpieczny. Pytam ich: Jeżeli masz dobrego przyjaciela, zły dzień i bardzo potrzebujesz, żeby ktoś cię przytulił, to dlaczego nie poprosić o to przyjaciela? Dojdziemy w końcu do takiego szaleństwa jak w Ameryce, że nauczyciel będzie bał się zbliżyć do ucznia bliżej niż na pół metra.
Program jest finansowany z urzędu miasta i będzie kosztował 3 tys. złotych.