Czym są – a czym powinny być granice? Różni teoretycy mają na ten temat rozmaite poglądy. Np. za PRL–u uważano, że granice powinny być jak najmniej przepuszczalne (np. w 1952 roku wydano 12 – słownie: dwanaście – paszportów zagranicznych!).
[nice_alert]Przekroczenie granicy nawet do „bratniego kraju z Wielkiej Rodziny Socjalistycznej” było połączone z rewizjami (nie było takich kolejek jak dziś na granicy z Ukrainą – ale tylko dlatego, że mało było osób mających prawo granicę przekroczyć…), pas zasieków mających uniemożliwić infiltracje Świętej Ziemi Sowieckiej ze strony Polski sięgał siedem kilometrów od granicy (! – co, nawiasem pisząc, oznacza, że Sowieci dopuszczali do siebie myśl, że PRL, wzorem Albanii, ChRL, Jugosławii czy Rumunii – któregoś dnia zwróci się przeciwko ZSRS). Wbrew temu, co dziś bredzą o ujednoliceniu wszystkiego w ramach RWPG, nie wprowadzono wspólnej waluty, nie zlikwidowano ceł.[/nice_alert]
Według innych granica oznacza tylko, iż mieszkający po jednej stronie płacą podatki i podlegają prawom ustanawianym w Warszawie – a ci po drugiej: w Bratysławie. Poza tym ruch ludzi i towarów przez granice nie powinien podlegać żadnym ograniczeniom – co najwyżej odnotowywano by kto przejeżdża i co jest przewożone. Pod względem kulturowym i gospodarczym istotne jest to, że krakowiakom bliżej do Wiednia – niż do Warszawy.
[nice_info]Wydawałoby się, że znacznie nam bliżej do drugiego modelu. Tak nie jest: mieszkaniec Tarnowa więcej informacyj otrzymuje z Gdańska, niż z Koszyc! Być może przyczyną są góry na granicy – ale dlaczego bytomianin więcej wie o tym, co się dzieje w Gdyni, niż w Ostrawie? Świadczy to o ogromnym centralizmie. W Średniowieczu wymiana ludzi i towarów między państwami była o wiele większa niż dziś![/nice_info]
A u sąsiadów dzieje się dużo. Np. już–już niby rozpisane są wybory – a tu niespodziewanie p. Julia Tymoszenko w ub. środę ogłasza, że BJuT daje „Naszej Ukrainie” tydzień czasu na powrót do „pomarańczowej koalicji” – bo jak nie, to „poszuka innych rozwiązań”. Na to hasło w niedzielę „będący ponad podziałami” JE Wiktor Juszczenko osobiście obejmuje przewodnictwo rozpadającej się Ludowej Unii „Nasza Ukraina” – niewątpliwie po to, by do odrodzenia „pomarańczowego sojuszu” doprowadzić. Jednocześnie ukraińska bezpieka nasila działania przeciwko Rusinom (Ludowa Rada Rusinów Karpackich oraz Stowarzyszenie Karpackich Rusinów powołały Sejm Zakarpacia – licząc, że gdy Ukraina będzie się rozpadać, utworzą niepodległą Ruś ze stolicą w Użhorodzie). W tym samym czasie szef ukraińskiej razwiedki butnie oznajmia, że „Ukraina legalnie sprzedaje broń do rozmaitych krajów – w tym i do Gruzji”.
Co uruchomiło te działania? Ano, w tym samym czasie p. Condoleezza Rice ogłosiła w Waszyngtonie, że Gruzja i Ukraina na pewno („definitely”) przyłączą się do NATO, a „Membership Action Plan nie jest jedyną drogą do osiągnięcia tego celu”!
[nice_info]Przypomnijmy, o co chodzi. MAP – to miał być sposób na łagodne i powolne przyłączenie Ukrainy do NATO. Tymczasem Ukraińcy w większości bardziej sympatyzują z Rosją i ze zbombardowaną przez NATO Serbią – niż z Waszyngtonem. Ponadto bardzo wiele rządów państw UE jest bardziej anty–amerykańskich niż anty–rosyjskich i umiejętnie paraliżuje MAP – co nie jest zresztą trudne, gdyż podjęcie przez NATO jakiejkolwiek decyzji wymaga jednomyślności…[/nice_info]
Tu dygresja. W wyniku d***kratycznej tresury ogromna większość Polaków uważa, ze liberum veto to bardzo złą instytucją. Jednocześnie III RP przystąpiła do NATO, w którym to Pakcie ta „bardzo zła instytucja” jak najbardziej obowiązuje! Podobnie jak we Wspólnocie Europejskiej. Połowa polityków (w tym i ja) uważa, że możność wetowania głupot idących z Brukseli to „źrenica wolności”. Co prawda: III RP na ogół wetuje akurat rozsądne pomysły idące z Brukseli (są i takie!) – ale to inna sprawa…
Najwidoczniej Stany Zjednoczone wbrew WE idą na konfrontację z Federacją Rosyjską – i stawiają swoja agenturę w Gruzji i na Ukrainie w stan gotowości. Czy chodzi o rozgrywkę wewnątrz–amerykańską – jak przy napaści Gruzji na Osetię – czy zewnętrzną? Kto wie?
[nice_download]Świąteczne nowości w e-księgarnii:[/nice_download]
● Tylko u nas! „Korwin – wolnościowiec z misją” (JKM, Sommer): Pierwszy wywiad rzeka z najbardziej znanym polskim orędownikiem wolnego rynku! Kim naprawdę jest JKM?
● Tylko u nas w takiej cenie! „Mitologia efektu cieplarnianego” (Tomasz Teluk): Jedyna książka na rynku demaskująca ekofaszystów zarabiających na szantażu globalnym ociepleniem!
● Mamy ją jako jedni z pierwszych! „Sprawa Lecha Wałęsy” (Sławomir Cenckiewicz): „SB a Lech Walesa” ale w wersji przystępnej dla nie-historyka! Bez rozbudowanych przypisów i aneksów źródłowych ale z kapitalnym językiem narracji! Uzupełniona obszernym biogramem Wałęsy oraz sporą liczbą fotografii i fotokopii dokumentów!
● Rekomendacja dr Roberta Gwiazdowskiego i Romana Kluski! „Krótki kurs ekonomii praktycznej” (Krzysztof Dzierżawski): Autor demaskuje fałsz socjalistycznych haseł, uczy pragmatyzmu gospodarczego, ukazuje alternatywne do obecnych rozwiązania dla Polski!
● Końcówka nakładu! „Podatki czyli rzecz o grabieży” (Korwin Mikke) + „Czy można usprawiedliwić podatki” (T. Sommer): Pakiet dwóch klasycznych książek w świetnej cenie! Ograniczona liczba egzemplarzy!
● oraz… niezwykle inspirujące „Listy do młodego konserwatysty” (Dinesh D’Souza), wnikliwa diagnoza współczesnego świata w „Zachodzie i całej reszcie: globalizacja a zagrożenie terrorystyczne” (Roger Scruton), apologia zdrowego rozsądku w „Prawach człowieka i ich krytyce” (Adam Wielomski, Pawel Bala) i kilkanaście innych nowości!
Zapraszamy na świąteczne zakupy! W grudniu błyskawiczna wysyłka – wyłącznie priorytetem!
[nice_download]UWAGA: Przedruk artykułów (w całości lub części), jest możliwy jedynie: a) za podaniem klikalnego źródła b) tylko w niezmienionej formie: artykuł + informacje poniżej artykułu np. o ewydaniu, nowych publikacjach w sklepie;[/nice_download]