Oscarów nie będzie z powodu… strajku!?

REKLAMA

Najbliższa ceremonia rozdania Oscarów może się nie odbyć. Dlaczego? Szefowie Stowarzyszenia Aktorów Filmowych – głównej organizacji związkowej, skupiającej 120 tys. przedstawicieli tego fachu – mogą zastrajkować. Trwające od miesięcy negocjacje ze związkiem producentów filmowych i telewizyjnych w sprawie kontraktów nie przynoszą rezultatów.

[nice_alert]Toczy się walka o dusze, bo do zatwierdzenia strajku potrzeba głosów 75 procent członków gildii. A ta jest wyjątkowo podzielona. Wśród tysięcy aktorów na „tak” dla strajku są bardzo znane nazwiska, między innymi Mel Gibson, Ed Harris, Holly Hunter i Martin Sheen. Na „nie” są na przykład Jason Alexander, Danny DeVito, Mike Farrell i Rhea Perlman.[/nice_alert]

REKLAMA

2 stycznia do wszystkich 120 tysięcy członków zostaną rozesłane karty do głosowania. Muszą je odesłać do 23 stycznia, dokładnie miesiąc przed galą Oscarów. „Gdyby doszło do strajku, sytuacja byłaby koszmarna” – twierdzi Ron Howard, były aktor, a obecnie reżyser, zdobywca statuetki Oscara za „Piękny umysł”. „Nie można było wybrać gorszego momentu” – przekonuje.

Trwający już sto dni strajk scenarzystów kosztował hollywoodzkie studia 2,5 miliarda dolarów. Ile kosztować może strajk aktorów, nikt nie umie ocenić. Większość filmów, które mają pojawić się w 2009 roku, została już nakręcona. Kryzys może więc dotyczyć przełomu lat 2009 i 2010.

REKLAMA