Poczta Polska paraliżuje sądy?

REKLAMA

Liczba zaległych spraw sądowych sięga rocznie ponad milion. Wierzyciele czekają na odzyskanie pieniędzy nawet 830 dni, a ustanowienie spadku ciągnie się czasem i 10 lat. To między innymi dzięki Poczcie Polskiej.

[nice_alert]- Mieliśmy różne okresy współpracy z Pocztą Polską. Raz było lepiej, a raz gorzej. Ostatnio jest bardzo źle. Nawet połowa rozpraw jest u nas w sądzie odraczana, bo Poczta czegoś nie doręczyła w terminie albo nie zrobiła tego tak, jak powinna – wzdycha ciężko sędzia Marcin Łochowski, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego Warszawa-Praga.[/nice_alert]

REKLAMA

Jak podaje „Gazeta Wyborcza”, winna jest tzw. zwrotka, czyli przyklejone na kopercie potwierdzenie odbioru. Zgodnie z prawem zwrotka wędruje do adresata wraz z wezwaniem na rozprawę. Poczta doręcza ją z powrotem do sądu na dowód, że uczestnik procesu został prawidłowo powiadomiony o terminie rozprawy.

[nice_info]Według Łochowskiego problemem jest to, że narodowy operator często jej nie doręcza. Polskim sądom – i tak nie najszybszym – życia to nie ułatwia. Liczba zaległych spraw sięga co roku grubo ponad milion. Na odzyskanie pieniędzy od nieuczciwego kontrahenta przedsiębiorca czeka 830 dni (to dane Banku Światowego). Dla porównania Litwin – 210, a Węgier – 335. Na podział spadku czasem i 10 lat to za mało. Zwłaszcza że dla niektórych głuche połączenie między Pocztą Polską a sądami to okazja do szachrajstw – czytamy w „Gazecie Wyborczej”.[/nice_info]

REKLAMA