Chodakiewicz: Inflacja edukacyjna. Szkoły w USA

REKLAMA

Już dziś edukacja uniwersytecka na poziomie „undergraduate” kosztuje w USA około 150 tysięcy dolarów. Na pewno cena wzrośnie. Wiąże się to z inflacją oraz z egalitarnym pędem do uczęszczania na uniwersytety. Właściwie każdy chce doświadczyć żakowskiej przygody. Często studentów jest więcej niż miejsc. Dlatego uniwersytety stale podwyższają czesne. A poza tym każdy chciałby „godnie zarabiać”.

[nice_alert]Pracodawcy coraz częściej wymagają stopień bakałarza od nowych pracowników. Bez tego trudno zapewnić sobie „godne życie”. Wykształcenie jest jedynym chyba dobrem, którego nikt nie może skonfiskować. Wiedza zostaje w głowie. Ale libertarianin Charles Murray ostrzega, że pęd na uniwersytety powoduje inflację edukacyjną. Poziom stale się obniża. Dla niego jasne jest, że większość nie powinna studiować. Zamiast tego proponuje szkoły wyższe przysposobienia zawodowego. Już teraz Ameryce brakuje hydraulików, mechaników, pielęgniarek, czy kucharzy.[/nice_alert]

REKLAMA

Jasne, że można skończyć college z taką specjalizacją, ale – według Murraya – prowadzi to do bastardyzacji systemu edukacyjnego. Przeciętniacy powinni się zadowolić specjalnymi zawodówkami po szkołach średnich; tylko wybitni powinni studiować.

Ponadto obniża się poziom profesury. Szczególnie dotyczy to humanistyki, gdzie szaleje polityczna poprawność a jej komisarze klonują się, promując zwykle miernoty. Ćwiczą studentów w takt kakafonii marksizm-lesbianizmu oraz studiów wesołkowatych (gay) i inżynierii płciowo-świadomościowej (gender) w sosie post-modernistycznym. Aż strach bierze, że za takie badziewia płaci się czesne.

[nice_info]Rodzice stają przed dylematem: gdzie posłać dzieci aby – po pierwsze – miały zapewnione lepsze życie; po drugie, aby nauczyły się czegoś solidnego; a po trzecie – a jest to ważne przynajmniej dla niektórych świadomych swych obywatelskich obowiązków rodziców – aby zapewnić cywilizacyjną kontynuację tradycyjnym wartościom, które stanowią o sile Ameryki: rodzinie, religii, patriotyzmowi, własności prywatnej i wolności.[/nice_info]

Chyba najsolidniejszą edukacje klasyczną wciąż oferuje University of Chicago, który utrzymał swój słynny „Program Wielkich Ksiąg” – od Sokratesa chronologicznie w górę – wszystkich „martwych białych facetów”. Do pewnego stopnia klasyczną edukację oferuje też University of Virginia. Niestety w tzw. Lidze Bluszczowej w programie obowiązkowym (core curriculum) tych rzeczy właściwie nie ma. Ale klasyka jest w katolickim University of Dallas, który wyjątkowo pozostaje rzeczywiście katolicki. Tam nawet wśród profesury istnieje równowaga między konserwatystami a lewicowymi liberałami. Odwrotnie niż w Notre Dame czy Georgetown, które są raczej nominalnie katolickie, mimo, że w pełni akceptują całą gamę postępowości, a w tym i wesołkowate programy i analogiczne organizacje na campusie.

W Georgetown (ale nie w Loyola University w Los Angeles) jakiś czas temu ściągnięto krzyże ze ścian, a biskupa za ten czyn tolerancjonizmu krytykował nawet… rabin-profesor. Niedawno o krzyż był bój w William and Mary College, chociaż naturalnie nie o wesołkowatość, która jest już dawno tam ustanowiona. W integrystycznie protestanckim Patrick Henry College są krzyże, ale nie ma wesołkowatości. Zeszłą wiosną nawet uczelnia ta miała desant wesołków z ogólnofederalnej organizacji tej orientacji ale po prostu wyproszono ich. Władze collegu stwierdziły, że nie będą tolerować rzeczy niezgodnych z Biblią. I już.

[nice_info]Mogą bowiem Patrick Henry to nie tylko uczelnia prywatna, ale również nie przyjmuje pieniędzy państwowych. Kłopot jest z tym, że większość uczelni, które czerpią z pieniędzy podatnika – na poziomie federalnym, stanowym, czy powiatowym – są zobligowane prawem, aby zaakceptować i wdrażać w życie regulacje i prawa państwowe. A te oparte są na eglitaryzmie, czyli rzekomo tzw. „równości wobec prawa.”[/nice_info]

Równość dotyczy właściwie każdej postawy, nawet patologicznej. Technicznie chyba wszystkiego oprócz rasizmu i antysemityzmu. W niektórych miejscach przyjmowanie państwowych funduszów prowadziło nawet do eliminacji programów sportowych. Na przykład, wystarczy, że ktoś poskarży się, że dziewczyny nie mogą należeć do zespołu zapaśniczego uczelni, albo, że taki zespół istnieje tylko w składzie męskim. Trzeba go skasować bowiem jak mogą być zapaśnicy a nie zapaśniczki? Wynika to jasno z federalnego programu Title IX, który funduje takie projekty.

Szkoły takie jak The Citadel – twierdza edukacji wojskowej – musiały zacząć przyjmować dziewczyny. Koedukacja jest bowiem jednym z fetyszy egalitarystów. Lewicowcy bronią się, że w ten tylko sposób udało się doprowadzić do desegregacji rasowej. Kłopot w tym, że przecież nadal istnieją uczelnie czysto żeńskie czy murzyńskie, jak również afro-amerykańskie bądź latynoskie korporacje i inne organizacje studenckie, z których z definicji wykluczeni są przedstawiciele wywodzącej się z Europy większości. W ten selektywny sposób równość dyktuje, że tolerujemy, czyli aprobujemy, wszystko mniejszościowe.

[nice_alert]Aby takie szaleństwa nie miały miejsca, trzeba unikać przyjmowania pieniędzy podatnika. Jedna z najlepszych uczelni na poziomie undergraduate, która odniosła sukces odrzucają pokusę państwowego garnuszka to konserwatywno-libertariański Hillsdale College (www.hillsdale.edu). Założono go w 1844 r. Do dziś określa się jako uczelnia „chrześcijańska i liberalna”. Liberalna naturalnie w stylu XIX w.[/nice_alert]

W Hillsdale od samego początku przyjmowano na uczelnie czarnych Amerykanów, w tym zbiegłych niewolników czy ich potomstwo. Co więcej, nie dyskryminowano nikogo na podstawie płci czy pochodzenia. Nie trzeba było politycznej poprawności aby uznawać równość wszystkich ludzi przed Bogiem. Ale naturalnie od początku dyskryminuje się według zdolności. Miernot do Hillsdale nie przyjmują. Nie ma punktów za pochodzenie czy rasę. Dlatego uczelnia pogardliwie odrzuciła tzw. affirmative action (akcję afirmatywną) opartą przecież na rasistowskich podstawach promowania mniejszości.

[nice_info]Hillsdale odciął się od szaleństw inżynierii społecznej. Dlatego rząd federalny zagroził odebraniem wszelkich funduszy. W wypadku tej uczelni dotyczyło to głównie zewnętrznych stypendiów państwowych, które otrzymywali niektórzy studenci (często za wybitne osiągnięcia na polu naukowym). Hillsdale podkreślał, że prawo federalne dużo ostrzej dyskryminuje studentów niż jakiekolwiek przepisy wewnątrzuczelniane. College zrezygnował ze wszelkich form czerpania z pieniędzy publicznych. Dzięki szczodrobliwości konserwatystów i libertarian, a w tym i wielu absolwentów, college radzi sobie całkiem dobrze. Znalazły się pieniądze i na stypendia i na wszystko inne.[/nice_info]

O Hillsdale jest głośno nie tylko dlatego, że sprawą funduszy państwowych i stypendiów zajął się Sąd Najwyższy USA, czy dlatego, że jeden z najbardziej prominentnych rektorów tej uczelni zamieszany był w skandal z własną synową. O collegu słychać w całym imperium bowiem ponad 1.7 miliona czytelników otrzymuje co miesiąc za darmo uczelnianą publikację Imprimis. Pismo wychodzi już niemal 40 lat. Składają się na nią głównie skróty wystąpień konserwatystów i libertarian, którzy odwiedzają campus, albo uczęszczają na sponsorowane przez uczelnię „Seminaria Przywództwa Narodowego”.

Wyciągam kilka ostatnich numerów Imprimis. W maju 2008 Patrick Toomey opisał z ekonomicznego punktu widzenia „okres największej prosperity w historii świata” czyli czasy obecne, a Dick Armey opowiadał o potrzebie kontynuowania reform wolnorynkowych; w czerwcu 2008 John O’Sullivan wspominał Margaret Thatcher; w lipcu 2008 mieliśmy dwugłos Edwarda J. Erlera i Michelle Malkin na temat nielegalnej emigracji. W sierpniu Mark Steyn skrytykował regulacje państwowe w Kanadzie zagrażające wolności słowa, a faworyzujące mniejszości, szczególnie radykalnych islamistów. We wrześniu opublikowano mowę Sary Palin do studentów, absolwentów i dobroczyńców Hillsdale, oraz alarm Briana T. Kennedyego na temat obrony przeciwrakietowej (www.missilethreat.com).

W październiku Michael Ledeen wykładał o Iranie; w listopadzie Dinesh D’Souza miał odczyt: „Stworzeni jako równi: Jak chrześcijaństwo ukształtowało Zachód.” W końcu w grudniu sam rektor Larry P. Arnn zastanawiał się jak rozwiązać obecny kryzys. Musimy oprzeć się na zasadzie obrony wolności, a w tym wolnego rynku. Imprimis czyli na pierwszym miejscu.

[nice_download]Wybrane ksiażki w e-księgarnii:[/nice_download]


Tylko u nas!Korwin – wolnościowiec z misją” (JKM, Sommer): Pierwszy wywiad rzeka z najbardziej znanym polskim orędownikiem wolnego rynku! Kim naprawdę jest JKM?

Tylko u nas w takiej cenie!Mitologia efektu cieplarnianego” (Tomasz Teluk): Jedyna książka na rynku demaskująca ekofaszystów zarabiających na szantażu globalnym ociepleniem!

Mamy ją jako jedni z pierwszych!Sprawa Lecha Wałęsy” (Sławomir Cenckiewicz): „SB a Lech Walesa” ale w wersji przystępnej dla nie-historyka! Bez rozbudowanych przypisów i aneksów źródłowych ale z kapitalnym językiem narracji! Uzupełniona obszernym biogramem Wałęsy oraz sporą liczbą fotografii i fotokopii dokumentów!

Rekomendacja dr Roberta Gwiazdowskiego i Romana Kluski!Krótki kurs ekonomii praktycznej” (Krzysztof Dzierżawski): Autor demaskuje fałsz socjalistycznych haseł, uczy pragmatyzmu gospodarczego, ukazuje alternatywne do obecnych rozwiązania dla Polski!

Końcówka nakładu!Podatki czyli rzecz o grabieży” (Korwin Mikke) + „Czy można usprawiedliwić podatki” (T. Sommer): Pakiet dwóch klasycznych książek w świetnej cenie! Ograniczona liczba egzemplarzy!

oraz… niezwykle inspirujące „Listy do młodego konserwatysty” (Dinesh D’Souza), wnikliwa diagnoza współczesnego świata w „Zachodzie i całej reszcie: globalizacja a zagrożenie terrorystyczne” (Roger Scruton), apologia zdrowego rozsądku w „Prawach człowieka i ich krytyce” (Adam Wielomski, Pawel Bala) i kilkanaście innych nowości!

[nice_download]UWAGA: Przedruk artykułów (w całości lub części), jest możliwy jedynie: a) za podaniem klikalnego źródła b) tylko w niezmienionej formie: artykuł + informacje poniżej artykułu np. o ewydaniu, nowych publikacjach w sklepie;[/nice_download]

REKLAMA