Otwarty homoseksualizm nie jest już dzisiaj w Europie wyrokiem śmierci dla polityka – podał dzisiejszy „Dziennik”. Na poparcie tezy gazeta przytoczyła szereg przykładów.
[nice_alert]”W fotelu premiera Islandii zasiadła właśnie zdeklarowana lesbijka. Jesienią wielkie szanse na posady dwóch niemieckich wicekanclerzy mają homoseksualista oraz potomek tureckich emigrantów. Nie wspominając już o Afroamerykaninie w Białym Domu”[/nice_alert]
Na naszych oczach inność przestała być przeszkodą w politycznej karierze. Wręcz przeciwnie. Okazała się atutem – deklaruje gazeta. „Guido Westerwelle (48-letni szef FDP, największej niemieckiej partii opozycyjnej) z dumą podkreśla, że elegancja zawsze była jego prywatną formą buntu. „Dorastałem w czasach lewicowej hippisowskiej kontestacji. Na przekór chodziłem w dobrze skrojonych garniturach i głosiłem, że socjalizm to zły pomysł” – wspomina. Kontestatorom z pokolenia ’68 nie jest wdzięczny nawet za rewolucję seksualną. Wcale nie uważa, że to wywołany wówczas proces przemian obyczajowych pozwolił jemu – zdeklarowanemu homoseksualiście – występować dzisiaj w roli niemal pewnego kandydata na stanowisko szefa niemieckiej dyplomacji po jesiennych wyborach do Bundestagu. „To zasługa idei liberalnych. Liberał jest indywidualistą, który stawia na siłę osobowości. Na tej podstawie wierzę, że jestem najlepszym kandydatem na to stanowiska. Moje życie prywatne nie jest tu żadną przeszkodą” – mówi.
[nice_info]Westerwelle uważa wręcz, że jego seksualna orientacja nie tylko nie wyklucza go z gry o najwyższe stanowiska w największym państwie Europy, ale odwrotnie, „jest wielkim politycznym atutem”[/nice_info]
Westerwelle nie stąpał po całkiem nieznanym gruncie. Homoseksualne tabu złamali przed nim dwaj inni wpływowi niemieccy politycy. – Jestem gejem i tak jest dobrze – powiedział w 2001 r. ubiegający się o fotel burmistrza Berlina z ramienia SPD Klaus Wowereit. Powiedzonko weszło do obiegu i przysporzyło socjaldemokracie popularności w kosmopolitycznym Berlinie. Wowereit rządzi niemiecką stolicą do dziś, a wielu widzi w nim nawet przyszłego kandydata na kanclerza Niemiec.
[nice_info]Dwa lata później okazało się, że homoseksualistą jest też chadecki burmistrz Hamburga Ole von Beust. Po ujawnieniu swojej orientacji nie stracił na popularności i jest wymieniany w gronie najgroźniejszych rywali Angeli Merkel do przewodzenia „niemieckim konserwatystom”.[/nice_info]
Politolog z Bremy – Lothar Probst stwierdza wprost, że na zachodzie Europy inkasuje się coś w rodzaju premii za swoją inność. „Homoseksualizm czyni polityka bardziej rozpoznawalną postacią, co ma kapitalne znaczenie dla kochających barwne postacie mediów elektronicznych” – mówi.
Tej prawidłowości dowodzi również biografia nowej premier Islandii Johanny Sigurdardottir, która stała się pierwszym (nie licząc krótkiego epizodu p.o. premiera Norwegii Pera Kristiana Fossa w 2002 r.) otwarcie homoseksualnym szefem rządu w najnowszej historii. 66-letnia islandzka socjaldemokratka weszła do polityki i stała się czołowym przywódcą związkowym jeszcze jako „przykładna żona i matka dwóch synów”. Dopiero kilka lat później Sigurdardottir odeszła od męża i związała się ze znaną islandzką dziennikarką i aktorką Joniną Leosdottir. W 2002 r. obie panie wstąpiły nawet w związek partnerski. Mimo tak burzliwego życia prywatnego Sigurdardottir od lat pozostaje najbardziej popularnym politykiem Islandii.
[nice_download]źródło: Dziennik, IAR, materiały własne[/nice_download]