Już niedługo wychowanie seksualne przestanie być „niechcianą” lekcją. Stanie się przedmiotem obowiązkowym, przez co szkoły nie będą mogły już tak łatwo unikać jego nauczania. „Dziennik” dotarł do przygotowanych przez resort edukacji nowych rozwiązań, które zaczną obowiązywać od września.
[nice_alert]Jak do tej pory wyglądała nauka wychowania seksualnego? Rodzice musieli wyrazić pisemną zgodę, by ich dziecko uczyło się m.in. o antykoncepcji. W praktyce wiele szkół w ogóle nie wprowadzało nauczania tego przedmiotu – rodzice takich pism nie pisali, a nauczyciele ich nie ponaglali. Szkoły czuły się więc zwolnione z uczenia wychowania seksualnego.[/nice_alert]
„Program nauczania jest już i tak przeładowany. I rodzice, i uczniowie jak mogą uciekają od zajęć dodatkowych, a takim jest obecnie wychowanie seksualne. Wolą położyć nacisk na naukę konkretnych przedmiotów, które pojawią się na egzaminach i zagwarantują dostanie się do wybranej szkoły” – tłumaczy Maria Łabęcka, wicedyrektor warszawskiego Gimnazjum nr 106.
[nice_info]W jej szkole w ogóle nie ma wychowania seksualnego, ku zadowoleniu wszystkich stron: uczniów, rodziców i szkoły. „Nie było ich po co organizować” – dodaje wicedyrektor Łabęcka. Ministerstwo edukacji che, by od nowego roku szkolnego rodzice pisemnie nie wyrażali zgody na to, by ich dziecko chodziło na lekcje wychowania seksualnego. Dodatkowo teraz ten przedmiot nie będzie się już odbywał w ramach zajęć pozalekcyjnych, ale znajdzie się w oficjalnym planie zajęć.[/nice_info]
Łączenie w roku będzie to 14 godzin lekcyjnych. Wprawdzie nie będzie z niego ocen, ale jeśli rodzice nie napiszą pisma, że się nie zgadzają, by ich dziecko chodziło na te lekcje, a uczeń nie przyjdzie, będzie miał nieobecność nieusprawiedliwioną. Tylko pełnoletni uczniowie będą sami decydować, czy na zajęcia chcą chodzić, czy nie.