Wszechwładza urzędników: „Bo agresywnie ingeruje w linię nieba”

REKLAMA

„Bo agresywnie ingeruje w linię nieba” – pod tym pretekstem jednemu z operatorów odmówiono instalacji anteny! Polskie prawo jest tak niejasne, że od urzędnika zależy, czy zamiast 30 dni operator na zgodę poczeka nawet kilkanaście miesięcy.

[nice_alert]Dziś główną przeszkodą w rozwijaniu inwestycji jest przerost biurokracji. Z technicznego punktu widzenia 100 tys. mieszkań można podłączyć do szybkiego internetu w trzy tygodnie – ocenia Tomasz Kulisiewicz, ekspert telekomunikacyjny firmy doradczej Audytel. – W praktyce proces ciągnie się latami, bo zdobywanie odpowiednich pozwoleń jest prawdziwą drogą przez mękę.[/nice_alert]

REKLAMA

Wtórują mu operatorzy:

[nice_info]Największym problemem jest polski system prawny. Brak jasnych przepisów stwarza sytuację, w której decyzje urzędników są w dużym stopniu uznaniowe – mówi Jacek Niewęgłowski, członek zarządu P4, operatora sieci Play. W skrócie chodzi o to, że urzędnicy bliźniacze sprawy interpretują na różne sposoby.[/nice_info]

Pozornie to błaha rzecz: jak zaklasyfikować umieszczenie nadajnika na dachu budynku. I tu urzędnik ma pole do popisu, bo w polskim prawie takich przegródek ma aż pięć (nadbudowa, przebudowa, rozbudowa, instalacja lub montaż). A każda wiąże się z innymi dla operatora konsekwencjami. – Jeśli urzędnik uzna, że to zwykła instalacja lub montaż, konstrukcja wymaga zgłoszenia i po 30 dniach bez protestu można ją stawiać, bo jest legalna – mówi Jacek Wilczewski, radca prawny, wspólnik w kancelarii Grynhoff Woźny Maliński. Gorzej, gdy uzna, że to nadbudowa – wówczas operator musi mieć decyzję lokalizacyjną i pozwolenie na budowę. Uzyskanie tych dokumentów zajmuje kilkanaście miesięcy i wiąże się z dużo wyższymi kosztami. A operator i tak nie ma pewności, czy zgodę dostanie. – Urzędy często blokują instalowanie anten, twierdząc, że szpecą widok lub zbyt agresywnie ingerują w linię nieba – twierdzi Wilczewski.

[nice_info]Play doświadczył tego na własnej skórze, rozbudowując m.in. sieć nadajników internetowych. Jak mówi Niewęgłowski, na nic zdało się kilkadziesiąt orzeczeń sądowych potwierdzających, że to montaż i pozwolenia nie wymaga. – I tak znajdzie się urzędnik, który pozwolenia będzie się domagał.[/nice_info]

– Poszedłem do nadzoru budowlanego z argumentami, że maszt o wysokości do 10 metrów nie wymaga pozwolenia, lecz jedynie zgłoszenia – opowiada lokalny operator z Pomorza. Usłyszał: „Może i tak jest, ale my tak nie praktykujemy”.

Od decyzji urzędnika zależy też, jak szybko operator przeciągnie kabel z sąsiedniego budynku – bo może uznać to za przyłącze (wystarcza zgłoszenie) lub za sieć i tu znów konieczne jest pozwolenie na budowę. Nie łatwiej jest ze stawianiem masztu w szczerym polu – jeśli gmina w planie zagospodarowania przestrzennego nie przewidziała jednoznacznie, że maszty stawiać można, to zaczynają się problemy. Najczęściej operator musi wystąpić o zmianę planu. – A na to trzeba czekać minimum dziewięć miesięcy – mówi radca prawny.

[nice_download]Źródło: Gazeta Wyborcza, PAP, materiały własne (otrzymane od operatorów)[/nice_download]

REKLAMA