Moto-biurokracja

REKLAMA

Najlepszą metodą ratunku dla przemysłu samochodowego jest możliwość odliczania pełnego VAT-u od zakupu nowych samochodów, bez względu czy kupowane auto posiada „kratkę”, czy też nie.

Od dotacji do nacjonalizacji

REKLAMA

Bieżący kryzys unaocznia bezradność polityków, ich niekompetencję oraz wiedzę ekonomiczną zredukowaną do neomarksizmu, a w najlepszym przypadku do prymitywnego keynsizmu. W ramach „walki z kryzysem” pojawiają się coraz bardziej absurdalne pomysły ze strony rządzących. Zaczęto od dotowania koncernów samochodowych, czyli pokrywania ich strat, nieefektywnego zarządzania oraz płaceniu za to, aby działały równie źle jak do tej pory. Problem pojawił się wtedy, gdy w kolejce po dotacje zaczęły ustawiać się inne branże.

[nice_alert]W sukurs rządowi przyszli demonstrujący związkowcy. Działacze z gliwickiej fabryki Opla zażądali… nacjonalizacji zakładu. Ciekawe, jak miałaby wyglądać nacjonalizacja prywatnej firmy, której roczne przychody to połowa budżetu naszego kraju. W końcu media podsunęły ministrom kolejny pomysł z bogatej Europy, aby każdemu obywatelowi, który kupi nowe auto wypłacać 1000 euro. Pozostaje tylko czekać, aż po swoje dopłaty ustawią się producenci sprzętu AGD, telewizorów czy rowerów.[/nice_alert]

A przecież problem przemysłu samochodowego można rozwiązać w znacznie lepszy sposób. Wystarczy przestać oszukiwać samych siebie, że Fiat Panda i Seicento to świetne samochody dostawcze, które zmieniają swoje oblicze z ciasnych osobówek, gdy wmontuje im się między siedzeniami kawałek drutu i blachy.

Kafkę za kratkę

Idiota, który wymyślił przepis, który pozwala na masową produkcję ciężarówek przez ministerstwo finansów, powinien zostać uhonorowany medalem im. Franza Kafki. W swej istocie to genialny biurokratyczny projekt, który pozwala państwu zarabiać na fikcyjnej homologacji i daje zatrudnienie tysiącom nikomu niepotrzebnym urzędnikom.

[nice_info]Do czasu naszego wejścia do Unii przedsiębiorcy mogli odliczać VAT od zakupionych samochodów i paliwa, jeśli ministerstwo finansów uznawało je za samochody ciężarowe. Dzięki absurdalnemu przepisowi, przedsiębiorstwa przebierały w ofertach pseudociężarówek, przerabianych z najzwyklejszych samochodów osobowych. Zagraniczni turyści dziwili się dlaczego co drugie auto w kraju służy do przewożenia dzikich zwierząt, nie znając rzeczywistego powodu montażu osławionych „kratek”.[/nice_info]

Po 1 maja 2004 r. przepisy zmieniły się. Częściowo skończono z fikcją, ukarano jednak przedsiębiorców. W myśl nowego rozporządzenia odliczenie pełnego VAT-u zostało zarezerwowane dla aut, których ładowność przekracza 697 kg dla maszyn pięcioosobowych. Następnie, w sierpniu 2005 r., ograniczono ten przywilej dla samochodów z jednym rzędem siedzeń i pick-up’ów. Jak nie trudno się domyśleć, sprzedaż pick-up’ów bije od tego czasu rekordy.

Nabywcy aut osobowych mogli odliczyć maksymalnie 60 proc., ale tylko 6000 z VAT’u, co oznaczało, że dla auta o wartości ok. 90 tys. złotych brutto, udawało się uratować tylko ok. 1/3 kwoty z rzeczywiście zapłaconej 22 proc. VAT’u.

Powrót absurdu

Na ratunek polskim firmom przyszła znowu biurokracja, tyle, że unijna. Firma Magoora pozwała Polskę przed Europejskim Trybunałem Sprawiedliwości w Luksemburgu. W grudniu ubiegłego roku ETS zakwestionował polskie przepisy podatkowe. Urzędy skarbowe będą musiały zwrócić 4 mld złotych zrabowane polskim firmom.

[nice_info]Naturalnie przedsiębiorcy cieszą się, że będą mogli odzyskać swoje pieniądze. Niestety grozi nam powrót absurdu zwanego „kratką”. Podatnicy, którzy chcą odliczyć VAT, będą musieli mieć świadectwo homologacji, z którego wynika, że auto nie jest osobowe. Ministerstwo finansów nie daje jednak za wygraną i zapowiada, że utrudni odliczanie pełnego VAT-u nowymi przepisami. Niemniej urzędy, które będą wydawały świadectwa koncernom już zacierają ręce.[/nice_info]

Producenci też nie narzekają. Z bombonierką i kwiatami ustawiają się w kolejce na schodach ministerstwa, aby za 2-3 miesiące wstawić do salonów nowe modele osobowych ciężarówek. Dealerzy zapowiedzieli, że auta z homologacją będą o kilka tysięcy droższe od tych bez. Producenci kratek też się cieszą – czas żniw powraca.

[nice_info]Na tym właśnie polega absurdalność biurokratycznej machiny. Gdyby przedsiębiorca mógł odliczyć pełny VAT od każdego samochodu, sprzedaż aut rosłaby mimo kryzysu, bez zbędnych dopłat i dotacji. Ceny aut firmowych byłyby niższe, bo nie trzeba byłoby płacić, ani za kratkę, ani za homologację. Wzrosłaby efektywność wykorzystywania samochodów flotowych. Samochody homologowane najczęściej wożą… powietrze. „Ciężarowa” Toyota Yaris, jest rejestrowana do przewożenia 2 osób, zamiast 4, a Mitsubishi Outlander Van dla 4 osób, zamiast dla 7.[/nice_info]

Producenci kratek zaczęliby produkować inne elementy, które są potrzebne na rynku.
Bez pracy pozostaliby jedynie urzędnicy. Ale nie oszukujmy się – to przecież dla nich tworzone są podobne przepisy…

[nice_download]Nowe książki w księgarni:[/nice_download]

Rekomendacja Miltona Friedmana!Przygody Jonatana” (Ken Schoolland): Fantastyczny i absolutnie niepowtarzalny podręcznik wolnościowej ekonomii dla dzieci i młodzieży! Bardzo przystępna forma opowiadania gwarantuje długie godziny lektury! Jest w niej przygoda, sensacja, dramat, komedia ale przede wszystkim edukacja! Pozycja została przełożona na ponad 50 jerzyków i opublikowana w tyluż krajach świata! Do książki została dołączona polska i angielska wersja audio na płycie CD.

Żydzi a Kościół katolicki – bez cenzuryKościół, Żydzi, Polska” (x. Waldemar Chrostowski): Pierwsza w Polsce książka, która dialog katolicko – żydowski ukazuje bez tzw. „politycznej poprawności”! Ponieważ Autor przez cale lata był w ten dialog zaangażowany macie Państwo pewność, że wyłożone informacje są prawdziwe!


Tylko u nas!Korwin – wolnościowiec z misją” (JKM, Sommer): Pierwszy wywiad rzeka z najbardziej znanym polskim orędownikiem wolnego rynku! Kim naprawdę jest JKM?

REKLAMA