Jak to dobrze, że przed zbliżającymi się wyborami do Parlamentu Europejskiego rząd pana premiera Tuska znowu wkroczył na drogę propagandy sukcesu! Świadczy o tym nie tylko urzędowy optymizm, bo ten występował jeszcze za sanacji – i poeta, przedstawiając „Wiosnę rządu”, pisał, że „radosna twórczość kipi wszędzie wbrew opozycji niecnym krzykom; niedługo wydać trzeba będzie letnie mundury urzędnikom”; nie tylko 20-miliardolarowa pożyczka z Międzynarodowego Funduszu Walutowego, dzięki której znowu zostaniemy dziesiątą potęgą gospodarczą świata, jaką byliśmy już raz, za panowania Edwarda Gierka, a kiedy trzeba będzie tę pożyczkę spłacić, to wtedy „Adam i cholera, a potem Juliusz i suchoty, o filareci, biedne dzieci, kochany kraju złoty”; nie tylko kwitnący stan naszej gospodarki, która ponownie okazała się całkowicie uodporniona na kryzysy, niczym inuickie przedsiębiorstwo połowu fok i wielorybów na Aleutach.
[nice_alert]To wszystko, a nawet każdy powód z osobna całkowicie uzasadniałby powrót do propagandy sukcesu i nic dziwnego, że rząd na wołowej skórze spisał listę swoich 500 sukcesów i osiągnięć. „Wprawiono klamkę na przystanku w Cisach. O Batorym grzmiały senatory. I był raut i telegram od króla Borysa: klamka cudo, trzymajcie się. Borys”. W domu bez klamek, w jaki pod rządami premiera Tuska, wicemarszałka Niesiołowskiego i wicepremiera Pawlaka oraz nadzorem naszej Katarzyny Wielkiej powoli przekształca się Polska, nawet klamka, a zresztą jakie tam „nawet” – zwłaszcza klamka staje się wydarzeniem epokowym![/nice_alert]
Ale te wszystkie powody bledną przy przyczynie rzeczywistej, jaką jest położenie emerytów i studentów na Lubelszczyźnie. Nie tylko w koszmarnych czasach dzikiego kapitalizmu, kiedy to wolny najmita słuchał, jak ból wśród pól żałośnie wyje, ale nawet za komuny, kiedy byliśmy dziesiątą potęgą gospodarczą świata, położenie emerytów i studentów nie wzbudzało w nikim zawiści. Wprawdzie popularna śpiewka głosiła, że „pomiędzy bogobojnym ludem (a niech cholera go pokręci!) zawsze się znajdzie jakiś student. Ech studenci; urwać, ukręcić łeb!” – ale to się tak tylko śpiewało, bo taki student, jeden z drugim, bardzo często „w częściach dolno-tylnych nierozwiązany miał problem tekstylny”.
[nice_info]O emerytach w ogóle szkoda było wspominać – zabiedzone to, schorowane, przemykało się pod ścianami, żeby tylko partia przypadkiem go nie zauważyła, bo zaraz by zaczęła go molestować, żeby popierał ją czynem i umierał przed terminem. Tymczasem teraz położenie studentów i emerytów zmieniło się nie do poznania![/nice_info]
Po prostu rzygają pieniędzmi i nie wiedząc już, co z nimi zrobić, wysyłają po 10, po 20 tysięcy na kampanię posła Janusza Palikota. Żeby chociaż ten poseł Janusz Palikot był jakimści głodomorem, co to wyjada kit z okien, a jak złapie na Boże Narodzenie wronę, to ucztuje aż do Trzech Króli, ale gdzie tam! Poseł Janusz Palikot, powiadają, ma 100 razy więcej złota, niż sam waży, a przecież nie waży mało, bo kawał z niego chłopa! Wprawdzie złe języki rozpuszczają fałszywe pogłoski, że to poseł Palikot wysłał umyślnych na drogi i opłotki, żeby brali takiego studenta czy emeryta, szli z nim do banku, wręczali mu pieniądze, żeby tamten ze swojego konta przelał je na konto komitetu wyborczego posła Janusza Palikota, ale kto by tam w takie rzeczy wierzył, zwłaszcza gdy poseł Janusz Palikot nie tylko energicznie im zaprzeczył, ale nawet zapowiedział pozwanie autora tych rewelacji przed niezawisły sąd?
[nice_info]I słuszna jego racja, bo nie tylko niezawisła prokuratura w Lublinie, ale również jeszcze niezawiślejsza prokuratura w Radomiu nie zauważyły niczego podejrzanego. Widać już zdążyły się przyzwyczaić, że lubelscy studenci, nie mówiąc już o emerytach, pieniędzy mają w bród („piniędzy u mnie w bród, kobita pije miód, sensacja, dziś kino gra i ucha cha i tłum się pcha i pchają się wariaty, chcą widzieć te dramaty, dyrektor, widząc ruch, z radości gładzi brzuch!”).[/nice_info]
Inna rzecz, że ci studenci nie mogli sobie przypomnieć, skąd właściwie im tak rzygnęło tymi pieniędzmi, ale – powiedzmy sobie szczerze – gdyby, dajmy na to, komuś z nas też tak rzygnęło, to co – leciałby zaraz do prokuratora, żeby mu się zwierzyć? Nie wiem, nie pamiętam – to jest odpowiedź pełna godności, więc nic dziwnego, że na widok takiej godnej postawy nawet najbardziej wścibskiemu prokuratorowi mięknie rura. Poza tym – taka forsa… Od razu widać, że na biednego nie trafi ło. Wprawdzie podobno teraz już w programach studiów prawniczych nie przywiązuje się takiej wagi do prawa rzymskiego jak kiedyś, ale nawet i teraz prokurator musi pamiętać, że już starożytni Rzymianie zauważyli, iż nie ma takiej bramy, której nie przeszedłby osioł obładowany złotem. Cóż dopiero poseł Janusz Palikot, który nie jest przecież żadnym osłem, tylko belwederskim magistrem ze ścisłej filozofii.
[nice_alert]Toteż podczas zamarkowanego przesłuchania, jakiemu poddał się poseł Janusz Palikot u pani redaktor Moniki Olejnik, niewinność jego wypłynęła na wierzch niczym oliwa sprawiedliwa, bo przecież i pani redaktor wie, że te przesłuchania są po to, by cnota została nagrodzona, a tylko niecnota ukarana. Zaraz tedy wydało się, że ten zły język na pewno ma schizofrenię bezobjawową, a w ogóle wszystkie te oskarżenia mają charakter polityczny, bo przecież zbliżają się wybory do Parlamentu Europejskiego i w ogóle. Takie rzeczy pani redaktor i sama wie, ale co to komu szkodzi, jak powtórzy je przed kamerami sam poseł Janusz Palikot?[/nice_alert]
To nikomu nic nie szkodzi, zwłaszcza że pani redaktor Olejnik może się nadymać, dajmy na to, przesłuchując ministra sprawiedliwości i generalnego prokuratora w jednej osobie, ale przy pośle Januszu Palikocie to ona jest skromna Stokrotka, niczym przy Leszku Balcerowiczu, Andrzeju Olechowskim czy ongiś – samym „Drogim Bronisławie”. Więc żeby niewinność posła Janusza Palikota została ostatecznie zatwierdzona, niczym legenda Lecha Wałęsy, sprawę zbada Prokuratura Krajowa.
[nice_info]Już tam pewnie „policmajster powinność swej służby zrozumiał” i na koniec pan minister Andrzej Czuma powagą swojej pieczęci zaangażuje w obronę tej jedynie słusznej wersji cały autorytet państwa. W ten sposób do katalogu kłamstw karalnych – obok sławnego „kłamstwa oświęcimskiego”, obok „kłamstwa transformacyjnego”, obok „kłamstwa klimatycznego” oraz „kłamstwa legendarnego”, które podawałoby w wątpliwość legendę Lecha Wałęsy, kiedy już zostanie ostatecznie zatwierdzona – dojdzie „kłamstwo Palikotowe”.[/nice_info]
Będzie ono jeszcze ważniejsze od, dajmy na to, klimatycznego, bo już teraz widać, że jest, jak to mówią, kompatybilne z propagandą sukcesu, na którą zdecydował się przed wyborami do Parlamentu Europejskiego rząd premiera Tuska, dzięki czemu nie tylko mamy pewność, że żyje nam się lepiej, żyje nam się weselej, ale że w dobrobycie przoduje Lubelszczyzna, zaś na Lubelszczyźnie – studenci i emeryci, którzy swą obecność na tych przepastnych wyżynach zawdzięczają posłowi Januszowi Palikotowi, będącemu dla tej do niedawna zaniedbanej krainy prawdziwym Ojcem Chrzestnym.