Kaczyński chce dodrukować pieniędzy?

REKLAMA

Prezydent opowiedział się za drukowaniem pustego pieniądza przez NBP, by pokryć dziurę w finansach państwa. A prezes NBP Sławomir Skrzypek odparł tylko, że bank centralny jest gotowy na każdą ewentualność, również na taką – zrelacjonował „Gazecie” przebieg tego spotkania b. wiceminister finansów Stanisław Gomułka.

[nice_alert]Doradca prezydenta prof. Adam Glapiński stanowczo zaprzecza relacji prof. Gomułki: – Proponował to Ryszard Bugaj [także doradca prezydenta ds. ekonomicznych], na co prezes Skrzypek odparł, że w ogóle nie bierze tego pod uwagę – twierdzi prezydencki ekspert.[/nice_alert]

REKLAMA

Wersję prof. Gomułki potwierdza jednak wypowiedź samego prezesa NBP z połowy kwietnia. Sławomir Skrzypek powiedział, że bank centralny jest gotowy do skupowania obligacji z rynku, ale na razie nie ma takiej konieczności.

[nice_info]- Jeżeli w naszej gospodarce takie działanie będzie niezbędne, NBP jest do tego gotowy. Ale chciałbym zwrócić uwagę, że sytuacja Polski jest znacznie lepsza niż Wielkiej Brytanii czy Stanów Zjednoczonych, które tego typu działania już podjęły – mówił wówczas prezes.[/nice_info]

Konstytucja z 1997 r. niby zakazuje „pokrywania deficytu budżetowego przez zaciąganie zobowiązania w centralnym banku państwa”. Ekonomiści są jednak zgodni, że ten zakaz można obejść. – Ten zapis jest martwy. NBP nie może kupować obligacji bezpośrednio od rządu, ale może je kupić od pośrednika, np. państwowego Banku Gospodarstwa Krajowego czy kontrolowanego przez państwo PKO BP – powiedział nam b. minister finansów Mirosław Gronicki.

[nice_info]Rozmówcy „Gazety” z rządu twierdzą, że MF rozważa wzrost deficytu budżetowego z obecnych 18,2 mld zł do 23-25 mld zł. Rząd chce też znaleźć dodatkowe 14-16 mld zł. – W grę wchodzi tylko podniesienie składki rentowej, która teraz wynosi 7 proc. Każdy procent w górę to dodatkowe 4 mld zł – mówi jeden z rozmówców.[/nice_info]

Rozważany jest wariant „solidarny”, czyli podwyżka składki rentowej o 4 proc. rozłożona po połowie między pracodawców i pracowników. Rząd „zarobiłby” w ten sposób ok. 16 mld zł.

[nice_download]całość teksu tutaj[/nice_download]

REKLAMA