Związkowiec = nietykalny terrorysta

REKLAMA

„Wszyscy związkowcy, zamiast siedzieć w biurach, mają od poniedziałku wrócić do zwykłej pracy w kopalni” – takie rozporządzenie wydał w ostatni piątek zarząd Jastrzębskiej Spółki Węglowej. Domyślacie się Państwo jaką usłyszał odpowiedź od Dominika Kolorza – szefa górniczej „Solidarności”? – „Ktoś powinien wylać na głowę prezesa (…) kubeł zimnej wody. Nie dość, że dąży do wojny, to jeszcze łamie prawo. To pierwszy przypadek w historii, gdy pracodawca decyduje o tym, czy związki zawodowe mają istnieć, czy nie.”

[nice_alert]Jeżeli ktoś myślał, że do tej pory atmosfera w JSW była napięta, to sytuację, do której teraz doszło, można nazwać wojną. Poszło o ujednolicenie tzw. układu zbiorowego pracy. Zarząd firmy chce, aby pracodawcą górników była Jastrzębska Spółka Węglowa, a nie tak jak dotychczas poszczególne kopalnie. Wprowadzenie tych samych zasad ma ułatwić zarządzanie spółką w czasie kryzysu i wyeliminować patologie, m.in. to, że dziś górnicy na tych samych stanowiskach i z tym samym stażem pracy mają różne wynagrodzenia.[/nice_alert]

REKLAMA

Na wprowadzenie jednolitego układu zbiorowego pracy nie zgodziły się jednak związki zawodowe działające w jastrzębskiej spółce. Żaden nie podpisał porozumienia w tej sprawie, chociaż umożliwiało związkowcom zachowanie oddelegowań i wynagrodzeń na dotychczasowych zasadach do końca czerwca w zamian za ograniczenie liczby związkowcy etatów.

[nice_info]Na efekty nie trzeba było długo czekać. Wczoraj dyrektorzy kopalń wchodzących w skład JSW (czyli bezpośredni przełożeni) poinformowali związkowców, że od poniedziałku 11 maja ich organizacje zakładowe tracą swój status. Oddelegowani do pracy w biurach działacze – a jest ich w JSW ponad 60 – mają zgłosić się do swoich dawnych kierowników na oddziałach i wrócić do pracy. Dla większości z nich oznacza to powrót na dół kopalni. – Niepodjęcie pracy będzie potraktowane jako ciężkie naruszenie podstawowych obowiązków pracowniczych – ostrzega zarząd JSW.[/nice_info]

Na skierowane do Sławomira Kozłowskiego (przewodniczący „Solidarności” w JSW) pytanie „Gazety Wyborczej” – „Czy stawi się pan w poniedziałek u swojego dawnego kierownika gotowy do pracy?” dziennikarz usłyszał:

[nice_info]”Do swojego kierownika to pan może przyjść, a mnie chroni ustawa o związkach zawodowych i żadne oświadczenie prezesa tego nie zmieni (…)[/nice_info]

Tymczasem pragnący zachować anonimowość przedstawiciel spółki ocenił w rozmowie z PAP, że duża część działaczy związkowych pełniących swoje funkcje od kilkunastu lat nie byłaby w stanie wrócić do pracy fizycznej na dawne stanowiska. – To grupa ludzi, którzy pozbawieni związkowych stanowisk nie będą w stanie znaleźć sobie miejsca, dinozaury, z których opada puder – powiedział.

[nice_alert]Związkowcy zaprzeczają, że walczą o własne interesy, i zapewniają, że chodzi im tylko o… dobro firmy. Na wtorek 12 maja związkowcy zapowiadają wielką górniczą manifestację. Do Jastrzębia-Zdroju może przyjechać kilka tysięcy górników, także z Kompanii Węglowej i Katowickiego Holdingu Węglowego.[/nice_alert]

Szef JSW poinformował TVN24, że w samej spółce jest 60 etatowych związkowców, natomiast w bliźniaczej Kompanii Węglowej – niemal 240.

[nice_info] – Jest to armia ludzi, którzy codziennie myślą jak się uwiarygodnić, jak uzasadnić potrzebę swojego istnienia – mówił. Dodał, że taką możliwość stwarza im ustawa o związkach zawodowych. Zagórowski poinformował, że liderzy związkowi w JSW zarabiają od 6 do 14 tys. zł miesięcznie. – Oni dbają o własne interesy, o swoje stołki. Walczą, by utrzymać swoje pozycje – tłumaczył istotę sporu z pracownikami.[/nice_info]

– U mnie są tacy faceci, którzy już od 18 lat są liderami związkowymi i są oderwani od pracy – narzekał prezes spółki. Jego zdaniem, po tylu latach ludzie ci, nie są już w stanie już podjąć pracy, dla tego potrzebne są dla nich „specjalne rozwiązania”.

[nice_download]źródło tekstu: Gazeta Wyborcza Katowice, PAP, TVN24[/nice_download]

REKLAMA