Powtórka prohibicji! Jak stworzyć czarny rynek?

REKLAMA

Dnia 24 czerwca 2009 roku prezydent Stanów Zjednoczonych Barack Obama podpisał Ustawę o Kontroli Tytoniu i Przeciwdziałaniu Paleniu wśród Rodzin. Nowe prawo, entuzjastycznie zatwierdzone przez obie izby Kongresu USA, jest najsurowszym prawem antynikotynowym, jakie do tej pory uchwalono w Ameryce, a może nawet i na całym świecie.

90 lat po uchwaleniu katastrofalnej w skutkach XVIII Poprawki do Konstytucji, zakazującej sprzedaży alkoholu, Waszyngton przymierza się do uchwalenia kolejnej wielkiej prohibicji.

REKLAMA

Kto zarzyna kurę znoszącą złote jaja?

[nice_info]Ustawa o Kontroli Tytoniu i Przeciwdziałaniu Paleniu wśród Rodzin jest w zasadzie legalnym zagarnięciem mienia prywatnego o wartości 89 miliardów dolarów – należącego do amerykańskich firm tytoniowych. Największymi ofiarami nowego prawa są trzy największe kompanie tytoniowe. Najpotężniejszą z nich jest Philip Morris Co.s Inc, zaopatrujący w papierosy 45% rynku amerykańskiego i 12% rynku światowego. Philip Morris Co.s Inc jest producentem między innymi takich marek jak Benson & Hedges, Marlboro, Merit, Virginia Slums.[/nice_info]

Drugim co do wielkości gigantem tytoniowym jest kompania RJ Reynolds – Nabisto, producent papierosów marki Camel, Magna, More, Salem, Vantage i Winston. Trzecią ofiarą nowej ustawy antynikotynowej jest British American Tobacco – Brown & Williamson, znany z produkcji papierosów Lucky Strike, Pall Mall czy Viceroy.

W 1995 roku, kiedy rozpoczęła się największa nagonka antynikotynowa w USA, przemysł tytoniowy zatrudniał bezpośrednio 662 tys. osób. Prawie 1 milion Amerykanów pracuje dla instytucji związanych lub uzależnionych finansowo od koniunktury na rynku tytoniowym. Wszystkie firmy pośredniczące w sprzedaży produktów tytoniowych zarabiają rocznie 12 miliardów dolarów. Punkty sprzedaży detalicznej generują zysk rzędu 8,5 miliarda dolarów. Do kieszeni farmerów trafia pół miliarda. Przemysł tytoniowy systematycznie zasila budżet USA kwotą ponad 1,5 miliarda dolarów. Pozostałe 9,5 miliarda trafia do kieszeni firm reklamowych, dworców kolejowych i autobusowych, stacji metra, firm ubezpieczeniowych, a nawet sprzedawców nieruchomości. Przemysł tytoniowy daje pracę i możliwości rozwoju setkom tysięcy ludzi. Tego nie da się w żaden sposób zanegować.

[nice_alert]Tymczasem podpisana przez nałogowego palacza Baracka Obamę Ustawa o Kontroli Tytoniu i Przeciwdziałaniu Paleniu przyznaje Federalnej Agencji Kontroli Leków i Żywności (FDA) prawo do ograniczania zawartości tytoniu w papierosach. Agencja będzie zatwierdzała dopuszczenie do sprzedaży wyrobów, jakie po raz pierwszy wprowadzane są na rynek. Urzędnicy FDA będą decydować, czy wolno produkować papierosy smakowe, używać nazwy „łagodne”, wywieszać reklamę wyrobów tytoniowych w sklepach; będą też ustalać odległość sklepu z papierosami od budynku szkolnego.[/nice_alert]

Wszyscy właściciele sklepów znajdujących się bliżej niż 300 metrów od szkoły będą mieli zakaz sprzedaży wyrobów tytoniowych. Dla nich – a jest to spora grupa ciężko pracujących i płacących podatki obywateli – decyzja Kongresu brzmi jak wyrok.

Nic nowego od słońcem

Po ceremonii podpisania ustawy antynikotynowej w Ogrodzie Różanym Białego Domu Barack Obama oświadczył: „Dzisiaj, mimo dekad silnego lobbingu i promocji ze strony przemysłu tytoniowego, udało się nam uchwalić prawo mające ochronić następne pokolenie Amerykanów od dorastania z tym śmiercionośnym nałogiem, który towarzyszył tak wielu poprzednim pokoleniom”. To bardzo ciekawe oświadczenie, ponieważ nowe prawo nie wprowadza pełnego zakazu dystrybucji tytoniu czy nikotyny ani nie podwyższa dolnej granicy wieku osób, którym wolno je sprzedawać – 18 lat). Nihil novi sub sole. Papierosy będą tak samo dostępne jak były, tyle że palacze z niewiadomych przyczyn zostaną pozbawieni np. aromatów smakowych i kolorowych reklam. Jakie to ma być działanie na rzecz antynikotynizmu i zdrowego trybu życia?

[nice_info]VIII Poprawka do Konstytucji USA broni obywateli przed nadmiernymi kaucjami wymierzanymi przez rząd federalny. Tymczasem gabinet Baracka Obamy wprowadza w życie prawo, którego jedynym efektem będzie płacenie większego haraczu do kieszeni budżetu federalnego. Argument, że palacze powinni płacić więcej za papierosy, ponieważ częściej chorują, jest w warunkach amerykańskich niecelny jak strzał kulą w płot. Amerykanie uzależnieni od nikotyny płacą pokornie i świadomie wyższe stawki za ubezpieczenie medyczne. Dlaczego? Ponieważ w USA wysokość opłat ubezpieczeniowych jest zależna od stanu zdrowia i przyzwyczajeń zdrowotnych osoby ubezpieczanej.[/nice_info]

Dla porównania: w Polsce pali 9 mln osób. Nikotynizm rocznie kosztuje nas wszystkich ponad 40 mld zł, czyli niemal równowartość całego budżetu Narodowego Funduszu Zdrowia. A mimo to mamy socjalistyczny system składkowy, którego chyba strasznie zazdrości nam prezydent Barack Obama. Każdy płaci składkę po równo, ale nie każdy po równo korzysta z usług lekarskich

Zdrowie – wartość drugorzędna

Pisząc ten tekst, walczę z wewnętrznymi rozterkami. Jestem zadeklarowanym wrogiem palenia papierosów. Nigdy nie paliłem papierosów i gorąco namawiam każdego palacza do najszybszego porzucenia tego nałogu. Nie zamierzam bronić nikotynizmu i twierdzić wbrew wszelkiej logice, że jest to nałóg nieszkodliwy. Podobne idiotyzmy zostawiam ludziom o umysłowości Avrama Noama Chomsky’ego, którzy za pomocą nieudacznej probalistyki chcą dowieść, że Ziemia jest płaska lub że prezerwatywy zwiększają szanse przenoszenia się wirusa HIV. Rocznie ludzkość wypala 5,5 biliona papierosów. Bez wątpienia produkcja i sprzedaż wyrobów tytoniowych zasila budżet każdego państwa na naszej planecie.

[nice_info]W Europie podatek od wyrobów tytoniowych jako procent ceny detalicznej (zawierający VAT i podatek importowy) kształtuje się od 21% do 77%. Można by było zaryzykować stwierdzenie, że palenie papierosów jest patriotyczne, ponieważ zasila finanse publiczne. Niektórzy urzędnicy biorą taki sposób myślenia w sposób bardzo dosłowny.[/nice_info]

Na przykład władze samorządowe prowincji Hubei w środkowych Chinach wydały polecenie urzędnikom i pracownikom instytucji rządu lokalnego, żeby zwiększyli liczbę wypalanych papierosów w celu ożywienia lokalnej gospodarki. Urzędnicy nie stosujący się do nakazu lub palący papierosy wyprodukowane poza Hubei są karani dyscyplinarnie. Oto drugi koniec kija zwanego regulacjami państwowymi. Taki obamizm w lusterku.

[nice_info]Nowe amerykańskie prawo antynikotynowe ma tylko jeden właściwy cel: przejęcie przez państwo potężnych dochodów ze sprzedaży wyrobów tytoniowych. Zdrowie obywateli ma w rzeczywistości drugorzędne znaczenie. Który palacz po obejrzeniu prezydenckiego przemówienia 24 czerwca powiedział sobie: „od dzisiaj przestaję palić”? „Postępuj swoją drogą, a ludzie niech mówią, co chcą!” („Kapitał”, tom I). Czyżby Obama nie czytał Marksa?[/nice_info]

Państwo w majestacie prawa przejęło wart 89 miliardów dolarów amerykański przemysł tytoniowy, czyniąc z Agencji Żywności i Lekarstw inkwizytora decydującego o dalszym losie przynoszących wielki zysk kompanii.

Jak stworzyć czarny rynek

Po 1985 roku Michaił Gorbaczow wprowadził w ZSRS częściową prohibicję na artykuły alkoholowe. Dla Rosjan było to jakby ktoś wprowadził reglamentację powietrza. Efektem pieriestrojkowej troski o wątroby obywateli sowieckich był gwałtowny spadek dochodów państwa i nieprzeciętny wzrost bimbrownictwa. W pierwszych latach XX wieku podobny zakaz narzucili sobie Norwegowie, Szwedzi, Islandczycy i Kanadyjczycy. I w tych krajach mety bimbrownicze zaczęły przynosić bajońskie zyski, a z niejednej takiej manufaktury powstała wielka fortuna i kariera w parlamencie. Jednak prawdziwe eldorado dla gangsterów stworzyła dopiero amerykańska prohibicja z lat 1919-1933.

[nice_info] XVIII Poprawka do Konstytucji Stanów Zjednoczonych działała podobnie jak najnowsza Ustawa o Kontroli Tytoniu i Przeciwdziałaniu Paleniu wśród Rodzin. Dopuszczała spożycie alkoholu, ale zakazywała wytwarzania, sprzedaży i przewozu napojów alkoholowych. Naiwny ten, kto wierzy, że taka poprawka do konstytucji dotycząca palenia wyrobów tytoniowych jest niemożliwa. Prohibicja to bajeczne źródło zysków dla ustawodawców, organów ścigania, przemytników i czarnego rynku. Trudno się więc dziwić, że jednym z najważniejszych autorów nowej ustawy antynikotynowej jest senator Edward Kennedy, pamiętający zawrotną karierę finansową swojego ojca – Josepha Kennedy’ego, twórcy rodzinnej fortuny powstałej na nielegalnym obrocie alkoholem w czasie obowiązywania prohibicji.[/nice_info]

Wskutek głupiego zakazu i nadgorliwości władz federalnych bajeczne kariery zaczęli robić menele pokroju Alfonsa Capone, Franka Galluccio, Johna Torrio czy Salvatore Lucanii, zwanego także „Lucky” Luciano. Nowa ustawa antynikotynowa otwiera nowe pole do popisu – tym razem ludziom wyposażonym w odznaki Agencji Żywności i Lekarstw. Co piąty Amerykanin pali papierosy, więc przejmują oni kontrolę nad najbardziej dochodowym interesem w USA. W Kanadzie i Meksyku sprzedawcy papierosów też już mogą zacząć zacierać dłonie.

REKLAMA