Wolna wola, czyli libertarianizm

REKLAMA

Determinizm w zakresie wolnej woli postuluje wprost dziś niewielu ludzi. Obok wulgarnych wersji freudyzmu czy innych biologicznie podbudowanych teorii w świecie nauki modne jest znowu przypisywanie człowiekowi zdolności do wolnego działania. Niestety jednak mało kto zdaje sobie sprawę, jak bardzo takie stanowisko zobowiązuje nas do przyjęcia libertarianizmu.

[nice_info]Czego dotyczy wolna wola? Niektórzy, tak jak np. Jean-Paul Sartre, pojęli ją w sposób bardzo naiwny. Według niego, człowiek mógłby być wolny dopiero wtedy, gdyby mógł czynić absolutnie wszystko. Czyli mówiąc inaczej: musiałby być Bogiem. Skoro jednak nim nie jest i doświadcza swoich ograniczeń, cała jego egzystencja jest absurdem i trudno mówić o jakiejkolwiek wolności. Sartre popełnił klasyczny błąd – pomylił wolność z władzą czynienia czegoś. Człowiek, ograniczony do swego ciała i natury swego rozumu, ma pozostawioną sporą autonomię odnośnie kształtowania swojej duszy i rzeczywistości zewnętrznej. To, że nie może wybrać wszystkiego, nie oznacza przecież, że nie może wybierać wcale.[/nice_info]

REKLAMA

Inni uważali, że wolność to zrozumienie konieczności. Oczywiście nie wszyscy byli w stanie tę konieczność zrozumieć tak, jak wodzowie rewolucji, więc ginęli w łagrach albo w drodze do nich. Ten rodzaj poglądów miał to do siebie, iż odbierał niemal wszystkim ludziom wolną wolę, zarzucając im brak zrozumienia dziejowej konieczności. Wszystkie decyzje zostały skupione w jednym, centralnym ośrodku, który przypisał sobie nieomylność i historyczną rolę w dziele budowania „nowej rzeczywistości”.

[nice_info]Widząc konsekwencje obu powyższych skrajności, współczesny człowiek powrócił stopniowo do koncepcji przyznających ludziom wolną wolę. Trzeba jednak zauważyć, że powrót ten następuje powoli i z wielką rezerwą. Można by wręcz rzec, że dostęp do wolnej woli jest reglamentowany, tak jak żywność w czasach PRL. Dostajemy kartki i co cztery lata wybieramy styl swojej niewoli.[/nice_info]

Filozofia tomistyczna poucza nas, że ludzka wola przejawia się w dwóch zasadniczych sferach:

Wolność wyboru – polega ona na tym, że mamy wewnętrzną kontrolę nad chceniem tego, a nie innego przedmiotu woli. Tego rodzaju wolności nie jest nam w stanie nikt odebrać, gdyż wszystko rozgrywa się tu w najgłębszych zakamarkach ludzkiej duszy. Nikt nie może przecież przez chwilę „stać się nami” i dokonać za nas aktu woli – jest to zwyczajnie niemożliwe. Wolność działania – w jej ramach możemy faktycznie wykonywać same akty chcenia czegoś lub niechcenia. Polega ona na możliwości przełożenia dokonanego przez nas wyboru na rzeczywistość znajdującą się poza ludzką duszą.

Powyższe dwa przejawy wolnej woli stanowią nierozdzielną całość. Gdyby bowiem cała ludzka wola realizowała się jedynie w wolności wyboru, bylibyśmy pozbawionymi ciała duchami, których całe życie spełnia się w obrębie intelektu i woli. Niestety jednak aniołami nie jesteśmy – każdy z nas, obok myślenia, musi także jeść, spać, oddychać i wykonywać wiele innych prozaicznych czynności. A co najważniejsze, musi mieć zapewnioną możliwość kształtowania rzeczywistości zewnętrznej.
Niestety wszyscy zwolennicy państwa hołdują poglądowi, iż właściwa człowiekowi sfera wolnej woli to wolność wewnętrznego odniesienia się do przedmiotu myśli. Gdyby uważali, że jest inaczej, pozwoliliby ludziom działać i nie ograniczać ich swymi własnymi poglądami na konieczność istnienia Lewiatana. W przeciwieństwie do nich libertarianie uważają, że każdy ma prawo wolnego działania w takim zakresie, w jakim nie czyni niemożliwym działania innej osoby.

[nice_info]Poglądy te są wsparte na fundamentalnych dla wszelkich teorii społecznych prawach własności. Gdyby każdy mógł dysponować wszystkimi rzeczami i osobami, mielibyśmy do czynienia z anarchią oraz z rychłym kresem ludzkości. Jako radykalne przeciwieństwo takiej sytuacji libertarianizm proponuje indywidualną i wyłączną kontrolę nad wszelkimi przedmiotami, które ludzie mogą uznać za rzadkie i cenne – wynikającą z prawa własności. Taka sytuacja zapewnia powszechną możliwość przekładania swej wewnętrznej wolności wyboru na wolność działania.[/nice_info]

Oczywiście zwolennicy państwa prezentują w swych poglądach rozmaite zakresy ingerencji w cudze działanie i dlatego część z nich może podnieść protest, wskazując, iż istnieje różnica między podatkiem 90-procentowym a wynoszącym jedynie 5%. Jest to obserwacja jak najbardziej słuszna, ale chybia ona celu. Wolności nie da się dzielić na jednostki i wyrażać w procentach. Wolność działania albo się ma, albo jej nie ma i zawsze należy ją rozważać w konkretnych przypadkach.

Bardzo często podnosi się argument, że prawdziwie wolni jesteśmy w swoim wnętrzu. W ten sposób wiele osób usprawiedliwia np. czasy PRL, które mimo wszystkich niedogodności pozwalały przecież odczuwać stan „wewnętrznej wolności”. Cóż, uczucie satysfakcji jest zawsze zrelatywizowane do osoby, ale swoich własnych odczuć nie można nigdy narzucać innym. Dla wielu osób czasy PRL oznaczały śmierć i prześladowanie, zrujnowane kariery i poczucie całkowitego wyobcowania. I, co chyba najważniejsze, opowiadanie się za prymatem wolności wyboru (wolności wewnętrznej) lekceważy wolność działania – sferę wolności, której człowiek nie może nie zauważać.

W zamieszczonym niegdyś artykule „Libertariańskie credo polityczne” Włodzimierz Kowalik wyróżnił trzy podstawowe dla nauk społecznych ontologie: nominalistyczną, idealistyczną oraz realistyczną. Bezsprzeczną dominację sprawuje dziś idealizm, który wyznają wszyscy zwolennicy państwa. Jak powszechnie wiadomo, idealiści przypisują realne istnienie abstrakcyjnym ogółom, takim jak państwo czy racja stanu. Z perspektywy antropologii idealizm cechuje także wizja człowieka jako przede wszystkim myślącego podmiotu, oderwanego od ciała. Ów myślący podmiot jest wolny przede wszystkim w swojej świadomości i jej aktach. Za źródło takiej antropologii słusznie uznaje się w starożytności platonizm oraz gnostycyzm, a współcześnie kantyzm i fenomenologię. Ten platonizm ma swoje przełożenie na przyznawanie prymatu wolności wyboru. Idealistyczna wizja człowieka deprecjonuje jego cielesny wymiar i skupia się na wolności „wewnętrznej”. Skoro ojciec filozofii nowożytnej, Kartezjusz, orzekł, że myśl jest niezależna od ciała, to po co doszukiwać się realizacji wolności w ludzkim ciele? W ten sposób pogrzebano losy wolności działania, o którą upomniał się wreszcie libertarianizm.

[nice_info]Na utrzymywanych przez państwo uczelniach największym filozoficznym grzechem jest realizm. Jest on albo przedstawiany jako dawno wymarły i naiwny gatunek, albo zwyczajnie ignorowany (tak jak to się czyni z uprawianym w Polsce głównie na KUL tomizmem). Żyjący z podatków naukowcy prezentują historię świata jako na trwałe odmienioną przez Przewrót Kopernikański Kanta. Nic w tym zresztą dziwnego, skoro filozof z Królewca stał się jednym z ojców większości totalitarnych ideologii współczesności.[/nice_info]

Prawdziwy odwrót od ideologii totalizmu (czyli państwa) może zapewnić jedynie sięgnięcie po realistycznie nastawioną do rzeczywistości filozofię. Spore wyzwanie stoi także przed osobami akceptującymi wolną wolę z racji wyznawanej religii. Muszą sobie one odpowiedzieć na pytanie: czy człowiek ma wolność naprawdę, czy tylko w swoich myślach?

REKLAMA