Minister Kopacz rusza na wojnę ze „wzmożonym elementem spekulacyjnym”

REKLAMA

To już kolejny wpis do „Czarnej Księgi”, który dedykujemy p. Ewie Kopacz (PO). Minister zdrowia całymi garściami czerpie pomysły z minionej epoki, próbując zaszczepić PRL-owskie rozwiązania na podatnym na socjalizm gruncie III RP. Projekt „ustawy o refundacji leków”, który ma duże szanse wejść w życie w przyszłym roku, zakłada, że „farmaceutyki wydawane na receptę w każdej aptece będą musiały kosztować tyle samo”. W praktyce narzucenie stałych marż na lekarstwa oznacza regres nawet względem PRL-owskiej legislacji!

[nice_info]Rozwiązanie opracowane za rządów SLD (ustawa Mariusza Łapińskiego) co prawda wprowadziło ceny maksymalne na leki refundowane, ale pozwalało aptekarzom konkurować o klientów przez zmniejszenie własnej marży. Nowelizacja proponowana przez „liberalne” (!) PO zakłada istnienie JEDNEJ ceny, dyktowanej przez urzędników! Nawet „Gazeta Wyborcza” zauważyła, że „oznacza to koniec z lekami sprzedawanymi w promocji – »za złotówkę« lub nawet grosik”. Powodem, który skłonił panią minister do forsowania kastracji resztek wolnego rynku w branży aptekarskiej, jest chęć „uszczelnienia systemu refundacji leków”, czyli „ograniczenia marnotrawstwa” (!).[/nice_info]

REKLAMA

Czym jest „marnotrawstwo”, dobrze wyjaśnił wiceprezes Naczelnej Izby Aptekarskiej. Doktora Marka Jędrzejczaka – podobnie jak ministerialnych urzędników – oburza obecna, „niemoralna sytuacja”, w której „leki uznaje się za zwykłą rzecz konsumpcyjną”; to przez promocje wolnorynkowych aptekarzy „Polacy w nadmiarze gromadzą lekarstwa w szafkach, mimo że ich nie potrzebują”.

[nice_info]Słowem: minister Kopacz rusza na wojnę ze „wzmożonym elementem spekulacyjnym”. I nawet jeśli nie dojdzie do żadnej bitwy (a projekt ustawy wyląduje w śmietniku) to fakt, że takie pomysły produkuje partia uważana za liberalną wywołuje uśmiech na twarzy…[/nice_info]

(kliknij tutaj, aby przeczytać więcej tekstów z działu „Myśli uwolnione”)

REKLAMA