Jak podał „Dziennik Gazeta Prawna” telewizja publicza po raz pierwszy w swojej historii kończy rok kalendarzowy ze stratą. Zarząd TVP – państwowego molocha, o którego wojna toczy się po każdych wyborach – poprosił ministra skarbu o pomoc w uregulowaniu ujemnego wyniku finansowego na poziomie 200 mln złotych! Choć na początku 2009 roku zakładano (!) dziurę w budżecie na poziomie 70 mln złotych faktyczna wielkość długu zbliżyła się do kapitału zakładowego spółki (266 mln). Tymczasowy zarząd molocha zagroził, że jeśli podatnicy nie przyjdą im z pomocą to zaczną zamykać ośrodki regionalne i przestaną dofinansowywać filmy.
[nice_info]Aby było ciekawej władze telewizji uznały, że głównym winnym zaistniałej sytuacji są… podatnicy (!) którzy coraz mniej chętnie płacą abonament. Zarząd TVP skrytykował również prawne ograniczenia działalności „telewizji z misją”. Jak podał „Dziennik GP” władze TVP chcą takich zmian ustawy o radiofonii i telewizji, które pozowlą publicznemu nadawcy przerywać programy reklamami (takie prawo przysługuje nadawcom prywatnym). „Chcemy być traktowani równo z innymi podmiotami na rynku” – stwierdził Tomasz Szatkowski, p.o. prezes TVP. Równocześnie pan prezes nie ma nic przeciwko milionom złotych z abonamentu.
A skoro już o mowa o podatkach celowych. Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji chce szybkiej nowelizacji ustawy o abonamencie telwizyjno – radiowym, która uszczelni system jego poboru. W praktyce chodzi oto, aby nałożyć na urzędy skarbowe obowiązek ścigania zalegających z opłatą za radio i telewizję. Jeśli pomysł przejdzie zagrożone poczuje się blisko 3 mln gospodarstw domownych.