Najbardziej absurdalne sposoby walki z kryzysem

REKLAMA

Większość zachodniego świata od jakiegoś czasu – z braku poważniejszych problemów? – walczy z globalnym ociepleniem lub „wszechobecnym kryzysem”. Wojna z Globciem czy „pozbawioną pierwiastka socjalnego Ekonomią” sprowadza się do pompowania pieniędzy podatników w programy naprawcze. Rzeczpospolita postanowiła przyjrzeć się niektórym pomysłom socjalistów na pozyskanie od podatników „funduszy ratunkowych”.

Ranking otwiera senator Harry Reid (USA, Demokrata), który ze spowolnieniem gospodarczym postanowił walczyć za pieniądze z… „podatku od botoksu i operacji plastycznych”. Jak podał „Dziennik Gazeta Prawna” rząd miałby na nim zarobić rocznie aż 6 miliardów dolarów. Co ciekawe Demokraci – którym pomysł generalnie przypadł do gustu! – wykazali się powściągliwością na skutek… protestów feministek!

REKLAMA

Na liście Rzeczpospolitej znaleźli się także Duńczycy, którzy wprowadzili antykryzysowy „podatek od tłuszczu” (im żwyność ma więcej kalorii, tym więcej zarabia państwo). Podobną daninę – ale uzależnioną od poziomu soli i cukru w potrawach – chcieli wprowadzić litewscy lekarze (pomysł ostatecznie upadł). Z kolei władze Niemiec upomniały się o podatek, gdy 18-letnia Rumunka sprzedała swoje dziewictwo Włochowi (nabywca musi zapłacić bo transakcję sfinalizowano u naszych sąsiadów). Niemiecka Agencja Prasowa (DPA) pisała o „możliwości przykładnego wykorzystania funduszy na walkę z kryzysem”. Na końcu rankingu znalazła się Ukraina, której władze „trzeźwo spojrzały na rzeczywistość” i uznały, że „łapówkarstwa nie da się zwalczyć” więc trzeba je… opodatkować.

źródło: Rzeczpospolita, Dziennik Gazeta Prawna, PAP

REKLAMA