UE (administracyjnie) rośnie w siłę

REKLAMA

Kilkumiesięczna przymusowa przerwa (w związku z ponownym referendum w Irlandii) w ideologiczno-politycznej ofensywie eurokomuny w końcu grudnia już się zakończyła. 8 stycznia premier rządu Hiszpanii José Zapatero przedstawił postulat, aby władze UE swoje główne cele gospodarczo-polityczne państwom członkowskim Unii już nie tylko zalecały, jak to czyniły do tej pory, ale też czyniły je „wiążącymi” – czyli obowiązkowymi.

Z okazji oficjalnej inauguracji hiszpańskiej „prezydencji” Zapatero oznajmił stanowczo w Madrycie, że konieczna jest już ścisła „koordynacja” polityki gospodarczej i finansowej wszystkich państw UE. A w przyszłości będzie konieczne karanie tych krajów, które nie będą realizowały określonych celów i „reform” UE.

REKLAMA

Zapatero uznał, zgodnie z dążeniami Komisji UE, że dotychczasowy system unijnych sankcji, zawarty w tzw. finansowo-stabilizacyjnym pakcie Unii, należy rozszerzyć na inne dziedziny – np. na politykę socjalną, politykę ochrony środowiska czy sferę badań naukowych.

Cele UE powinny być określone w jej 10-letnim planie na rzecz „trwałego, bardziej zielono-ekologicznego i socjalnie znośnego wzrostu” (czyli w tzw. agendzie „UE-2020”).

Nota bene: w krajach sowieckich w latach 1930-1990 obowiązywały tzw. pięciolatki, a w UE najwyraźniej mają obowiązywać dziesięciolatki…

Premier Hiszpanii oświadczył również, że kraje UE powinny zostać zobowiązane do wielkich inwestycji i projektów infrastrukturalnych w dziedzinach „przemysłów przyszłości”, np. w dziedzinie energii odnawialnej. A władze UE mają określić konkretne wielkości tych inwestycji w każdym kraju. Ma to być realizowane na koszt krajowych podatników.

Szefowie rządów państw UE mają omawiać te plany „koordynacji” polityki finansowej i gospodarczej wszystkich państw UE już 11 lutego. A do czerwca mają one zostać uchwalone. Wygląda na to, że wraz z tymi ambitnymi i „postępowymi” postulatami szef hiszpańskich socjalistów „ożywił starą francuską ideę europejskiego rządu polityczno-gospodarczego” (por. Frankfurter Allgemeine Zeitung).

REKLAMA